Już kilkuset ochotników poszukuje 23-letniej Stacy Peterson, zaginionej w ubiegłym tygodniu matki dwojga dzieci, czwartej żony policjanta z miejscowości Bollingbrook. Mimo, że nie znaleziono dowodów, które mogłyby wskazywać, iż jakąkolwiek rolę w jej zniknięciu pełnił mąż, prokuratura dokładnie przegląda akta dotyczące śmierci jego poprzedniej żony, Kathleen Savio.
Rodzina Stacy nie ustaje w poszukiwaniach. Do grupy ochotników dołączają kolejne osoby. Niektórzy przybyli z tak odległych stanów jak Teksas. Sprawa zaginięcia kobiety nabrała rozgłosu w całym kraju w związku ze śmiercią trzeciej żony Drew Petersona. Została ona w 2004 roku znaleziona martwa w wannie we własnym domu. Gdy na miejsce przybyła policja nie było w niej wody, ale włosy kobiety były mokre, a na skórze widać było wyraźne ślady długiego kontaktu z wodą. Uznano to za nieszczęśliwy wypadek, a Petersona zwolniono z jakichkolwiek podejrzeń. Rodzina Savio od początku poddawała w wątpliwość oficjalne wyniki śledztwa. Według nich kobieta na wiele tygodni przed śmiercią przejawiała stany lękowe i obawiała się swego męża. Bliscy obydwu kobiet zadowoleni są z decyzji o ponownym otwarciu akt zdarzenia sprzed trzech lat. Nikt na głos nie obwinia Petersona, każdy jednak domaga się bardziej szczegółowych wyjaśnień. Podobno obydwie kobiety w rozmowach z bliskimi wyrażały strach przed mężem i obawy, że może im się przytrafić coś złego.
Ostatnią osobą, która widziała zaginioną Stacy był mąż. Około 10 rano w niedzielę dwa tygodnie temu opuściła własne mieszkanie i udała się do rodziny, by pomóc w przemeblowaniu ich domu. Nigdy nie dotarła na miejsce. Jej mąż twierdzi, że rozmawiał z nią przez telefon około godziny 9 wieczorem tego samego dnia. Rodzina Stacy przez cały dzień próbowała się z nią skontaktować. Około 4 rano w nocy z niedzieli na poniedziałek jej zaginięcie zgłoszono na policję. Drew twierdzi, iż kobieta odeszła od niego z innym mężczyzną. Mało kto wierzy jednak, że mogłaby ona zostawić dwójkę dzieci i po prostu zniknąć nie przejmując się ich losem. W związku z wieloma niewiadomymi w tej sprawie prokuratura powiatowa przegląda dokumenty sprzed lat. Okazało się, ze nie wszyscy zgadzali się z decyzją, by śmierć trzeciej żony, Kathleen, uznać za wypadek. Niektórzy twierdzą, że w dokumentach powinna znaleźć się adnotacja, iż była to śmierć "nie- wyjaśniona", a nie, jak zapisano "przypadkowa".
Rozpatrywana jest możliwość ekshumacji zwłok w celu znalezienia odpowiedzi na wiele pojawiających się pytań. Siostra Savio, Anna, ma nadzieję, że do tego dojdzie. Według niej jest to jedyny sposób, by znaleźć prawdziwą przyczynę śmierci Kathleen. Do tej pory Anna nie twierdziła publicznie, iż Drew Peterson może być zamieszany w śmierć jej siostry. Teraz jednak otwarcie zaczyna o tym mówić. Poza problemami małżeńskimi w grę podobno wchodziły pieniądze. Według niej Kathleen Savio ubezpieczona była na milion dolarów. Do tego dochodziło ponad 600 tysięcy, które w razie rozwodu sąd podzieliłby między małżonków.
Nowe spojrzenie na sprawę z 2004 roku przynosi wiele informacji. Okazuje się, że w 2002 roku Savio otrzymała sądową ochronę przed mężem, tzw. order of protection. 16 miesięcy przed śmiercią napisała list do prokuratury, w którym prosi o pomoc.
"On (Drew Peterson) wie jak manipulować systemem - napisała w nim - jego kolejnym krokiem będzie odebranie mi dzieci lub zamordowanie mnie". NA końcu listu znaleźć można takie zdanie: "Nie otrzymałam żadnej pomocy ze strony policji w Bollingbrook i proszę o nią was, zanim będzie zbyt późno.
Drew Peterson, pracujący od 27 lat w departamencie policji w tym mieście twierdzi, że ze śmiercią swej trzeciej żony i zaginięciem czwartej nie ma nic wspólnego. W środę składał zeznania w prokuraturze powiatu Will. Nic jednak na temat prowadzonych tam rozmów nie wiadomo. Jeden z jego przyjaciół poinformował dziennikarzy, iż Peterson powołał się tam na piątą poprawkę do konstytucji, która mówi miedzy innymi: "Nikt nie będzie pociągany do odpowiedzialności za zbrodnię główną lub inne hańbiące przestępstwo bez zalecenia lub postawienia w stan oskarżenia przez ławę przysięgłych (...) Nie wolno też tej samej osoby sądzić ani narażać na karę śmierci lub karę cielesną dwukrotnie za to samo przestępstwo; ani też nie wolno wymagać od oskarżonego w sprawie karnej by świadczył przeciwko sobie, ani pozbawiać go życia, wolności lub mienia inaczej niż w drodze czyniącej zadość istotnym wymaganiom sprawiedliwości.