Odwołano kolejne loty American oraz Midwest
Bezpieczeństwo pasażerów nie było zagrożone
Nie widać końca problemów, z jakimi borykają się osoby korzystające z usług linii lotniczych. Jedną sprawą są opóźnienia wynikające z uziemienia kolejnych maszyn, inną powód, dla którego to uczyniono. Odwołania lotów powoli obejmują cały kraj i większość linii. Jedno wiemy na pewno - będzie jeszcze gorzej.
W mijającym tygodniu linie American wstrzymały w sumie ponad 2400 lotów krajowych, z czego kilkaset przypadło na chicagowskie lotnisko O`Hare. Frustracja pasażerów rośnie, a przewoźnik poza zwyczajowymi przeprosinami oferuje zniżki i darmowe pokoje hotelowe uwięzionym w portach lotniczych osobom. Jak zapewnia przedstawiciel linii, przeglądy maszyn powinny być ukończone do piątku. Przyznaje jednocześnie, iż konieczność wstrzymania tak wielkiej liczby lotów nie mogła przypaść w gorszym okresie. Ceny paliwa, opłaty lotniskowe, mniejsza liczba podróżnych i spadki na giełdzie przyczyniły się tylko w ubiegłym tygodniu do bankructwa trzech krajowych przewoźników. Pozostali przeżywają okresowe trudności i każda przerwa w usługach powiększa ich problemy. W czwartek kilkaset lotów krajowych odwołały linie Midwest. Powód był taki sam jak w przypadku konkurenta. Kolejne firmy przygotowują się do podobnych przerw.
Wszystko zaczęło się w ubiegłym miesiącu od problemów linii Southwest. W jej samolotach dopatrzono się opóźnień w okresowych przeglądach technicznych, co mogło narazić na niebezpieczeństwo osoby podróżujące. Jednak zdarzenie to przyniosło kon- sekwencje nie tylko dla przewoźnika, ale również dla samej agencji FAA. Rząd federalny zainteresował się bowiem opieszałością w przeprowadzaniu kontroli przez jej pracowników i wystosował odpowiednie upomnienie. Kontrolerzy FAA zostali więc wysłani w teren z nakazem nadrobienia zaległości. To, co w tej chwili obserwujemy, jest niczym innym, jak efektem ich pracy. Wiele osób wciąż wychodzi z założenia, że lepiej poczekać na inny lot, niż podróżować wadliwym samolotem. Nie wszyscy jednak. Czy rzeczywiście uziemione maszyny stanowiły zagrożenie w powietrzu? Raczej nie i prawdopodobnie można było kryzys ten rozwiązać stopniowo i bez narażania na problemy setek tysięcy pasażerów. Jednak w takim przypadku naciągano by nieco obowiązujące przepisy. A na to FAA zgodzić się nie mogła.
American nie miało wyjścia. Kontrolerzy federalni dopatrzyli się kilka tygodni temu błędów w okablowaniu jednego z elementów samolotów MD 80, które stanowią większość floty tej firmy. Szybko poczyniono odpowiednie naprawy, jednak ponowne kontrole wykazały, że poprawkom poddano jedynie część maszyn. Zdecydowano więc o uziemieniu wszystkich samolotów MD 80 jednocześnie. Mimo zapewnień, iż usterka ta nie miała wpływu na bezpieczeństwo lotów, wielu pasażerów zaczyna się zastanawiać nad wyborem innego przewoźnika. Spróbujmy więc wyjaśnić, na czym polega "niewłaściwe okablowanie jednego z elementów maszyn".
W 2006 roku Federal Aviation Administration wydało rozporządzenie nakazujące właścicielom samolotów MD 80 dodatkowe przykrycie i umocowanie wiązki kabli oplatających zapasowy system zasilania pompy paliwowej. W uzasadnieniu napisano, iż kable te podczas lotu ocierają się o siebie co może spowodować spięcie elektryczne, a w jego efekcie pożar. Producent samolotów nie uznał tego za konieczne, ale też nie skrytykował decyzji FAA. Warto odnotować, że do tej pory wspomniana wiązka kabli nie była odpowiedzialna za żadne usterki i nigdy nie wywołała iskry w maszynach MD 80. Jednak prawo zostało wprowadzone i kilka tygodni temu okazało się, że zaledwie kilka samolotów poddano odpowiednim poprawkom od 2006 roku.
Przy okazji kontroli ujawniono całą listę zaniedbań ze strony przewoźników. Na szczęście ani jedno nie było potencjalnym zagrożeniem dla podróżujących. Organizacje zrzeszające linie lotnicze cały czas zapewniają, że w związku ze wzmożoną kontrolą pasażerów i maszyn bezpieczeństwo lotów jest najwyższe w historii.
Obecną sytuację można oceniać jako przesadną reakcję szefostwa FAA na krytykę swoich działań ze strony Kongresu, lub jako przekłucie balonika z narosłymi przez lata problemami i zaniedbaniami. Rząd miał pełne prawo zapytać kierownictwo FAA o efekty działań i powody, dla których administracja nie kontrolowała wprowadzania w życie wydanych przez siebie decyzji. W tym przypadku wzmożone kontrole linii są jedynie próbą zachowania twarzy i posad przez dyrekcję FAA. Jeśli jednak spojrzymy na to ze strony bezpieczeństwa, to dobrze, że tak się stało. FAA działa podobnie jak inne wielkie departamenty rządowe i biurokracja obecna jest tam na każdym kroku. Do tej pory nic złego nie wynikło z zaniedbań, więc powinniśmy się cieszyć, że ktoś zwrócił na to uwagę.
Na koniec warto zastanowić się co będzie dalej. Prawdopodobnie kolejne linie lotnicze będą poddawały masowo swoje samoloty dokładnym przeglądom. Przez ostatnie kilka lat FAA wydała kilkaset przepisów, które regulują bezpieczeństwo w powietrzu. Ile z nich zostało wprowadzonych w życie - dokładnie nie wiadomo. Na razie kontrole podzielono na kilka etapów. Właśnie kończy się drugi. Kolejne potrwają do końca czerwca. W ich wyniku odwołana może być kolejna liczba połączeń już nie tylko krajowych, ale również zagranicznych, gdyż rozporządzenia odnoszą się nie tylko do maszyn MD 80, ale praktycznie wszystkich znajdujących się na wyposażeniu amerykańskich przewoźników.