Koniec Wrigley?
Nazwa Wrigley to historia naszego miasta i jeden z najlepiej rozpoznawalnych symboli w USA. Nie tylko guma do żucia, ale także wiele znanych budynków w naszym mieście nazwanych zostało imieniem założyciela firmy produkującej głównie słodycze. Kilka dni temu poinformowano, iż Wrigley Co. ma zostać przejęte przez firmę Mars za ponad 25 mld. dolarów.
William Wrigley Jr. przybył do Chicago w 1891 roku. Miał 29 lat i 32 dolary w kieszeni. Zaczął od sprzedaży mydła i proszku do pieczenia. Gumy do żucia były oferowane przez niego za darmo, jako prezent dla kupujących dwa główne produkty. Wkrótce okazało się, że zainteresowanie produktem mającym reklamować inne wyroby jest olbrzymie. Nadał więc gumie do żucia nazwę pochodząca od swego nazwiska i skupił się wyłącznie na jej sprzedaży. Ponad 100 lat później wartość akcji firmy Wrigley przekroczyła 25 mld. dolarów.
Fuzja Mars i Wrigley ma dla rynku wielkie znaczenie. Powstanie w ten sposób największa na świecie firma produkująca słodycze i gumę do żucia, co pozwoli na swobodniejsze poruszanie się po rynku tych towarów, a jednocześnie zmusi konkurencje do większego wysiłku w celu zachowania swoich pozycji.
Dla obydwu korporacji jest to niewątpliwie dobre rozwiązanie. Dla mieszkańców Chicago rodzi ono jednak obawy o nazwy znanych miejsc. Nie wiadomo co stanie się z mocno zakorzenioną w historię Chicago nazwą. Stadion Wrigley Field, będący własnością Chicago Tribune i tak prawdopodobnie zmieni swą nazwę. Właściciel gazety chce sprzedać prawa do niej, a zarobione pieniądze przeznaczyć na ratowanie upadającej gazety. Jednak zniknięcie nazwy Wrigley z milionów produktów sprzedawanych każdego roku na całym świecie może buć dla mieszkańców Chicago równie bolesne, jak niedawna utrata Marshall Fields. Na razie firma Mars zapowiada utrzymanie nazwy. Przekonuje wręcz, że fuzja udała się dzięki jej popularności. Chicago jednak, nauczone doświadczeniami z przeszłości, nie ufa podobnym zapowiedziom.