----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

06 listopada 2008

Udostępnij znajomym:

Barack Obama, syn Kenijczyka i białej kobiety z Kansas, pięć lat temu praktycznie nieznany poza rodzinnym stanem Illinois, we wtorkowy wieczór wygrał wyścig o prezydenturę jako pierwszy Amerykanin afrykańskiego pochodzenia. Przyszły 44. prezydent Stanów Zjednoczonych występuje z obietnicą daleko posuniętych zmian szybkiego wycofania wojsk z Iraku, powszechnego planu opieki zdrowotnej, przesunięcia obciążenia podatkowego z klasy średniej na zamożnych i ambitnego programu alternatywnych źródeł energii w odpowiedzi na globalne zmiany klimatyczne.

Obama wzmocni demokratyczną przewagę w Kongresie, uzyskując co najmniej pięć miejsc w Senacie i potencjalnie aż osiem - jedynie o głos mniej od osiągnięcia odpornej na obstrukcję większości. Wtorkowe głosowanie jasno odzwierciedla głęboko zakorzenione pragnienie zmiany. Poprzez zwiększoną frekwencję wyborczą i od dłuższego czasu społeczeństwo informowało ankieterów, że kraj zmierza w złym kierunku. Niezadowolenie wzrosło w końcowym miesiącach wyborczych w warunkach kryzysu globalnego systemu finansowego, który przypieczętował zwycięstwo Obamy.

Jest on pierwszym prezydentem wybranym z metropolii chicagowskiej i pierwszym, który wyrósł ze sceny politycznej Illinois od czasów Abrahama Lincolna. Huczne zwycięstwo Obamy nad senatorem Johnem McCainem oznacza odrzucenie niepopularnego kandydata i trwającej wojny, przekazanie władzy nowej generacji i potwierdza amerykański ideał możliwości rozwoju dla każdego.

Senator z Illinois uzyskał większą liczbę głosów niż jakikolwiek demokrata od czasów Lyndona Johnsona w roku 1964. Przekształcił on mapę wyborczą uzyskując zwycięstwo w niemal wszystkich kluczowych terenach walki wyborczej, włączając Ohio i Florydę - i opanowując niektóre od dawna republikańskie bastiony, jak Wirginia. „Jeśli jest jeszcze ktoś, kto powątpiewa, że Ameryka jest miejscem, w którym wszystko jest możliwe; kto zastanawia się, czy marzenie ojców narodu jest ciągle żywe w naszych czasach; kto nadal poddaje w wątpliwość moc naszej demokracji, dzisiaj ma odpowiedź," deklarował Obama podczas wiecu zwycięskiego w Parku Granta. Około 125 tysięcy mieszkańców zebrało się w śródmiejskim parku, a tysiące wypełniło sąsiadujące ulice. Zwolennicy Obamy, z których wielu trzymało flagi, oglądali wyniki wyborów na gigantycznych monitorach telewizyjnych i wznosili okrzyki za każdym razem kiedy kolejny stan obwieszczał zwycięstwo kandydata. Kiedy o 10. wieczorem najważniejsze sieci telewizyjne ogłosiły wyniki wyborów, łzy spłynęły po twarzach zwolenników Obamy.

Świętowanie objęło tereny od południowej strony miasta do Wschodniej Afryki. W dzielnicy Obamy - Kenwood, rozbrzmiewały odgłosy muzyki, krzyków i płaczu. Rozradowane tłumy gromadziły się przed Białym Domem, w kościele Martina Lutera Kinga Jr w Atlancie, w dzielnicach Harlemu i Times Square w Nowym Jorku. W wiosce Kogelo w Kenii, gdzie mieszka przybrana babka i dalsza rodzina Obamy, setki ludzi wyczekiwało całą noc na wyniki wyborów, wznosząc okrzyki i śpiewy wkrótce po siódmej rano lokalnego czasu, kiedy Obama uzyskał wymaganą liczbę głosów elektoralnych.

Głosujący uczestniczyli w wyborach tłumnie, wyczuwając niejako historyczny moment i boleśnie przeżywając kryzys ekonomiczny. Kolejki do głosowania uformowały się w wielu stanach jeszcze przed świtem, i pomimo dużej liczby korzystających z możliwości wcześniejszego głosowania, niektórzy czekali do głosowania przez godziny. Sondaże powyborcze sugerują znaczny wzrost udziału czarnoskórych Amerykanów.

