----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

13 listopada 2008

Udostępnij znajomym:

Przeglądając prasę z całego tygodnia zauważyłem duży artykuł na pierwszej stronie jednego z dzienników mówiący o przywilejach głowy państwa. Oczywiście pojawił się on w związku z niezbyt odległą inauguracją kolejnego, 44-tego prezydenta. Autorzy chcieli chyba wywołać u czytelników nutę zazdrości. Częściowo im się to udało.

Do wyczytanych informacji dorzuciłem kilka wyszperanych w innych miejscach i postanowiłem się nimi podzielić. Dziś więc, wyjątkowo, o tym, co przysługuje prezydentowi Stanów Zjednoczonych.

W wielkim, naprawdę wielkim skrócie:

-Mieszkanie.

Zachodnie skrzydło Białego Domu zajmuje prezydent, tam też znajduje się słynny Gabinet Owalny, w którym zapadają najważniejsze decyzje. Wschodnie skrzydło zajmuje Pierwsza Dama. Również dostaje biuro.

Jeśli prezydenckiej parze nie podobają się dzieła sztuki w Białym Domu mają do dyspozycji całą National Gallery of Art. Mogą wybrać stamtąd każdy przedmiot. Na 4 lata oczywiście. Oprócz tego wielki basen, pole golfowe, kort tenisowy, bilard, kręgle i wiele innych sportów. Owalna alejka wokół białego domu wykonana jest z elastycznego tworzywa, dzięki czemu służyć może do uprawiania aerobiku i zdrowych dla całego ciała biegów.

-Camp David.

Nazwę tę nadał uroczemu miejscu w górach stanu Maryland prezydent Eisenhower. To pilnie strzeżony, równie dobrze wyposażony jak Biały Dom, resort wypoczynkowy. Tam, w odległości kilkudziesięciu mil od Waszyngtonu prezydent spędza wolne dni, choć zdarza się, że przyjmuje ważnych gości.

-Transport.

Do dyspozycji ma dwa Boeingi 747, znane jako Air Force One. W czasie wycieczek krajowych używany jest jeden z nich. Podczas wojaży zagranicznych obydwa, głównie w celach bezpieczeństwa. Nigdy nie wiadomo, na którym pokładzie znajduje się prezydent. Pierwsza Dama w czasie swoich samotnych podróży, a takie też się zdarzają, korzysta z innego samolotu, Boeinga 737, który dzieli z wiceprezydentem.

Transport kołowy to czarny Cadilac, prawie niezniszczalny. Też są dwa, podobnie jak w przypadku samolotów głównie jako próba zmylenia ewentualnych zamachowców. Kawalkada prezydencka liczy ok. 15 pojazdów, poza ochroną jest tam karetka, centrum łączności, saperzy, etc. Te same pojazdy transportowane są wcześniej do krajów, jakie odwiedzić ma prezydent. Osobnym, wojskowym samolotem.

Marine One to kilka śmigłowców prezydenckich. Zawsze są w powietrzu trzy, w jednym z nich, nigdy nie wiadomo którym, znajduje się głowa państwa.

-Posiłki.

O kuchni w Białym Domu słyszy się sporo. Przede wszystkim to, że należy do najlepszych na świecie. Dla najbardziej nawet znanego szefa kuchni praca dla prezydenta jest zaszczytem, a po jej zakończeniu powodem do nieustannego splendoru i bajkowego życia. Każdy prezydent ma inne gusta, w związku z czym personel kuchni najczęściej zmienia się wraz z nowym lokatorem. posiłki na pokładach prezydenckich samolotów są skromniejsze, ale nie odbiegają zbytnio od serwowanych w Białym Domu.

Teoretycznie prezydent płaci za swe posiłki, jednak najczęściej wydaje pieniądze ze specjalnego, prywatnego konta, o którym za chwilę. Do dyspozycji kolekcja win, zakupiona jeszcze przez Thomasa Jeffersona za 10 tysięcy dolarów. W tej chwili jej wartość ocenia się na kilka milionów.

-Zdrowie.

Darmowa opieka zdrowotna, dostęp do najlepszych lekarzy.

Prezydent wybiera sobie lekarza, ale nad jego oraz całej rodziny zdrowiem czuwają bez przerwy najlepsi specjaliści.

-Zarobki.

Podstawowa pensja prezydenta wynosi obecnie 400 tys. dolarów. Dla porównania burmistrz Chicago otrzymuje 216 tys., a gubernator Illinois 177 tys. Nie jest więc to suma spektakularna. Jednak wszyscy wiedzą, że największe dochody przychodzą później, po wyprowadzce z Białego Domu. Byli prezydenci piszą i sprzedają książki, pobierają honoraria za gościnne wykłady w różnych częściach świata i często zasiadają w radach nadzorczych wielkich korporacji. W przypadku Baracka Obamy pierwsze zyski już się pojawiły. Napisane wcześniej książki ponownie wspięły się na listy bestsellerów przynosząc w ostatnich miesiącach przyzwoite zyski. Zważywszy, że 44-ty prezydent USA posiada wyjątkowe umiejętności oratorskie można przewidzieć, że po zakończeniu kadencji bez problemu zarabiał będzie przemawiając. Ile? Popularny i utalentowany pod tym względem Bill Clinton pobiera od 100 do 250 tysięcy za jednorazowe wystąpienie.

Najciekawsze jest, że to, czy prezydent dobrze wykonywał swe obowiązki, czy też nie, nie ma większego wpływu na jego gaże po zakończeniu kadencji. Zarówno popularni jak i mało lubiani są zapraszani, opłacani i kupowani.

Jako ciekawostkę można przypomnieć, że dopiero George W. Bush otrzymywał 400 tysięcy dolarów rocznie. Pomiędzy 1969, a 2001 rokiem pensja wynosiła 200 tys. Musiano ja podwyższyć, gdyż burmistrzowie i gubernatorowie zaczęli zarabiać więcej.

Po zakończeniu pracy w Waszyngtonie były prezydent otrzymuje emeryturę, która nie może być niższa, niż roczne zarobki członka prezydenckiego sztabu. W tej chwili to ok. 150 tysięcy dolarów. Warto przypomnieć, że George H. W. Bush był jedynym prezydentem, który do tej pory ze świadczeń tych zrezygnował.

Niestety, za ubrania cała rodzina musi płacić sama. Dostaje za to ok. 100 tysięcy na nowe meble do każdego ze skrzydeł Białego Domu. Ponieważ prezydent USA nie może pozwolić sobie na wakacje wybranym przez siebie miejscu, to kraj stara się zapewnić mu wszelkie wygody i rozrywki na miejscu. Lista jest długa i nie będziemy zagłębiać się w szczegóły. Wystarczy powiedzieć, że co sobie zażyczy...to ma. Prawie.

Do tego w 1949 roku ustanowiono specjalny, prywatny budżet prezydenta. Wynosi on 50 tysięcy dolarów rocznie i nikt poza prezydentem nie ma nad nim kontroli. Oczywiście w razie jego wyczerpania zawsze znajdą się pieniądze na niezaplanowane wydatki. Istnieje nawet specjalne konto o nazwie „Unanticipated Needs". Zaleca się, by wydatki z niego pochodzące nie przekraczały miliona rocznie.

Jeszcze jedno. Po upływie kadencji każdego prezydenta budowana jest biblioteka jego imienia, w której przechowywane są wszystkie dokumenty związane z jego administracją. Prawdopodobnie biblioteka im. Baracka Obamy powstanie w Chicago. Za wcześnie jednak by zgadywać, w którym miejscu.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor