Zanim złożymy sobie noworoczne życzenia spójrzmy na minione dwanaście miesięcy. Każdy na swój sposób ocenia wydarzenia kończącego się roku, dla każdego inne będzie najważniejszym. Są jednak takie informacje, które później okazują się uniwersalnymi i istotnymi dla większej grupy. Czasami pośrednio, bez zwracania na siebie uwagi wpływają na nasze codzienne życie. Jesteśmy w nieco innej sytuacji, niż przeciętni Amerykanie. Jako grupa etniczna musimy brać pod uwagę nieco więcej, nie zapominając o niczym, co zajmuje uwagę innych. Przykładem może być debata imigracyjna. Dla większości wyborców chodzi o pieniądze i miejsca pracy. Jeśli nagle uchwalone zostanie prawo nakazujące wszystkim nielegalnym imigrantom powrót do swych krajów poparte zmasowana akcją urzędu imigracyjnego i policji, to przez chwilę niektórym będzie przykro, ale szybko zapomną. Dla nas sprawa nigdy chyba nie będzie zamknięta. Każdy zna przynajmniej jedną osobę, a często znacznie więcej, której to prawo będzie dotyczyło. To, co się z tym wiąże, każdy chyba jest w stanie sobie wyobrazić. Niestety, mijający rok nie napawa optymizmem. Wprawdzie żadna z propozycji antyimigracyjnych nie została w całości przyjęta, to nie sposób nie zauważyć, że dla przybyszów nastały bardzo ciężkie czasy. Tak jak siła poszczególnych państw na arenie międzynarodowej mierzona jest w dużym stopniu ich zamożnością, tak przychylność obcym i chęć pomocy też jest od niej zależna. Nie ma co ukrywać, Stany Zjednoczone, choć się do tego jeszcze nie przyznają, radzą sobie średnio. Owszem, wskaźniki wyglądają dobrze, ale życie większości rodzin już nie. W wielkich miastach, a do nich zaliczyć należy Chicago, jeszcze tak wyraźnie nie widać oznak słabnącej gospodarki. W stanach przemysłowych i rolniczych już widać je na każdym kroku. Najlepiej mówią o tym dane sklepowe z tegorocznego okresu świątecznego. Kupiliśmy mniej, niż się spodziewano. Oszczędzamy, gdyż nie wiadomo, co przyniesie kolejny rok. Prawdopodobnie cudu spodziewać się nie powinniśmy. Wraz ze słabnąca ekonomią narastać będą nastroje antyimigracyjne. Jestem przekonany, że kolejny prezydent nie będzie przyjaźnie nastawiony do osób pragnących odwiedzić USA na dłużej. Obok sprawy Iraku i bezpieczeństwa wewnętrznego właśnie polityka imigracyjna będzie jednym z kluczowych tematów obecnej kampanii prezydenckiej. Na pewno nie będzie nim gospodarka. Mam wrażenie, że żaden z kandydatów nie ma pojęcia, co należy zrobić zostawiając wszystko w rękach wolnego rynku. Tu pojawia się kolejny, wart zwrócenia na siebie uwagi fakt. Czy wciąż wolnego? Początkowe korekty rynku zamieniły się pod koniec roku w wyraźne manipulacje. Jak inaczej nazwać próby zmuszenia banków do zamrożenia oprocentowania części pożyczek na okres kilku lat? Rozumiem wszystkich, którzy nie są w stanie spłacać kolejnych rat, ale nie jestem przekonany, czy taka ingerencja przysłuży się pozostałym. Zresztą problemy instytucji finansowych, a właściwie ich klientów umieszczone zostały przez agencję Associated Press na drugim miejscu listy najważniejszych wydarzeń minionego roku w USA.
Na pierwszym miejscu znalazła się masakra w Virginia Tech. Trudno polemizować z tym wyborem, gdyż 30 ofiar śmiertelnych wstrząsnęło krajem. Jednak zdarzenia tego typu, może na mniejszą skalę miały miejsce w przeszłości i są to przypadki za każdym razem od siebie niezależne. Sprawa nabiera innego wymiaru, gdy zdamy sobie sprawę, że w 2007 roku przypadkowych strzałów oddanych w miejscach publicznych było znacznie więcej, niż w latach poprzednich. Szkoły, centra sklepowe, ulice miast. Za każdym razem mordercy okazywali się psychopatami, lub mającymi żal do świata młodzieńcami, co też nakazuje zaliczyć ich do tej kategorii. Skąd się biorą? Co sprawia, że nagle, w tak krótkim okresie przypominają o swoim istnieniu? Czy w przyszłym roku mamy spodziewać się jeszcze większej liczby podobnych tragedii? Wiemy już, że żadne zabezpieczenia, kontrole, czy prawa nie pomagają zbytnio w uniknięciu takich sytuacji. Zresztą wszelkie siły i środki skierowane zostały ostatnio na front walki z zagrożeniem z zewnątrz. Świat, w którym żyjemy wciąż jest obrazem tego, co zgotowano Stanom Zjednoczonym w 2001 roku, ale na ten temat najgorętsze dyskusje już za nami.
Na pewno jednym z dominujących tematów tego roku było ocieplanie się klimatu. Trudno zaprzeczać, że ma ono miejsce. Wydaje mi się jednak, że niektórzy przesadzają. Władze Illinois ograniczyły zużycie papieru do drukarek w ramach walki z tym zjawiskiem, a Waszyngton wydał kilka milionów dolarów na badanie wpływu hodowli bydła na efekt cieplarniany. W Australii pod lupę poszły z tego powodu kangury, a na dalekiej północy piece węglowe. Na temat zatruwania atmosfery dyskutuje się przy kieliszku szampana na wielkiej gali gromadzącej największych biznesmenów, których działalność jest główną przyczyną całego zjawiska. Właściwie mijający rok to okres niekończących się dyskusji na wszystkie tematy bez konkretnych rozwiązań. Jedyną sprawą, która będzie zajmowała nas w przyszłym roku, to Iran i jego zapędy nuklearne. Nikt nie podejrzewa mieszkańców tego państwa o chęć dominacji nad światem, natomiast jego prezydenta tak. Oby przyszły rok przyniósł rozwiązanie tego problemu. Nie da się o wszystkim powiedzieć, czy napisać, więc pozdrawiam noworocznie i zachęcam do dyskusji w przyszłym, 2008 roku.