----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

24 kwietnia 2008

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Wielki Brat będzie patrzył jeszcze uważniej

Nowe kamery na skrzyżowaniach ulicznych w Chicago pojawiają się niemal każdego dnia. Bez wątpienia przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa i stanu konta miasta. To nie koniec. Radni chcą zamontować pokrewne im urządzenia na małych uliczkach osiedlowych. Propozycja w tej sprawie trafiła już pod obrady stanowej legislatury.

 

Chicagowscy aldermani domagają się od stanowej legislatury wydania zgody na instalację kamer i radarów na osiedlowych, małych uliczkach, jakich tysiące przecina nasze miasto w dzielnicach mieszkalnych, najczęściej zabudowanych domami jednorodzinnymi. Według nich kierowcy w tych właśnie miejscach najczęściej przekraczają dozwoloną prędkość stwarzając zagrożenie dla mieszkańców, a przede wszystkim dzieci. W ostatnich latach wybudowano tysiące mini rond i betonowych lub asfaltowych garbów na jezdni. Jednak poza utrudnieniem jazdy, wydaniem milionów z budżetu i często oszpeceniem skrzyżowania nie przyniosły one oczekiwanego skutku. Postanowiono więc pozyskać zgodę na umieszczenie w tych miejscach nowoczesnych kamer wyposażonych w radary prędkości. Zasada ich działania podobna byłaby do podobnych urządzeń instalowanych na większych skrzyżowaniach. Kamera pilnowałaby punktów STOP, a radar mierzyłby prędkość nadjeżdżających pojazdów. Mandaty wysyłane byłyby pocztą. Ich wysokość nie została jeszcze uzgodniona. Chicagowscy aldermani mają w Springfield kilku sprzymierzeńców, wśród nich demokratycznego senatora Johna Cullertona z Chicago. Wprawdzie ostrzega on, iż próby wprowadzenia kamer w małych uliczkach spotkają się ze zdecydowanym sprzeciwem legislatury, to jednak popiera pomysł. "One naprawdę działają" - mówi Cullerton powołując się na dane statystyczne. Według nich w ciągu roku od wprowadzenia kamer na skrzyżowaniach liczba drogowych wypadków śmiertelnych spadła w Chicago z 54 do 18-tu. W 2004 roku przeprowadzono test drogowy. Przy ulicy Western ustawiono samochód wyposażony w ukryty radar, który zwykle wyłapuje pojazdy przekraczające prędkość o 10 mil ponad nakazany limit. W ciągu godziny przejechało tamtędy 510 samochodów, z których 146, czyli 28.6% przekraczało o ponad 10 mil dozwolona prędkość. Podobny test wykonano na małej, mieszkalnej uliczce w południowej części miasta. Wykazał on, iż 41% kierowców przekonanych, że nikt ich nie widzi nie stosowało się do przepisu dotyczącego maksymalnej prędkości.

Nie wszyscy jednak przekonani są o słuszności wprowadzania kamer i radarów do rezydencyjnych części miast. Sprzeciwiają się temu głównie politycy reprezentujący południowe Illinois. Według nich oko Wielkiego Brata sięgało by zbyt daleko i mogłoby być poważnym naruszeniem prywatności mieszkańców. W końcu kamera widzi wszystko, nie tylko nadjeżdżające samochody, ale także pobliskie ogródki działkowe, drzwi wejściowe do domówi okna budynków.

Na razie radni Chicago niemal jednomyślnie podjęli w środę uchwałę o wystosowaniu specjalnej prośby w tej sprawie do legislatury w Springfield. Na rozpatrzenie prośby będziemy musieli poczekać.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor