----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

11 grudnia 2008

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Spadek zatrudnienia w listopadzie osiągnął poziom najwyższy od 34 lat. Liczba utraconych stanowisk pracy osiągnęła 533 tysiące. Raport rządowy ogłoszony w piątek w ubiegłym tygodniu dramatycznie pogorszył obraz recesji w Ameryce, a niektórzy analitycy opisują sytuację jako „przerażającą." Redukcja zatrudnienia wykazuje oznaki wzrostu, ponieważ więcej pracowników sektora usług i administracji publicznej, tak zwanych „białych kołnierzyków" otrzymuje wypowiedzenia pracy. Liczba bezrobotnych Amerykanów wynosi 10.3 milionów, najwięcej od połowy lat 1980.

Listopadowe statystyki Urzędu Pracy, które okazują się znacznie gorsze niż zapowiadali eksperci, dowodzą, że „ekonomia pogarsza się obecnie w przerażającym tempie i ze zdwojoną intensywnością", jak podsumowuje Bernard Baumohl z Economic Outlook Group. „Ten przygnębiający" raport, informuje szef ClearView Economics, Ken Mayland, „uzasadnia potrzebę wczesnego zatwierdzenia powszechnego pakietu stymulacyjnego w nadchodzących sesjach Kongresu". Redukcja listopadowych wynagrodzeń oznaczała jedenasty miesiąc z rzędu, w którym Stany Zjednoczone traciły miejsca pracy, a półmilionowy spadek był większy niż utrata 360 tysięcy miejsc pracy zapowiadanych przez ekonomistów.

Pogarszając jeszcze alarmujące statystyki piątkowe na temat zatrudnienia rząd zrewidował dane z września i października odejmując dodatkowo ponad 200 tysięcy utraconych miejsc pracy. Określana niegdyś jako umiarkowana erozja na rynku pracy szybko przyspiesza: od początku roku Stany Zjednoczone utraciły ogółem 1.9 milionów miejsc pracy, z czego 1.26 milionów zniknęło w ostatnich trzech miesiącach. „Rynek pracy pogrążył się przyjmując formę najgorszą w ostatnich dekadach" zaobserwowała Sophia Koropekyj z Moody"s Economicy.com dodając, że piątkowy raport podkreśla, że powaga obecnej recesji przewyższy ciężar ekonomiczny spowodowany przez kryzysy z roku 2001 i wczesnych lat 1990.

W listopadzie Departament Pracy przyznał, że „utraty stanowisk pracy były znaczne i powszechne w głównych sektorach finansowych" z jedynie kilkoma obszarami odpornymi na recesję, głównie w opiece zdrowotnej i edukacji, które były w stanie przyjmować nowych pracowników.

Do dotkniętych utratą zatrudnienia należał sektor fabryczny, który pozbył się 85 tysięcy pracowników i segment budowlany, gdzie zniknęło 82 tysiące stanowisk. Ale sektor usługowy, który jest uzależniony od wydatków konsumenckich i przez wiele miesięcy pozostawał silny pomimo słabości w sektorze produkcji towarów, również został nadwerężony w listopadzie, kiedy pracodawcy zredukowali liczbę pracowników w odpowiedzi na słaby popyt.

Na przykład przemysł rozrywkowy i hotelarski straciły 76 tysięcy miejsc pracy. A ostrożni handlowcy zwolnili 91 tysięcy pracowników włączając 24 tysiące sprzedawców samochodów; sektor sprzedaży stracił 229 tysiące miejsc pracy w ostatnich trzech miesiącach.

Poziom bezrobocia wzrósł do 6.7 procent z 6.5 procent w październiku. Nie jest tak złe jak 6.8 procent, które zapowiadali eksperci, ale wzrost ograniczony był faktem, że 422 tysiące Amerykanów zaprzestało poszukiwania i opuściło rynek pracy.

Większość ekonomistów jest zdania, że bezrobocie będzie nadal wzrastać i prawdopodobnie wzniesie się w końcu roku 2009 do blisko 9 procent. Bezrobocie byłoby jeszcze wyższe, gdyby nie fakt, że 7.32 milionów Amerykanów zostało zmuszonych do zaakceptowania pracy w niepełnym wymiarze godzin z powodu braku pracy pełnoetatowej. Liczba ta jest rekordowo wysoka i wzrosła 62 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Bezrobocie powoduje wzrost przestępstw płatniczych dotyczących pożyczek hipotecznych. W końcu września rekordowo jeden na dziesięciu właścicieli domów posiadających pożyczkę hipoteczną był albo co najmniej miesiąc opóźniony w spłatach albo w trakcie procesu przejęcia domu przez bank w miarę jak źródło obciążenia rynku mieszkaniowego przesunęło się z ryzykownych pożyczek do upadającej amerykańskiej ekonomii.

