Powrócił pomysł karania mandatem za używanie telefonu komórkowego podczas przechodzenia przez ulicę. O ile kilka miesięcy temu zastanawiali się nad tym jedynie radni Chicago, o tyle teraz nad zakazem debatują stanowi legislatorzy.
Propozycja ta, gdy pojawiła się w miejskim ratuszu, wzbudziła przede wszystkim sprzeciw i drwiny. Projekt szybko porzucono, choć popierał go sam burmistrz, który uważa, że wprowadzenie zakazu przyczyniłoby się do poprawy bezpieczeństwa przechodniów. Minęło kilka miesięcy i tym samym pomysłem zainteresowali się stanowi politycy. Sponsorem zmiany prawa jest demokratyczny reprezentant stanowy Kenneth Dunkin, który znalazł silnego sprzymierzeńca. Zwolennikiem częściowego zakazu używania telefonów podczas przechodzenia przez ulice jest bowiem sekretarz stanu, Jesse White. Chce on jednak ograniczyć go do osób pokonujących drogi w niedozwolonych miejscach. Reprezentant Dunkin wraz z bardzo małą na razie grupą zwolenników uważa, iż karane powinny być wszystkie osoby rozmawiające przez telefon niezależnie, czy przechodzą przez jezdnię na przejściu i zielonym świetle, czy przebiegają przez nią na niebezpiecznym odcinku.
"Wsadźcie mnie do więzienia"- powiedział jeden z chicagowskich przechodniów zapytany przez dziennikarza o opinię na ten temat. "Nie zapłacę za rozmawianie przez telefon. Mam prawo do rozmawiania na ulicy. Nie widzę różnicy pomiędzy rozmawianiem przez telefon, czy z idącym obok kolegą" - dodał. Podobną opinię podziela większość pytanych. Jednak w ostatecznym rozrachunku to nie opinia społeczna, a prywatne poglądy legislatorów zadecydują o ewentualnym wprowadzeniu zakazu. Już pojawiły się głosy mówiące, że skoro można zakazać rozmawiania podczas jazdy samochodem, to czemu nie zakazać tej czynności podczas spaceru ulicą.
Na razie ustawa daleka jest od zatwierdzenia. Jednak z dnia na dzień rośnie w Springfield liczba jej zwolenników. Pozostaje jeszcze jedno pytanie. W jaki sposób policja egzekwować będzie takie prawo. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w Chicago, gdzie patrole mają sporo poważniejszej pracy byłoby ono jeszcze jednym pustym, nic nie znaczącym przepisem.