Krajowe sondaże powyborcze The Associated Press i sieci telewizyjnych wykazują przewagę Obamy wśród kobiet, mniejszości i nowych wyborców. I w obliczu całej dyskusji o rasie jako czynniku wyborczym, informują o zwycięstwie Obamy wśród większej liczby białych wyborców niż pozyskali John Kerry czy Al Gore, dwaj ostatnio mianowani kandydaci demokratyczni.

Obama zmienia międzynarodowy wizerunek Stanów Zjednoczonych poprzez kolor skóry i swoją biografię. W czasie, kiedy za granicą Ameryka walczy z wyzwaniem islamskich fundamentalistów i międzynarodowym sprzeciwem wobec niejednokrotnie jednostronnej polityki zagranicznej administracji Busha i skandalu nadużyć w więziennictwie, nowy prezydent będzie miał personalne związki z rozwijającym się światem. Ma członków rodziny w Afryce, drugie imię - Hussein - ze świata arabskiego i doświadczenia wczesnego dzieciństwa z Azji, gdzie mieszkał wraz z matką i swym Indonezyjskim ojczymem. Jego urok na globalnej scenie był wyraźnie widoczny podczas letniego wiecu w Berlinie, który zgromadził ponad 200 tysięcy dopingujących Europejczyków.

W kraju wybory odsuwają konserwatystów na margines po raz pierwszy od 14 lat. Mogą również zamykać pewien rozdział amerykańskiej wojny kulturowej: Obama jest pierwszym prezydentem, który dojrzał po erze wojny wietnamskiej, następując po dwóch prezydentach reprezentujących Baby Boomers, których polityczne tożsamości były ukształtowane w dużej części przez opozycyjne reakcje na rewolucję lat 60.

Doświadczył on jednego z najbardziej zdumiewających wzlotów we współczesnej polityce amerykańskiej, po raz pierwszy pojawiając się na narodowej scenie politycznej zaledwie cztery lata temu jako kandydat do Senatu Stanów Zjednoczonych z gorzkim nawołaniem do narodowego zjednoczenia wygłoszonym podczas Krajowej Konwencji Demokratycznej w roku 2004.

Oparł swą kampanię na pojęciach uniwersalnych nadziei, zmiany i wspólnego dobra, nawołując by kraj podniósł się ponad rasowe czy partyjne podziały. Wystylizował swoją ofertę jako ruch oddolny, wykorzystując potęgę Internetu do zmobilizowania wyborców na bezprecedensową skalę i zgromadzenia więcej funduszy niż jakikolwiek z kandydatów w amerykańskiej historii.

Ta próba wydawała się rozszerzyć jego popularność poza tradycyjne stany i zwolenników partii demokratycznej. W stanach Ohio i Wirginii sondaże powyborcze wykazały, że zwyciężył w kluczowych blokach wyborców, włączając niezależnych, umiarkowanych, białych wyborców klasy średniej i tych, których dochody wynoszą $100,000 albo mniej rocznie. W Pensylwanii, gdzie McCain wielokrotnie prowadził kampanię w ubiegłym tygodniu, Obama zwyciężył każdą demokratyczną grupę.

Obama dowodzi, że jego kandydatura przekracza granice rasowe. Prawdopodobnie tak jest, choć wielu z nas wierzyło, że kolor jego skóry, arabskie imię i nieznane pochodzenie może kosztować go elekcję. Jak się okazało, zwyciężył zdecydowanie, co jest niemałym osiągnięciem dla demokratycznego mianowanego kandydata do prezydentury. Czy oznacza to, że Ameryka znajduje się ponad białym i czarnym? Nie, ale jesteśmy znacznie dalej niż jeszcze tydzień temu. Zwycięstwo Obamy, bez względu na preferencje każdego z nas, stanowi moment odkupienia w życiu narodu, w którym rasa została określona jako „amerykański dylemat." McCain jest bez wątpienia człowiekiem honoru, patriotą, który przeżył życie w służbie i poświęceniu dla narodu. Stanął jednakże po niewłaściwej stronie historii. Podobnie Hillary Clinton, również niepodważalna figura służby publicznej, miała nieszczęście znaleźć się na drodze siły politycznej nie do zatrzymania. Zewnętrzne siły, głównie kryzys ekonomiczny i przeraźliwie niskie notowania prezydenta Busha stworzyły klimat, w którym zwycięstwo partii republikańskiej było faktycznie niemożliwe.