Udział pożyczek hipotecznych, które odnotowują 30-dniowe albo dłuższe opóźnienie w spłatach wzrósł do 6.99 procent, podczas gdy liczba pożyczek przejmowanych przez bank wzrosła do 2.97 procent, co w obydwu przypadkach stanowi rekord historyczny, informuje opublikowany w ubiegłym tygodniu sondaż za ostatnie 29 lat przeprowadzony przez Mortgage Bankers Association.

Problemy na rynku pożyczek hipotecznych rozpoczęły się dwa lata temu wraz z tym jak rosnąca liczba pożyczek oprocentowanych na aktualnym poziomie rynkowym dostosowała się do wyższych stóp procentowych. Ale ostatnia fala przestępstw pożyczkowych pochodzi z powiększającego się bezrobocia. „Obecnie mamy do czynienia z konsekwencjami utraty zatrudnienia," informuje Jay Brinkmann, główny ekonomista grupy zawodowej. „Dopóki nie będzie poprawy na rynku pracy, statystyka nie ulegnie zmianie," stwierdził.

„Utrata zatrudnienia oddziałuje na wzrost zadłużeń płatniczych dotyczących tradycyjnych 30-letnich pożyczek na stałych warunkach oprocentowania udzielonych pożyczkobiorcom z dobrą historią kredytową. Ogólny poziom niewywiązywania się z tych płatności wzrósł do 3.35 procent we wrześniu z 3.07 procent w końcu czerwca, poinformowało stowarzyszenie. W warunkach pogarszającej się ekonomii, tak bardzo wyczekiwane dno na rynku mieszkaniowym prawdopodobnie przesunie się dalej w przyszłość. „Musi się pogorszyć zanim będzie lepiej," stwierdził ekonomista specjalizujący się w rynku mieszkaniowym z Virginii, Thomas Lawler. Niepokojące jest to, że większość raportów bankierów hipotecznych odzwierciedla warunki panujące na rynku przed październikowym upadkiem giełdy. „Liczba domów objętych procesem przejęcia przez bank była bardzo duża jeszcze przed upadkiem gospodarczym," stwierdził Lawler.

Zanotowano również niektóre znikome oznaki stabilizacji. Liczba pożyczek, które objęte zostały procesem przejęcia przez banki sięgnęła 1.07 procent wszystkich pożyczek w trzecim kwartale, co stanowi wyrównanie w porównaniu z drugim kwartałem. Liczba ta jednakże prawdopodobnie odzwierciedla zmiany w prawie stanowym, które opóźniają albo wydłużają proces przejęcia domu przez banki i wysiłki wypracowania warunków albo zmodyfikowania pożyczek, które ciągle popadają w proces przejęcia przez bank. Ogólny poziom niewypłacalności dotyczący ryzykownych, dostosowanych do aktualnego poziomu rynkowego pożyczek wynosił ponad 21 procent, co jest spadkiem z 22 procent w pierwszym kwartale.

Mając na celu stworzenie milionów stanowisk pracy i odwrócenie upadającej gospodarki, prezydent-elekt Barack Obama zobowiązał się w sobotę w ubiegłym tygodniu do sfinansowania największego programu prac publicznych od zbudowania systemu komunikacji międzystanowej w latach 1950. Obama dąży do zbudowania dróg, naprawy mostów, modernizacji budynków szkolnych, poprawy komunikacji publicznej i polepszenia sieci wysokiego napięcia. Nieznany jest jeszcze budżet, ale początkowe szacunki opiewają na setki miliardów.

„Potrzebujemy działania i działania teraz," Obama stwierdził w tygodniowym wystąpieniu emitowanym przez radio i umieszczonym na wideo w YouTube. Współpracownicy Obamy i demokratyczni ustawodawcy mają nadzieję, że nowy ekonomiczny plan stymulacyjny, którego koszt opiewa na $700 miliardów, zostanie zatwierdzony przez Kongres w styczniu, umożliwiając Obamie uczynienie go prawem w pierwszych godzinach swego urzędowania po inauguracji 20 stycznia.

Plan, zgodnie z sobotnią zapowiedzią Obamy, obejmowałby powszechne inwestycje w budowę dróg i innych programów infrastruktury przypominających program budowy autostrad autorstwa prezydenta Dwighta Eisenhowera, który zatrudniał miliony ludzi i kosztował dziesiątki miliardów dolarów. Obama stwierdził, że zmuszałby stany do szybkiej realizacji projektów budowlanych, w przeciwnym wypadku traciłyby pomoc federalną. Obama wyjaśniał: „Zainwestujemy wasze cenne dolary w nowy i mądry sposób i zastosujemy prostą zasadę - użyj je albo stracisz. Jeśli stan nie działa szybko by zainwestować w drogi i mosty, to straci pieniądze."

