Gratulacje sprzed 62 lat
W czerwcu 1946 r. małżeństwu Reno z miejscowości Broadview w Illinois urodziła się córeczka.
62 lata temu, dzień po przyjściu dziewczynki na świat ich znajomi z pobliskiego La Grange wysłali list gratulacyjny.
W poniedziałek przesyłka dotarła pod wskazany adres.
Niestety, w domu przy South 12 Avenue w Broadview mieszka już ktoś inny. Obecni lokatorzy z niedowierzaniem przyglądali się starej kopercie z pieczątką z 1946 roku.
List adresowany jest do państwa H. Reno, którzy według pamiętających dawne czasy sąsiadów wyprowadzili się z miasteczka w latach 70-tych. Nikt nie wie dokąd się przenieśli, ani gdzie mieszkają ich dzieci.
Największym marzeniem obecnych mieszkańców domu przy ulicy 12 jest teraz spotkanie z adresatami lub ich potomkami i przekazanie listu gratulacyjnego.
Jako ciekawostkę należy potraktować fakt, że ostatnia pieczątka pochodzi sprzed tygodnia i została wbita w San Diego. Nikt, włączając w to urząd pocztowy, nie wie w jaki sposób wysłany z La Grange list dotarł po kilkudziesięciu latach na zachodnie wybrzeże. Nikt tez nie wie, dlaczego tamtejsi urzędnicy wysłali go w dalsza drogę z 3 centowym, powojennym znaczkiem.
„Może przepłacamy za listy obecnie?” – zastanawiają się niektórzy.
W ostatnich latach kilka razy niespodziewanie pojawiły się przedmioty sprzed lat, uznawane za zaginione.
- Zgubiony podczas II Wojny Światowej we Francji męski portfel należący do Raya Heilwagena został zwrócony mu po 62 latach. Wewnątrz wciąż znajdowały się pieniądze i ręczne notatki właściciela.
-Robert Nuranen zapomniał o pożyczonej w 1960 r. książce. Znalazł ja po 47 latach robiąc generalne porządki w domu i postanowił zwrócić do biblioteki. Naliczona przez 47 lat kara za spóźnienie wyniosła 171 dolarów i 32 centy. Wypisał czek i przeprosił za kłopot. Warto dodać, że książki nigdy nie przeczytał do końca.
- W 2007 roku do jednego z mieszkańców stanu Pensylwania dotarł list z pieczątką z 1954 r i 3-centowym znaczkiem. Ponieważ był on adresowany do kogoś innego, mężczyzna postanowił nie otwierać go i do dziś szuka adresata. Na razie bezskutecznie.
Poczta wyjaśnia, że małe przesyłki, takie jak listy i pocztówki, czasami wpadną pod maszyny sortujące lub transportujące i mogą niezauważone przeleżeć tam nawet kilkadziesiąt lat. Gdy przypadkowo znajdzie go pracownik poczty, to bez czytania wrzuca z powrotem na taśmę. Stąd odnalezione po dekadach listy.