Podobnie jak Franklin D. Roosevelt w roku 1932 i Reagan w 1980, zwycięstwo Obamy oznacza rzeczywiste przesunięcie polityczne. Jest jeszcze za wcześnie, ale nie niemożliwie wyobrazić sobie, że po latach będziemy myśleć o amerykańskiej polityce w pojęciach przed i po Obamie. Sondaże powyborcze sugerują, że jeden na 10 wyborców oddawał głos po raz pierwszy, i że byli to przedstawiciele mniejszości albo młodzi. Wyborcy w wieku od 18 do 24 lat stanowili średnio taki sam procent elektoratu - 17 procent - jak miało to miejsce w roku 2004, ale podczas gdy podział cztery lata temu kształtował się 54-40 procent na korzyść Johna Kerry, to wynosił 68-30 procent dla Obamy, przesunięcie o 24 punkty na korzyść Obamy, które jest największą zmianą w każdej grupie wiekowej.

Sondaże powyborcze wykazują, że Amerykanie afrykańskiego pochodzenia i Latynosi stanowili większy udział w ogólnym elektoracie niż cztery lata temu. Wstępne szacunki dokonane przez grupę CIRCLE, która analizuje głosowanie młodzieży, sugeruje, że w porównaniu z rokiem 2004 oddało głosy co najmniej 2.2 miliony więcej Amerykanów w wieku od 18 do 29 lat. Kiedy liczenie głosów zostanie zakończone, grupa wyjaśnia, procent udziału młodzieży w głosowaniu może wzrosnąć jedynie o punkty procentowe mniej niż rekordowy wynik 55 procent z roku 1972.

Obama, który będzie pierwszym czarnoskórym prezydentem, uzyskał ponad 9 na 10 głosów Afro-Amerykanów. Młodzież i Latynosi pozwolili mu uzyskać przewagę 2-1. Demokratyczny kandydat, John Kerry wygrał w każdej z tych grup w roku 2004, ale Obama uzyskał w nich znacznie większą przewagę. „Bez wątpienia przeważające poparcie młodych wyborców stanowiło decydujący czynnik w zwycięstwie Obamy," donosił Pew Research Center for the People & the Press w środowej analizie wyników wyborczych.

Raport ten odnotowuje sukces Obamy również wśród mniejszości i nisko uposażonych wyborców. Ale zarazem informuje o uderzającym poparciu wśród wyborców o poziomie dochodu ponad $200,000 albo więcej, co o 20 punktów procentowych przewyższa poparcie Kerry"ego.

Poza demografią, do najbardziej zaskakujących elementów zwycięstwa Obamy należy geograficzny rozkład głosów. Obama zwiększył margines zwycięstwa w miastach i przedmieściach i agresywnie ograniczył straty na terenach rolniczych. Zwyciężył w górzystym Zachodzie, Środkowym Zachodzie i w dużych częściach stanów konfederackich - w dużej mierze dzięki sprawnej organizacji społecznej i wykorzystaniu technologii w stopniu wyższym niż ktokolwiek wcześniej. Analitycy demokratyczni przypisują zwycięstwo Obamy w tradycyjnie republikańskich bastionach Wirginii i Indiany, jak również kluczowych stanach Kolorado i Florydy przewadze organizacyjnej. Szczególnie widoczne było to w Ohio, w którym Kerry"emu zabrakło do zwycięstwa niewiele i w którym Obama zwyciężył o 4 punkty procentowe.

Po uzyskaniu zwycięstwa w jedynie pięciu z 88 okręgów w marcowym prawyborach przeciwko Hillary Clinton, Obama ustanowił 89 biur lokalnych na terenie stanu. We wtorek Obama wygrał w 21 okręgach, w porównaniu z 16 należącymi do Kerry"ego, ale uzyskał więcej głosów w tych okręgach, w których Kerry zwyciężył. Wśród zwycięskich był okrąg Hamilton, który obejmuje Cincinnati, a które głosowało za Bushem w roku 2004. Krajowe sondaże powyborcze wykazują, że Obama uzyskał większą przewagę niż Kerry w roku 2000 i demokratyczny kandydat Al Gore na przedmieściach i mniejszych miastach.

Sondaże powyborcze nie wykazują śladu tak zwanego efektu Bradley"a, według którego czarnoskórzy kandydaci występujący przeciw białym uzyskują znacznie gorsze wyniki w wyborach w porównaniu z sondażami przedwyborczymi. Jedynie jeden na pięciu wyborców określił rasę jako czynnik w podejmowaniu decyzji wyborczych, ale opowiedzieli się oni za Obamą i reprezentowali niemal identyczny margines jak ci, którzy przyznali, że rasa nie była czynnikiem decydującym.

