49 głosów za, 1 przeciw. Tak zakończyło się środowe głosowanie nad przyszłorocznym, opiewającym na 6 mld. dolarów budżetem Chicago. Radni zgodzili się na większość propozycji burmistrza, dotyczących głównie podwyżek wszelkiego rodzaju opłat oraz ograniczenia liczby miejskich etatów.
Z większością zapowiadanych zmian, które zostały przez radnych zaakceptowane mieliśmy okazję już się zapoznać. Były one stopniowe przedstawiane przez burmistrza w ostatnich tygodniach. Pojawiło się też kilka mniej istotnych dla funkcjonowania miasta projektów, mających jednak duży wpływ na stan jego finansów.
Jedyną osobą, która głosowała przeciw zaproponowanemu budżetowi był alderman Billy Ocasio z 26. okręgu. Według niego większość zapowiadanych zwolnień dotyczy niewłaściwych departamentów i działów. Uważa, że prace stracą najmniej zarabiający, najciężej pracujący, podczas gdy tysiące niepotrzebnych urzędników może czuć się bezpiecznie. Zastanawia się on również dlaczego ograniczono środki na pomoc socjalną, zostawiając nienaruszony wielomilionowy budżet Millenium Park, fontanny Buckingham, czy komitetu olimpijskiego Chicago 2016. Przypomniał, że jedna wycieczka przedstawicieli miasta na konferencję międzynarodową w sprawie przetargu na organizację Igrzysk, to roczny budżet schroniska dla bezdomnych. Był on jedynym zadającym podobne pytania - pozostali radni zgodzili się na wszystkie plany burmistrza pod warunkiem pozostawienia podatków od nieruchomości na dotychczasowym poziomie.
Pierwsza, przedstawiona przed miesiącem, wersja budżetu przewidywała zwolnienie ponad 900 pracowników miejskich. Ostatecznie udało się tę liczbę obniżyć do 650. Zlikwidowanych zostanie też ponad 1,300 nieobsadzonych do tej pory etatów. Najwięcej osób straci pracę w departamencie oczyszczania miasta, największe ograniczenie w przyjmowaniu nowych pracowników dotyczą policji.
Zaakceptowano podwojenie kar w bibliotekach publicznych i obniżenie do dwóch liczby mandatów kwalifikujących do nałożenia blokady na koła pojazdu. Podniesione będą podatki od parkingów, biletów teatralnych, koncertowych i kinowych. W sumie podwyżki opłat i niektórych podatków mają przynieść miastu ok. 52 dodatkowych milionów.
Warto przypomnieć, iż w ubiegłym roku, podczas debaty nad obecnym budżetem, gdy podwyżki opiewały na rekordową sumę ponad 250 mln. przeciw głosowało aż 13 radnych. Tegoroczny wynik burmistrz uznał więc za wielki sukces.
Należy jednak pamiętać, iż Chicago nie może być pewne planowanych przychodów. Np. 150 milionów z przewidywanych zysków to pieniądze, które pojawią się dopiero po podpisaniu umowy na dzierżawę 35 tysięcy parkometrów. Jeśli do umowy nie dojdzie, to miasto zmuszone będzie naruszyć żelazną rezerwę utworzoną po wydzierżawieniu autostrady Skyway. Nie ma też gwarancji, iż inne planowane przychody nie okażą się niższe. Możliwe, że burmistrz będzie musiał za kilka miesięcy zwolnić kolejne osoby, ponownie podnieść podatki i opłaty, lub postarać się o nową pożyczkę.
W przyszłym roku na pewno zauważalne będzie zwolnienie pracy różnych służb miejskich. Chodzi głównie o odśnieżanie, łatanie dziur w jezdniach, przycinanie drzew, reperacja latarni i wywóz śmieci. Radni zapewniają, że podstawowe służby miejskie, takie jak policja, straż pożarna, czy pogotowie będą działały bez zmian. Zgadzają się też, że jest to bardzo trudny budżet, stworzony w ciężkich ekonomicznie czasach.
Richard Daley zadowolony jest, że przyszłoroczny budżet jest zbalansowany. Nie udało się to władzom Atlanty, Phoenix, czy Filadelfii. Miasta te starają się o federalną pomoc w wysokości 50 miliardów. Szanse na jej otrzymanie mają niewielkie.