----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

17 grudnia 2008

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Znamy setki, jeśli nie tysiące opowieści i historii świątecznych. Mają one zbliżać do siebie ludzi, budować ciepłą atmosferę, wprowadzać spokój i radość. Wśród nich jest jedna, nieco już zapomniana. Właśnie dziś, na kilka dni przed najważniejszym dla wielu z nas dniem w roku chciałbym ją przypomnieć. Bo jest mądra i każdy znajdzie w niej coś dla siebie, a przede wszystkim dlatego, iż jest prawdziwa.

Mała dziewczynka, Virginia O"Hanlon, wysłała w 1897 r. list do redakcji gazety „The New York Sun".

- Mam osiem lat. Część moich przyjaciół mówi, że nie ma św. Mikołaja. Tata mówi, że jak coś jest napisane w gazecie, to musi być prawda. Proszę, powiedzcie mi więc, czy św. Mikołaj istnieje?

Ojciec małej Virginii najwyraźniej chciał uniknąć odpowiedzi i ewentualnych jej konsekwencji, więc zasugerował takie rozwiązanie. Dzięki temu do dziś mamy możliwość czytania zamieszczonej w gazecie odpowiedzi, która mimo upływu ponad 100 lat wciąż uznawana jest za jeden z najsłynniejszych komentarzy redakcyjnych w historii prasy. Odpowiedzi udzielił Francis Church, jeden z mniej wyróżniających się felietonistów, który miał za sobą pracę korespondenta podczas wojny secesyjnej, gdzie poznał, czym jest cierpienie i był świadkiem powolnej utraty wiary i nadziei przez miliony ludzi. Jego odpowiedź dla małej Virginii ukazywała się później w gazecie w każde święta, aż do roku 1949, ostatniego dla tego pisma. Sama Virginia, gdy dorosła została nauczycielką i do końca swego życia, zakończonego w 1971 r. za każdym razem gdy ktoś pytał ją o św. Mikołaja dawała do przeczytania artykuł z „The New York Sun".

Oto jego treść:

- Virginio, twoi przyjaciele się mylą. Wierzą tylko w to, co widzą. Sądzą, że nie istnieje to, czego nie mogą pojąć małymi rozumkami. Wszystkie rozumy, należące do dorosłych i dzieci, są małe. W tym wielkim i pięknym świecie umysły ludzi są tylko insektami, małymi mróweczkami w porównaniu z jego bezkresem, mierzone zdolnością poznania i zrozumienia wszystkiego.

Tak, Virginio, św. Mikołaj istnieje!
Jest to tak pewne, jak to, że istnieje hojność i oddanie, a wiesz przecież, że ich nie brakuje, że wnoszą w życie piękno i radość. Jakże straszny byłby świat bez św. Mikołaja! Równie straszny jak świat bez małych Virginii. Nie byłoby wówczas dziecięcej wiary, poezji i romantyzmu, które czynią znośnym nasze istnienie. Nie potrafilibyśmy się niczym cieszyć, z wyjątkiem tego, co czujemy i widzimy. Wieczne światło, z jakim dzieciństwo wypełnia cały świat zostałoby zgaszone.

Nie wierzyć w św. Mikołaja! Równie dobrze mogłabyś nie wierzyć w bajki. Mogłabyś poprosić tatę, by w Wigilię postawił strażników przy kominach, by złapać Mikołaja, ale nawet gdyby nie udało się go zobaczyć, jak wpada do domu, to czego to dowodzi? Nikt nie widział świętego Mikołaja, ale nie ma też dowodu, że on nie istnieje.

Najrealniejsze są te rzeczy, których nie widzą ani dzieci, ani dorośli. Czy kiedykolwiek widziałaś czarodziejki tańczące na trawie przed domem? Oczywiście, że nie. Ale nie jest to dowodem, że ich tam nie ma. Nikt nie jest w stanie pojąć ani wyobrazić sobie wszystkich cudów wielkiego świata, których nie da się zobaczyć..

Można rozebrać grzechotkę i zobaczyć, co grzechocze w środku, ale niewidzialny świat oddziela od nas zasłona, której nie rozerwie najsilniejszy człowiek świata, ani nawet siła wszystkich ludzi, jacy kiedykolwiek żyli... Tylko wiara, poezja, miłość i romantyzm są w stanie uchylić tę zasłonę i odmalować nieziemskie piękno i chwałę, jakie się za nią kryją. Czy to wszystko prawda? Och, Virginio, nie ma nic realniejszego i pewniejszego.

Mówią, że nie ma św. Mikołaja? Dzięki Bogu żyje, i to wiecznie. Za tysiąc lat, Virginio, ba, za dziesięć razy po dziesięć tysięcy lat wciąż będzie radował dziecięce serca.

Francis P. Church, 1987.

Po latach, już jako dorosła kobieta, Virginia często opowiadała, co skłoniło ją do napisania tego listu. Wierzyła w św. Mikołaja, nigdy jej nie zawiódł. Widziała jednak, że inne dzieci nie odczuwają jego obecności, spotykają je w życiu przykrości i tragedie. Zaczęła wątpić. Zaczęła rozumieć tych, którzy twierdzili, że go nie ma.

Po przeczytaniu odpowiedzi świat powrócił na swe dawne miejsce i przez kolejne lata, aż do końca jej życia treść zamieszczona w gazecie była najważniejszą wskazówką postępowania. Do ostatnich dni pracowała z dziećmi, a na każdy otrzymany list z pytaniem o św. Mikołaja odpowiadała listem Francisa Churcha.

Zastanówmy się teraz nad otaczającym nas światem. Światełko, o którym czytaliśmy przed chwilą blednie. Takie mam wrażenie. Zapominamy o tym, co najważniejsze. Coraz częściej wątpimy i tracimy wiarę. Rozdrabniamy się zapominając o najważniejszych elementach naszego życia. Pochłania nas codzienność nie pozostawiając miejsca na to, co naprawdę powinno być dla nas istotne. Jest jeszcze jedno opowiadanie, które warto sobie przypomnieć, choć nie dotyczy ono samych świąt.

Jeśli słój napełnimy kamieniami to zmieści się w nim później sporo piasku, który wypełni pozostałą przestrzeń. Potem możemy jeszcze dolać wody, która wsiąknie w piasek. Jeśli odwrócimy kolejność i zaczniemy od nalania wody, to na nic innego nie będzie już miejsca. Wyobraźmy sobie teraz, że słój to nasze życie, kamienie to rodzina i najbliżsi. Sprawy ważne, radosne, cieszące. Piasek to przyjemności, poznawanie i tworzenie. Woda to praca, plotki, sprawy przyziemne, nieistotne, które zajmują nam tak dużo miejsca. Pamiętajmy o kolejności, postarajmy się tak wypełniać słój, by na wszystko znalazło się miejsce.

Wesołych Świąt.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor