Lobbying - przerażająco piękna rzecz!
Kiedy do dowolnej przeglądarki internetowej wpiszemy słowo "lobbying" lub też spolszczona jego wersję "lobbing", a następnie zaczniemy kolejno przeglądać wyświetlone strony, to po jakimś czasie kluczowe słowo zostanie automatycznie zastąpione przez inne: "łapówkarstwo". Nie jest to przypadek. Lobbyści nie mogliby funkcjonować bez poważnych sum wspierających ich wysiłki - zresztą, komu chciałoby się agitować za jakąś spółką, czy organizacją, jeśli nie miałby z tego określonych korzyści materialnych. Lobbyści nie są idealistami w przeciwieństwie do większości wyborców, którzy co cztery lata w nadziei na zmianę świata biegną do głosowania. Nie, lobbyści wierzą jedynie w siłę pieniądza i jestem przekonany, iż żaden z nich nigdy nie widział punktu wyborczego od środka. Dla nich nie ma znaczenia, kto stoi u steru. Przecież podobno każdego można kupić. Lobbysta to zawód - taki sam jak piekarz, malarz, czy mechanik. Osoba taka legalnie przyjmuje pieniądze na swoją działalność i rozlicza się z tego co zostanie. Wszyscy, którzy w podobny sposób próbują załatwić swoje sprawy, ale nie zarejestrowali się w urzędzie podatkowym nazywani są łapówkarzami i odpowiadają za swe czyny przed sądem. Często mówi się, że to lobbyści faktycznie sprawują władze, a właściwie firmy i prywatne osoby, które się nimi posługują. Bez zagłębiania się w to stwierdzenie możemy powiedzieć jedynie, iż nieco prawdy w tym jest. Pieniądze, jakie przechodzą z ręki do ręki na szczeblu federalnym są dla zwykłego śmiertelnika trudne do wyobrażenia. Kiedy stoimy w sklepie z koszykiem, w którym mamy mleko, wołowinę, czy sok z pomarańczy pamiętajmy, że kilka centów z każdego wydanego przez nas na te produkty dolara trafi później do lobbystów pilnujących, by prawo wciąż sprzyjało producentom tych towarów. Podobnie na stacji benzynowej oraz sklepie z muzyką i filmami. Nieco łatwiej jest na szczeblu stanowym. Tu walka dotyczy drobnych setek milionów jakie ma do rozdysponowania legislatura.
Według obowiązującego prawa sumy przekazywane przez prywatne firmy i organizacje pozarządowe lobbystom są w większości objęte tajemnicą. Znamy jedynie późniejsze liczby dotyczące wpłat na konta polityków i poszczególnych partii, co z kolei jest skrupulatnie kontrolowane. Inaczej wygląda sprawa ze spółkami, czy lokalnymi rządami, które funkcjonują dzięki podatnikom. Muszą one udostępniać wszystkie rozliczenia. Pozyskanie danych nie jest łatwe, okazuje się jednak możliwe. Dzięki organizacji Illinois Campaign for Political Reform i zapisom ustawy Freedom of Information Act udało się poznać w przybliżeniu sumy, jakie poszczególne miasteczka, organizacje i spółki przekazały lobbystom w celu zapewnienia sobie przychylności legislatorów Illinois.
Dowiedzieliśmy się na przykład, iż rekordzistą w 2007 roku było Regional Transit Authority, które przekazało w ostatnich kilku miesiącach ubiegłego roku firmom zajmującym się lobbyingiem w Springfield aż $223,600. W tym samym czasie chicagowskie CTA, będące częścią, a właściwie podwykonawcą RTA, na ten sam cel przeznaczyło $220,173. Pozostali przewoźnicy, wymieńmy choćby znane nam lokalne Pace, czy Metra dorzuciły po kilkadziesiąt tysięcy. W sumie transport publiczny przekazał swym sojusznikom w Springfield w ubiegłym roku ponad 700 tysięcy dol. Dodatkowe sumy popłynęły do stolicy naszego stanu w pierwszych miesiącach 2008 roku. Efekt jest nam doskonale znany. Podwyżka podatków na cele transportu publicznego w wysokości ponad 530 milionów dolarów, o której głośno było w marcu. W komentarzach słyszeliśmy jedynie, iż udało się uratować chicagowski transport publiczny. O tym, że był to czysty układ biznesowy nie mówiło się nic. Warto dodać, iż sumy przekazane lobbystom przez te firmy pochodziły z ich budżetów, a więc z zebranych w Illinois podatków. Były to więc nasze, a właściwie większości z nas, pieniądze. Karkołomny skrót myślowy brzmi tak: kupiliśmy sobie podwyżkę podatków i utrzymaliśmy przy życiu niedochodową, źle zarządzaną firmę.
Pozyskanie przychylnych sobie głosów nie jest tanie. Według opublikowanych częściowych danych w 2007 roku zaledwie 110 miasteczek, organizacji i spółek wypłaciło lobbystom w Springfield aż ponad 5 milionów dolarów pochodzących z kieszeni podatników. Z tej sumy 3.9 mln pochodziło od większych i mniejszych miast, powiatów, czy szkół publicznych oraz collegów - głównie z Chicago i jego okolic.
Pozostałe pieniądze przekazały na promocję własnych interesów spółki miejskie i stanowe, takie jak wspomniane wcześniej RTA.
Lobbying jest bardzo intratnym zajęciem. Należy mieć odpowiednie kontakty i umiejętności przekonywania. Najbardziej znaną firmą zajmująca się promowaniem w naszym stanie interesów swych klientów jest Illinois Governmental Consulting Group. Wśród jej pracowników znajdują się między innymi byli członkowie gabinetów byłych gubernatorów stanu, emerytowani politycy oraz znaczący, byli działacze obydwu partii. Rzecznik prasowy RTA, po ogłoszeniu przez legislaturę Illinois decyzji o podniesieniu podatków i pomocy finansowej dla transportu publicznego oznajmił, że RTA nie byłaby w stanie tego osiągnąć bez pomocy wynajętych przez siebie lobbystów z firmy Illinois Governmental Consulting Group.
Coraz częściej pojawiają się głosy, głównie w kręgach pozarządowych, mówiące o konieczności zmiany prawa i udostępnieniu tego typu informacji nie tylko w odniesieniu do stanowych i federalnych spółek, czy firm. Może wtedy zrozumielibyśmy mechanizm powstawania wielu niepotrzebnych, niejasnych i czasami szkodliwych ustaw. Na to jednak przyjdzie nam długo czekać.
Miłego weekendu.