Pierwszą reakcją liderów demokratycznej większości w Senacie było kategoryczne odrzucenie kandydatury Rolanda Burrisa, wybranego w miejsce odchodzącego Baracka Obamy przez uwikłanego w korupcyjne oskarżenia gubernatora Blagojevicha. Po kilku dniach zaczęto jednak rozmawiać. Wprawdzie decyzja w sprawie zaprzysiężenia Burrisa nie została jeszcze podjęta, to jest on znacznie bliżej objęcia wyznaczonego mu stanowiska.
Sprawa nabrała rozgłosu. Dla jednych jest próbą sił, dla innych sprawdzianem systemu. Większość pytanych uważa ją jednak za niepotrzebną farsę.
Wycieczka do Waszyngtonu, podczas której nowo mianowany senator z Illinois miał zostać zaprzysiężony zakończyła się fiaskiem. Liderzy większości demokratycznej w Senacie odmówili przyjęcia Burrisa w swe szeregi, nie odrzucili jednak kategorycznie jego kandydatury. Uznali, że brak zgody sekretarza stanu Illinois jest największą przeszkodą. Pełniący tę funkcję Jesse White rzeczywiście odmówił zatwierdzenia kandydatury. Uznał później jednak, że jeśli sąd nakaże mu podpisanie dokumentów, nie będzie się przeciwstawiał. Dodał też, że właściwie jego zgoda nie jest konieczna w procesie mianowania senatora na zwolnione miejsce. Przypomniał, iż jego zgoda to nie wymóg prawa, ale zalecenie amerykańskiego senatu. Ponadto White zaznaczył, że senat nie może wywierać żadnych nacisków na sekretarza stanu Illinois. W ten właśnie sposób Roland Burris zaczął zbliżać się do upragnionego zaprzysiężenia.
Kilkanaście godzin później demokraci z Waszyngtonu oświadczyli, iż nie mają nic przeciwko nominacji jeśli wszelkie przeszkody prawne zostaną usunięte, a sam kandydat oczyści atmosferę wokół siebie. Jednocześnie Burrisa poparła grupa czarnoskórych polityków amerykańskich, domagająca się jego zaprzysiężenia. Przypomnijmy, że byłby on wówczas, podobnie jak wcześniej Barack Obama, jedynym czarnoskórym senatorem. „Zrobimy wszystko, co możliwe, by mieszkańcy Illinois mieli wkrótce dwóch przedstawicieli w Waszyngtonie" - oświadczyli liderzy demokratów.
Na zwołanej wkrótce potem konferencji prasowej Roland Burris zapowiedział, że spodziewa się zaprzysiężenia w niedługim czasie.
Zanim jednak to się stanie będzie musiał odpowiedzieć na serię pytań w Springfield. Obradująca tam komisja do spraw impeachmentu gubernatora chce wyjaśnić wcześniej kilka spraw. Przede wszystkim Burris musi udowodnić, iż za nominacją nie kryje się żaden układ z oskarżonym o korupcję gubernatorem.
Legislatorzy stanowi chcą dowiedzieć się, czy i jakiej wysokości wpłat dokonał Burris na konto wyborcze Blagojevicha, w jakich okolicznościach żona gubernatora otrzymała pracę w organizacji związanej z biznesowym partnerem Burrisa i dlaczego sprawa nominacji załatwiana była za pośrednictwem prawników Blagojevicha.
Roland Burris utrzymuje, że z Rodem Blagojevichem nic go nie łączy, i że rozmawiał z nim tylko raz, gdy przyjmował zaproponowane stanowisko w senacie USA.
Coraz większa liczba polityków uważa, iż odmowa zaprzysiężenia czarnoskórego senatora jest niezgodna z Konstytucją.
„Mamy sytuację, w której senator nie ze swojej winy już opuścił pierwsze dni pracy. Jedynym rozwiązaniem jest natychmiastowe zaprzysiężenie. Nie ma innego wyjścia." - powiedział Elijah Cummings, członek Izby Reprezentantów.