Obama zapowiedział również, że jego plan będzie obejmował także inicjatywy, by uczynić budynki federalne bardziej energooszczędnymi poprzez zainstalowanie nowych systemów ogrzewczych i żarówek energooszczędnych, co pozwoliłoby na oszczędności rzędu miliardów dolarów podatników i „ponownie zatrudniłoby ludzi."

Dodatkowe postanowienia umożliwiałyby modernizację budynków szkolnych, rozwój technologii i zagwarantowanie Amerykanom elektronicznego dostępu do rekordów medycznych. Obama nie sprecyzował jak dużo kosztowałyby jego pomysły i nie dołączył ogólnej metki do swych propozycji. Oznajmił, że ujawni szczegóły w nadchodzących tygodniach. Ale propozycje odzwierciedlają rosnące przekonanie wśród jego czołowych doradców i demokratycznych przywódców na Kapitolu, że szybko upadająca ekonomia i nieprzerwana utrata zatrudnienia wymaga ogromnych wydatków, nawet jeśli oznacza to powiększenie narodowego zadłużenia.

Od kiedy recesja rozpoczęła się rok temu zniknęło około 2 miliony stanowisk pracy. Obama stwierdził, że jego plan ma na celu stworzenie 2.5 miliona nowych prac do roku 2011. „Musimy działać szybko, jak wymaga dany moment by stworzyć co najmniej 2.5 miliona stanowisk pracy, tak by niemal 2 miliony Amerykanów, którzy je stracili, wiedzieli, że jest przed nimi przyszłość," stwierdził w sobotę w ubiegłym tygodniu.

Zespół doradczy Obamy myślał początkowo po wyborach, że mógłby pozostać w większości niezwiązany z bieżącymi wydarzeniami i planować na rzecz nowej administracji poza sceną głównych wydarzeń. Ale upadek ekonomii i niestabilność rynków finansowych oraz sektora bankowego - w połączeniu z brakiem wpływu prezydenta George"a W. Busha w Kongresie i społeczeństwie - wywarły presję na prezydenta elekta do wcześniejszego zaangażowania się. W najbliższy weekend Obama udzieli wywiadu NBC w ramach „Meet the Press", który ma być emitowany w niedzielę i pojawi się na konferencji prasowej zaplanowanej na późniejsze popołudnie niedzielne.

Problem w tym, że dotychczasowe wysiłki rządowe podejmowane już od niemal roku nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Niemal wszystkie tytuły gazet i wystąpienia publiczne, debaty polityczne i działania rządowe były skoncentrowane na znalezieniu wyjścia z kryzysu. Poniżej zamieszczamy opinie kilku ekonomistów na temat możliwych rozwiązań.

Robert Reich, były sekretarz pracy w rządzie prezydenta Clintona, a obecnie profesor polityki publicznej w Uniwersytecie Kalifornii, w Berkeley jest zdania, że u podłoża obecnego kryzysu znajduje się kryzys zaufania. Konkluduje on: „Nikt nie podejmuje odpowiedzialności. Nieprzekonywający prezydent nie wzbudza żadnego zaufania publicznego; sekretarz skarbu, wywodzący się z tej samej kultury, która doprowadziła nas do tego bałaganu, nie jest w stanie wyjasnić co się stało i co w tym względzie robi. Pożyczkodawcy wszystkich maści nie ufają, że pożyczkobiorcy będą w stanie się wypłacić. Każdy ważniejszy gracz przenosi się na bezpieczniejsze pozycje - trzymając pieniądze, gromadząc je, kładąc je pod gigantyczny materac globalny. Reich jest zdania, że publiczne zaufanie może być odbudowane jedynie wtedy, gdy będziemy mieli lepsze regulacje na giełdzie w celu zapobieżenia podobnego typu nadużyciom, które doprowadziły do kryzysu. Ale konieczne jest także zasilenie kieszeni przeciętnego Amerykanina. A oznacza to znaczące inwestycje publiczne w infrastrukturę kreującą zatrudnienie i dostępną opiekę zdrowotne, jak również progresywny kod podatkowy.