Obama poradził sobie wśród białych wyborców lepiej niż Kerry i Gore. Słabe wyniki uzyskał w południowych stanach wygrywając jedynie jeden na trzy. Ale Obama i partia demokratyczna nie wydają się ich potrzebować by utrzymać władzę w Waszyngtonie, stwierdza Thomas Schaller, politolog z University of Maryland i autor „Whistling Past Dixie." Jest on zdania, że dzięki wynikom w Kongresie demokraci mogą utworzyć większość senacką nie posiadając ani jednego południowca i większość w izbie niższej parlamentu bez białego południowca. Będzie to zupełnie inna koalicja niż ta, która obecnie rządzi krajem.

W najbliższych dniach Obama pracuje nad skompletowaniem przejściowego zespołu doradców i nominacją szefa gabinetu. Rahm Emmanuel i były senacki przywódca demokratyczny, Tom Daschle są czołowymi kandydatami na to stanowisko.

Wśród priorytetów znajduje się obecnie wypracowanie roli jaką powinien Obama pełnić w kształtowaniu ekonomicznego pakietu stymulacyjnego w Kongresie. Prezydentura Obamy oznacza także wyniesienie kręgu doradców i zwolenników z chicagowskiej bazy politycznej. Wśród potencjalnych doradców wymienia się senatora Dicka Durbin i doradców - Davida Axelrod i byłą doradczynię burmistrza Daley - Valerie Jarret.

Lista globalnych wyzwań czekających Obamę jest długa i zniechęcająca i nie-Amerykanie mają nadzieję, że wraz z historyczną zmianą nastąpi również całkowite przesunięcie amerykańskiego kursu w polityce zagranicznej. „Jestem zadowolony, że wygrała osoba, która mówi o zmianie," stwierdził Lech Wałęsa w środowej wypowiedzi telewizyjnej. „Teraz chcę wiedzieć, jakie zmiany chce on wprowadzić," dodał. W Moskwie rosyjski prezydent, Dmitry Medvedev, wezwał do „konstruktywnego dialogu", ale podtrzymał obietnicę umieszczenia pocisków antyrakietowych w pobliżu polskiej granicy. W Afganistanie Hamid Karzai zażądał zapobieżenia ofiarom cywilnym, za które obwinia on naloty amerykańskie. I z Teheranu Iran ostrzegł, że użyje sił wojskowych w przypadku naruszenia swojej sfery powietrznej. W Bagdadzie Irakijczycy wyrazili niepokój z powodu obietnicy Obamy by przesunąć centrum antyterrorystycznej uwagi z Iraku do Afganistanu. Irak reagował jednak z ulgą z powodu zastąpienia Busha, szeroko krytykowanego za wiele gaf wojennych. „Biała twarz Busha dała Ameryce czarną twarz na świecie. Więc mamy nadzieję, że czarna twarz Obamy przywróci Ameryce białą twarz," stwierdził legislator sunnicki, Saleh al-Mutlaq. „W Iraku potrzebujemy zmiany, nawet bardziej niż Ameryka jej potrzebuje." W Islamabadzie Pakistańczycy powitali Obamę pomimo zapowiedzi jego kampanii, że zaatakuje terrorystów znajdujących schronienie w krajowych terenach plemiennych, jeśli rząd nie będzie chętny albo nie będzie w stanie tego dokonać. „Pakistańczycy będą zadowoleni, że [Obama] miał muzułmańskiego ojca," wyznał Talad Masood, emerytowany generał. O ile niepokój wyrażali niektórzy Izraelici i amerykańscy Żydzi podczas kampanii z powodu potencjalnego sympatyzowania Obamy ze światem arabskim w czasie negocjacji pokojowych, to przedstawiciele Izraela rozwiali je wkrótce po zwycięstwie. Przedstawiciele Palestyny wyrazili nadzieję, że administracja Obamy będzie bardziej promować działania pokojowe. Wielu ma nadzieję, że Obama znajdzie rozwiązania globalnego kryzysu finansowego. Meksykanie mają nadzieję, że obietnica polepszenia amerykańskiej ekonomii umożliwi poprawę sytuacji finansowej w Meksyku. Z wyborem demokratycznego kandydata cały świat żywi wielkie nadzieje. Historyczna zmiana już nadeszła. Mamy nadzieję, że na lepsze.

Na podst. „Chicago Tribune", „Newsweek", „Time" i źródeł internetowych oprac. E.Z.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor