Latem tego roku politycy stanowi wezwani zostali na specjalne obrady parlamentu aż 16 razy. Chodziło o prace nad budżetem i znalezienie wyjścia z impasu w rozmowach na jego temat. Koszty dojazdu, zakwaterowania i wyżywienia legislatorów oraz ich pracowników w czasie ponadprogramowych sesji wyceniono na 840 tysięcy dolarów. W środę miały miejsce 17-te w tym roku obrady specjalne i najprawdopodobniej nie ostatnie. Tym razem chodziło o finansowanie CTA. Podobnie jak 16-cie poprzednich ta również nie przyniosła spodziewanych efektów. W sumie podatnicy zapłacą w 2007 roku za sesje specjalne stanowego parlamentu około miliona dolarów. Gdyby podczas ich trwania politycy rzeczywiście rozwiązywali postawione przed nimi problemy nikt prawdopodobnie nie zwróciłby uwagi na ich koszt. Jednak w sytuacji, gdy większość z nich jest całkowicie bezowocna wiele osób zastanawia się, czy gubernator nie rozporządza pieniędzmi podatników zbyt swobodnie. "Suma ta mogłaby wspomóc oświatę lub służbę zdrowia" - mówią niektórzy. Z drugiej strony rzeczniczka Blagojevicha utrzymuje, iż sesje te są konieczne. "Niestety, legislatorzy nie zatwierdzili budżetu aż do końca sierpnia, a w tej chwili nie mogą porozumieć się co do finansowania komunikacji miejskiej w Chicago" - mówi.
Członek stanowego parlamentu zarabia rocznie $65,353 podstawowej pensji. Za te pieniądze bierze udział w regularnej sesji, która odbywa się w pierwszej połowie roku i przez dwa tygodnie jesienią. Każdy inny pobyt w stolicy Illinois jest ponadprogramowy i musi być dodatkowo wynagrodzony. Każdy członek Senatu i Izby Reprezentantów otrzymuje zwrot kosztów podróży i zakwaterowania oraz 125 dolarów dziennie. Sesje takie mogą trwać nawet przez kilka dni. Wynagrodzeni też muszą być podróżujący z nimi pracownicy i doradcy. W sumie 16 letnich sesji specjalnych, które trwały przez 42 dni kosztowały podatników dokładnie $842,682. Kilka miesięcy temu zasiadający w Senacie republikanie obliczyli, iż każdy dzień ponadprogramowych obrad kosztuje stan ok. 40 tysięcy dolarów.