Allan Meltzer, profesor ekonomii politycznej w Carnegie Mellon i naukowiec w American Enterprise Institute uważa, że głównym problemem z planem Paulsona o wartości $700 miliardów było to, że nigdy nie było planu. Proponenci nie byli w stanie wyjaśnić jak plan będzie działać i dlaczego miałby. Zamiast stworzenia planu rozszerzyli niepokój i strach w celu pozyskania publicznego wsparcia posługując się terminami depresji, utraty zatrudnienia i niewypłacalności pracodawców. Upadający rynek papierów wartościowych podniósł publiczny niepokój o emerytury. Meltzer wyjaśnia, że demokratyczne rządy nigdy nie powinny uciekać się do strachu by pozyskać publiczną akceptację programu, o którym wszyscy wiedzieli po co został stworzony - wykupić pożyczkodawców, który dokonali defraudacji. Jego zdaniem problemem nie jest rynek pożyczkowy. Odzwierciedla on jedynie problem mieszkaniowy. Naukowiec zwraca również uwagę na to, że wbrew opinii publicznej sprzedaż ryzykownych pakietów pożyczkowych ma nadal miejsce. Niska cena odzwierciedla duże ryzyko akceptowane przez kupującego. Zwykle pożyczki sprzedają się za mniej niż 50 centów za dolara oryginalnej ceny. Merrill Lynch sprzedał duży plik za 22 centów za dolara. Większość firm finansowych posiadających duże portfele akcji pozbyłaby się kapitału gdyby sprzedała po cenach powszechnych. Oczekują albo maja nadzieję na otrzymanie lepszych cen z departamentu skarbu.

Meltzer przewiduje, że potencjalne korzyści dla podatników znajdują się w strefie marzeń. Jego zdaniem bardziej proste poręczenie oszczędności i pożyczek kosztowałoby podatników $150 miliardów. To, jego zdaniem, opcja rozsądniejsza w porównaniu z uratowaniem hipotek.

Na pytanie jak długo potrwa recesja Desmond Lachman z American Enterprise Institute, odpowiada, że jej okres trwania uzależniony jest od polityki ekonomicznej obecnej administracji w nadchodzących kilku tygodniach. Gospodarka nie podniesie się jeśli nie zostanie ustabilizowany rynek mieszkaniowy i nie zostanie odpowiednio zrekapitalizowany system bankowy, które powinny stać się priorytetami przyszłego prezydenta. Zdaniem Lachmana Obama powinien również wziąć pod uwagę inny pakiet stymulacyjny i wyższą redukcję stóp procentowych.

Prywatne fundusze majątkowe są rozwiązaniem kryzysu zdaniem Wilbura Rossa, szefa jego własnej firmy finansowej i szefa AHMSI, drugiej co do wielkości kompanii amerykańskiej obsługującej ryzykowne pożyczki. Zdaniem Rossa, prywatne fundusze dysponują kwotą $450 miliardów, które mogą być zainwestowane w bankach. Obecne regulacje stanowią, że jakikolwiek prywatny fundusz, który kupił większość w instytucji depozycyjnej musiałby sprzedać swoje inne, niefinansowe inwestycje. Ross argumentuje, że banki inwestycyjne i instytucje depozycyjne mają prawo wykupywać się wzajemnie na mocy aktu Glass-Steagall. Dlaczego jest gorzej jak bank znajduje się w posiadaniu prywatnej firmy niż w rękach banku inwestycyjnego? - zapytuje. Prywatne fundusze wspomogły już rozwiązanie kryzysu bankowego w Japonii, Korei i Niemczech poprzez wykupienie i odnowę podupadłych banków.

Susan Sterne, główna ekonomistka z Economic Analysis Association, oczekuje poprawy sytuacji w drugiej połowie obecnego roku. Z uwagi na obniżenie cen energii i kosztów żywności, jej, zdaniem, ceny domów uzyskały stabilność w pewnych regionach. Twierdzi ona, że pomimo paniki na giełdzie i huraganów szalejących na świecie, konsumenckie nastawienie jest pozytywne. Skoro wychodzimy z okresu największego historycznie przyrostu zatrudnienia, dowodzi Sterne, więc można oczekiwać także, że utrata zatrudnienia będzie zwielokrotniona. W rzeczywistości, wyjaśnia Sterne, ostatni wzrost poziomu bezrobocia był spowodowany nie tyle utratą stanowisk pracy, ile przez zwiększenie liczby pracowników, co jest częste podczas wychodzenia z kryzysu. Podczas wczesnych stadiów wychodzenia z kryzysu pracownicy wyczuwają możliwości zatrudnienia i powracają do rynku pracy wcześniej niż większość z nas zda sobie sprawę z poprawy warunków, potwierdzając przysłowie, że zanim wszyscy uwierzą w to, że znajdujemy się w recesji, jest już po niej.

Na podst. „Chicago Tribune" i „Newsweek" oprac. E.Z.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor