----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

20 grudnia 2007

Udostępnij znajomym:

Nie lubimy podsumowań rocznych. Uświadamiają nam one bowiem upływ bezcennego czasu. Sami wprawdzie dokonaliśmy jego podziału na równe, 12-to miesięczne części, ale czasami pewnie chcielibyśmy wyrzucić zegary oraz kalendarze i choć przez chwilę stanąć z boku pędzącego do przodu świata. To jedyna rzecz, której nie jesteśmy w stanie zrobić. Wszystko inne jest w zasięgu naszych rąk. Oddzielając od siebie najważniejsze wydarzenia poszczególnych lat wydaje nam się, że zamykamy drzwi do przeszłości i otwieramy nową kartę. Jak zawsze, okazuje się to nieprawdą.

Owszem, części zdarzeń nie można przewidzieć i niewątpliwie od czasu do czasu jesteśmy takimi zaskakiwani. Jednak pozostałe, a jest ich większość, są tylko kontynuacją czegoś, co już mogliśmy zaobserwować. Tak było w mijającym roku z wojną w Iraku, problemami z Iranem, czy Pakistanem. Nie zaskoczyły nas też problemy ekonomiczne Stanów Zjednoczonych, a wśród nich masowe przejmowanie domów przez banki, słabnący dolar i rosnące ceny benzyny. Zaskoczeniem byłoby raczej to, że mimo naszych nadziei wszystko potoczyło się tak, jak pesymistycznie zakładano. Wielkim, nie schodzącym z pierwszych stron gazet wydarzeniem byłoby nagłe zakończenie konfliktów wojskowych i błyskawicznie rosnąca na wartości waluta amerykańska. Nie tylko Stany Zjednoczone są przykładem takich zjawisk. W Polsce doszło do nagłej i spektakularnej zmiany warty. Okazało się, że nawet mając najlepsze chęci nie można na siłę wprowadzać niepopularnych decyzji i okazywać lekceważenia innym. Zwłaszcza, jeśli stanowią oni większość rządzonego w ten sposób kraju.

Cały świat przeżywa w ostatnich latach poważne zawirowania. Politycy w każdym zakątku naszego globu oddają władzę, przejmują ją lub się nią zaczynają nagle dzielić. Jeśli nie chcą tego dokonać sami, zawsze znajdzie się jakaś silna, motywowana politycznie lub ekonomicznie grupa, która ich do tego zmusi. Czasami do gry wkracza siła. jeszcze na początku ubiegłego wieku do rozpętania masowego konfliktu lub rewolucji wystarczył zamach na jednego polityka, krach na rynku, czy nieporozumienie dyplomatyczne. W tej chwili szanse na coś takiego są znikome. Dzięki szybkości, z jaką przekazywane są informacje, wpływowi mediów i źródłom z jakich korzystają, nic nas właściwie zaskoczyć nie powinno. Rozwój każdej sytuacji śledzimy na ekranach telewizorów przez wiele tygodni, zanim zamieni się ona w jeden z punktów, który później zaliczymy do najważniejszych wydarzeń roku.

Wciąż pozostają nam nieprzewidywalne kataklizmy naturalne, katastrofy budowlane, czy zachowania poszczególnych jednostek. Wymienić można tu pożary w Kalifornii i Grecji, zawalenie się mostu w Minnesocie, czy kilkanaście osób zastrzelonych przez sfrustrowanego młodzieńca w Virginia Tech.

Każdy z nas inaczej oceni mijające dwanaście miesięcy. Dla miłośnika elektronicznych gadżetów najważniejszym i przełomowym wydarzeniem będzie pojawienie się na rynku iPhone, dla zagorzałego kibica piłki nożnej awans naszej drużyny do Mistrzostw Europy. Zainteresowani polityką na pewno zauważą, że wielka zmiana drużyny rozgrywającej w Kongresie USA nie przyniosła żadnych efektów. Inni zaczną się zastanawiać nad faktem, iż kampania prezydencka w tym kraju rozpoczęła się najwcześniej w historii, bo na dwa lata przed jej finałem i już zaliczana jest do najdroższych. Część wyborców za najistotniejszy uzna udział w niej kobiety i Afro-Amerykanina. Nie są pierwszymi, ale na pewno jedynymi, jak dotąd, którzy mają realne szanse na zwycięstwo.

Mijający rok na pewno każe wyciągnąć kilka wniosków. Przede wszystkim emigrację uznać należy wyłącznie za kartę przetargową. Nikt chyba już nie ma złudzeń, że ani jeden polityk nie zrobi w tej sprawie nic, jeśli w jakikolwiek sposób może to zmniejszyć jego popularność. Tu nie ma już podziału na lewą i prawą stronę. Jest tylko rachunek zysków i strat. Populizm stał się w 2007 roku, nie tylko w USA, najważniejszą z wyznawanych ideologii. Wszyscy, od polityków, przez biznesmenów i artystów, po autorów niezliczonych radiowych i telewizyjnych programów typu talk-show mówią wyłącznie to, co ich najbardziej zagorzali zwolennicy chcą usłyszeć. W 2007 roku zabrakło naprawdę szczerych dyskusji na najbardziej kontrowersyjne tematy. Niewygodne fakty i zdarzenia zamiatane były pod dywanik, a na światło dzienne wypychano jedynie te informacje, które pomagały w potwierdzaniu własnej wizji świata. Wiemy też, że w ostatnim roku świat nie stał się pod żadnym względem lepszy. Leczono jedne rany, by w ich miejsce zadać kolejne ciosy. Głodujących i pogrążonych w wojnach nie ubyło. Biednych też nie. Mimo wszystko w przyszłym tygodniu pokuszę się o sporządzenie listy najważniejszych, według mnie, wydarzeń 2007 roku. Wśród nich mogą znaleźć się niekoniecznie informacje z pierwszych stron gazet. Bo jak inaczej ocenić na przykład decyzję o wprowadzeniu od 2012 r. zakazu sprzedaży w USA znanych nam, poczciwych i służących od kilkuset lat tradycyjnych żarówek. Jeden z największych wynalazków ludzkości okazuje się dziś niepotrzebny.

Życzę miłego weekendu oraz spokojnych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor