- Jeśli Rod Blagojevich nie zrezygnuje z zajmowanego stanowiska, to wciąż ma według konstytucji prawo nominowania swego kandydata na fotel senatora Stanów Zjednoczonych. Może również awansować siebie i w ten sposób próbować chronić się przed prawnymi konsekwencjami dochodzenia prokuratury. Istnieje jednak spore prawdopodobieństwo, iż Senat odrzuci kandydaturę gubernatora.
- W razie rezygnacji Blagojevicha jego obowiązki, w tym wybór następcy Baracka Obamy, przejmie Pat Quinn, obecny wicegubernator.
- Ostatnią, trzecia możliwością, jest rozpisanie specjalnych wyborów. Większość legislatorów jest przychylna temu pomysłowi. Wymagane jest wcześniej głosowanie w tej sprawie i podjęcie decyzji odnośnie daty. Opcja ta pozwala na obsadzenie stanowiska senatora bez udziału gubernatora, jest jednak dla podatników bardzo kosztowna. Znajduje ona jednak wielu zwolenników, gdyż dzięki wyborom do Waszyngtonu pojedzie osoba wybrana w demokratycznych wyborach, nie naznaczona piętnem skandalu w Springfield. Każdy polityk, który do tej pory złożył swą kandydaturę na biurku gubernatora mógł przecież brać udział w rozmowach na temat wynagrodzenia za nominację i ani pozostali politycy, ani wyborcy nie mieliby pewności, czy jest to rzeczywiście najlepszy z kandydatów na to stanowisko.
Do momentu aresztowania Rod Blagojevich rozpatrywał pięć kandydatur. W rozmowach z szefem swego personelu określał ich kolejnymi numerami porządkowymi. Podejrzewa się, że np. kandydat numer pięć to rep. Jesse Jackson Jr. Oprócz niego o stanowisko oficjalnie starają się: Danny Davis, Jan Schakowsky, Tammy Duckworth i Luis Gutierez.