----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

02 października 2008

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Jedna z lokalnych gazet codziennych zapytała swych czytelników, który program telewizyjny włączą w czwartek wieczorem. Chodziło o wybór pomiędzy transmisją przedwyborczej debaty pomiędzy kandydatami na urząd wiceprezydenta, a meczem Chicago Cubs - L.A. Dodgers. Wyniki ankiety nie zaskoczyły: 60% kibicować będzie swej drużynie, gdy zaledwie 39% posłucha starcia Palin - Biden.

Sam jestem w rozterce. Wielkim kibicem, zwłaszcza drużyn baseballowych, nie jestem. Interesuję się natomiast przebiegiem kampanii prezydenckiej. Wydawać by się mogło, że wybór jest prosty.

Z drugiej strony zespół Cubs od stu lat nie zdobył mistrzostwa - co jest najdłuższym w historii rozgrywek okresem bez zwycięstwa - i stoi właśnie przed wielką szansą. Jeśli wygra, to będę mógł później pochwalić się, że widziałem to widowisko. Fajnie jest czasami poczuć się częścią wielkich, pamiętnych wydarzeń.

Sarah Palin i Joe Biden do historii niczego nie wniosą. Nie będziemy o tej debacie pamiętać już nawet w niedzielę. Na temat obydwu postaci wielokrotnie się wypowiadałem, więc wiem, czego można się spodziewać. W piątek rano przejrzę komentarze i wiedział będę tyle samo, co po uważnym obejrzeniu dyskusji. Tradycyjnie najbardziej konserwatywne media, takie jak Fox, czy Drudge Report ogłoszą przytłaczające zwycięstwo republikańskiej kandydatki, podczas gdy MSNBC oraz ABC zaskoczone będą jej bardzo słabym występem. Trzeba będzie na podstawie opisów samemu wyciągnąć wnioski, ale przecież to nic nowego. Dlatego, chyba założę czapkę z daszkiem i zapomnę o debacie. Jeden problem z głowy. Inny, niestety, wciąż nie pozwala o sobie zapomnieć.

Kryzys finansowy nie został jak dotąd rozwiązany. Kolejna wersja pakietu pomocy właśnie znalazła poparcie w Izbie Reprezentantów, prawdopodobnie zaakceptuje ją Senat. Politycy porozumieli się, prezydent podpisze, banki dostaną swoje. Dlaczego więc wszyscy wciąż się martwią? Okazuje się, że żadne z rozwiązań nie jest dobre. Nie zapłacimy, może dojść do całkowitego załamania, które opanuje dopiero następne pokolenie. Zapłacimy - podcinamy podstawową zasadę wolnego rynku, czyli ingerujemy. Skoro wiemy już, że jednak zapłacimy, pojawia się kolejny znak zapytania. Co dalej? Przecież doskonale wiemy, że głęboka reforma systemu jest w tym momencie niemożliwa. Zmieni się zarząd kilkuset spółek, wprowadzone zostanie kilkanaście poprawek do obowiązującego prawa. Kilkaset zapowiedzianych miliardów wystarczy na chwilę, po czym, być może przy okazji kolejnych wyborów, sytuacja się powtórzy.

Pamiętamy wszyscy, że zanim pojawiła się konieczność zainwestowania prawie 700 miliardów w rynek finansowy, rząd zadecydował o udzieleniu pożyczki w wysokości 85 miliardów gigantowi ubezpieczeniowo-pożyczkowemu o nazwie American International Group, znanemu bardziej jako AIG. Argumentowano wówczas, iż jest to jedyny sposób na uniknięcie poważnego kryzysu. To było 4 tygodnie temu. Wiemy już te­raz, że wspomniane 85 miliardów zostało wyrzucone w błoto, gdyż rynek w najmniejszym stopniu nie przejął się kosztowną próbą ratunku. Wyglądało to wręcz jak wyciągnięcie ręki po więcej. Dostał AIG, a gdzie moje???

Jeszcze wcześniej ratowane były spółki Freddie Mac i Fannie Mae, później kilka wielkich banków, etc. W sumie rachunek zamknął się amerykańskim ponad trylionem dolarów, który przez nas nazywany jest bilionem. Właściwie razem z wszystkimi mniejszymi. doraźnymi kołami ratunkowymi możemy mówić o prawie dwóch. Niewyobrażalna suma.

W okresie, gdy media rozpisywały się o problemach poszczególnych gigantów i proponowanej pomocy do skrzynek internetowych, w tym mojej, wpłynął pewien list. „Pomysłowy obywatel" - tak był podpisany - proponował podział tej sumy pomiędzy dorosłych mieszkańców, którzy zobowiązani byliby do spłacenia w pierwszej kolejności zaciągniętych pożyczek, a resztę pieniędzy przeznaczyliby na przyjemności. Ponieważ autor listu pomylił się o kilka zer, jedyne co osiągnął, to wystawienie się na pośmiewisko. Można jednak wykorzystać jego pomysł i policzyć od nowa.

Stany Zjednoczone liczą sobie ponad 300 milionów mieszkańców. Z tego ok. 60 milionów jest właścicielami nieruchomości. Spora część z nich ma je już spłacone, co zostawia nas z około 38 milionami osób. Wśród nich są tacy, którzy każdego miesiąca wpłacają do banku kilkanaście tysięcy za wielki pałac na przedmieściach, jak również tacy, którzy jakiś czas temu kupili apartament za 60 tysięcy i ich miesięczna rata nie przekracza kilkuset dolarów.

Podzielmy więc wspomniany bilion przez 38 milionów i otrzymamy około 25 tysięcy, w przypadku dwóch - 50 tysięcy. Zważywszy, że kryzys nie został zażegnany, suma ta prawdopodobnie jeszcze wzrośnie, niektórzy twierdzą nawet, że się podwoi.

Zamiast wypłacać bilion bankom, wypłaćmy każdemu posiadaczowi pożyczki na dom kilkadziesiąt tysięcy dolarów z zaznaczeniem, że musi wykorzystać te pieniądze na jej spłatę. Jeśli coś mu zostanie, może wydać na przyjemności, typu jedzenie i ubrania dla dzieci. Oczywiście nie każdemu ta suma wystarczy, ale na pewno pozwoli na głębszy oddech i spokojne spoglądanie w przyszłość. W tym samym czasie większość tzw. złych pożyczek zostanie całkowicie, lub częściowo spłaconych. Banki otrzymają tak bardzo upragniony zastrzyk gotówki, staną dzięki temu na nogi i będą miały pieniądze na dalsze pożyczanie. Politycy z radością powrócą do dawnych, nie związanych z ekonomią dyskusji. Międzynarodowe rynki finansowe ustabilizują się i ponownie traktować będą Wall Street jak wyrocznię. Kryzys rozwiązany!

Gdyby tylko było to tak proste. Niestety sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana i każdy żart na ten temat jest źle widziany, nawet tak niewinny jak ten. Zresztą nie wiadomo, czy byłaby to recepta na zażegnanie kryzysu, czy też sposób wejścia w jeszcze większy. Ponieważ nie mamy żadnego wpływu na przebieg wydarzeń i na pewno nic ciekawego na ten temat nie będzie powiedziane podczas debaty, życzę wielu wrażeń sportowych i miłego weekendu!

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor