----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

13 listopada 2008

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Miesiąc temu burmistrz Chicago zapewniał, że nie ruszy pieniędzy uzyskanych z dzierżawy odcinka autostrady o nazwie Skyway, chyba że miastu grozić będzie bankructwo. Zapytany kilka dni temu, czy wciąż podtrzymuje swe postanowienie dotyczące tych pieniędzy, Daley nie odpowiedział wprost, a jedynie podkreślił, że nadchodzi bardzo trudny okres dla miasta.

„W listopadzie i grudniu czekają nas masowe zwolnienia. W przyszłym roku będzie ich jeszcze więcej" - to słowa Richarda Daley wypowiedziane w środę. Mówiąc to burmistrz nie miał na myśli wyłącznie zwolnień w podległych mu, miejskich departamentach, ale przede wszystkim w prywatnych firmach działających na terenie Chicago.

„Szefowie wielkich korporacji mówią mi o planowanych redukcjach. Ich następstwem będą zwolnienia we współpracujących z nimi firmach. Będzie to miało wielki wpływ na zyski miasta, powiatu i stanu." - mówił Daley.

W dalszej części swej wypowiedzi zwrócił uwagę na kłopoty, jakie prawdopodobnie będą miały lokalne samorządy z wypłacaniem pensji swym pracownikom.

Potwierdzeniem słów burmistrza są raporty dwóch firm - Moody"s oraz Standard&Poors - zajmujących się oceną kondycji finansowej wielkich korporacji i miast. Wyniki ich pracy podobne są do raportu kredytowego każdego z nas, dotyczą jednak spółek prywatnych i samorządów. Według nich w najbliższym czasie Richard Daley będzie musiał podjąć kilka ważnych decyzji. Jeśli niższe od przewidywanych zyski Chicago zmniejsza się jeszcze bardziej - a wszystko wskazuje, że tak właśnie będzie - to miasto stanie na granicy utraty płynności finansowej. Wtedy trzeba będzie sięgnąć po 500 milionów odłożone z dzierżawy Skyway, zaciągnąć kolejną pożyczkę, lub jeszcze bardziej okroić przyszłoroczny budżet, w tym zwolnić tysiące pracowników.

Burmistrz nie martwi się o wypłacalność Chicago. Twierdzi, że pieniędzy na pensje dla pracowników wystarczy.

Może ich jednak zabraknąć na świadczenia, programy, remonty i budowy. Wtedy scenariusz przedstawiony przez Moody"s, czy Standard&Poors nabierze realnych kształtów.

19 listopada w ratuszu odbędzie się głosowanie nad przyszłorocznym budżetem. Wiele z zaproponowanych sposobów zdobycia pieniędzy już teraz nie podoba się aldermanom. Jeśli odrzucą choć kilka procent z nich, to deficyt miasta będzie na tyle duży, że nie pozwoli na otwarcie kolejnej linii kredytowej. Wtedy konieczne będą kolejne zwolnienia i sięgnięcie po ostateczne rezerwy finansowe.

Przy okazji dyskusji o budżetach, które pojawiają się pod koniec każdego roku dowiedzieliśmy się, że zaległości Illinois wobec swych wierzycieli sięgnęły 4 miliardów dolarów. Główny kontroler stanu, Daniel Hynes, ostrzegł niedawno, że suma ta wzrośnie wiosną przyszłego roku do ponad 5 miliardów. Zaległe płatności dotyczą głównie spółek i organizacji świadczących usługi dla stanu. Wśród nich znajdują się m.in. szpitale, apteki, czy domy starości pomagające na koszt stanu najuboższym.

Hynes poprosił władze Illinois o zmianę przepisów dotyczących krótkotrwałych pożyczek oraz otworzenie nowej linii kredytowej w celu spłacenia chociaż części zaległości.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor