----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

29 stycznia 2009

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Powinienem napisać coś o zmianie władzy w naszym stanie. Ale szczerze mówiąc nie mam na to zbytniej ochoty, bo właściwie o czym tu pisać...

Na pewno wraz z ostatecznym odwołaniem Roda Blagojevicha pojawiła się cicha nadzieja na zmiany. Wiem, że nie jestem pod tym względem wyjątkiem. Jednocześnie wokół siebie słyszę głosy mówiące, że przecież dla Illinois to za mało. Powiedzmy sobie szczerze. Żyjemy w najbardziej skorumpowanym stanie w USA. Nigdzie bogacenie się kosztem podatników nie przyjęło tak monstrualnych rozmiarów. Nigdzie też nie jest tak bardzo tolerowane. O przekrętach w naszym stanie mówi się niemal z dumą, tak, jakby była to atrakcja porównywalna do Sears Tower lub muzeum Al Capone. Gdy rozejrzymy się wokół musimy dojść do wniosku, że jeden człowiek i tak nie jest w stanie niczego zmienić.

Przyznam, że nie byłem wielkim zwolennikiem Patta Quinna. Wydawał mi się on zawsze nieco oderwany od najważniejszych spraw, nieobecny i milczący w trudnych momentach. Zajmował się weteranami, pokrzykiwał na rozwiązłość parlamentarzystów. Wiele lat temu udało mu się zmniejszyć liczebność Izby Reprezentantów, co należy do najważniejszych chyba jego osiągnięć. Ale to było dawno. Przez ostatnie kilkadziesiąt miesięcy niewiele było o nim słychać. Teraz wiem dlaczego. Podział władzy w Springfield został dokonany wedle planu i pod dyktando Blagojevicha. Quinn został odsunięty w cień i wykonywał jedynie prace, które nie stały w sprzeczności z polityką gubernatora. To, że nigdy się nie wzbogacił początkowo było dla mnie dowodem jego mierności, teraz jestem w stanie uwierzyć, że ulepiony jest z innej gliny, niż większość panujących nam polityków. To jednak wciąż za mało.

Przysłuchując się czwartkowym wystąpieniom senatorów poprzedzającym głosowanie nad odwołaniem Blagojevicha zastanawiałem się, co by było gdyby wszystkim im podłączyć potajemnie podsłuch w prywatnych domach, biurach i samochodach...

Nie, nie wolno. Przecież to nieetyczne, niezgodne z prawem i w ogóle karalne. Mimo wszystko bawiłem się tą myślą przez chwilę.

Oczywiście jedynym poprawnym wnioskiem jest całkowita bezcelowość takiego posunięcia. Przecież wszyscy oni mają na celu jedynie nasze wspólne dobro, dbałość o mieszkańców Illinois, obniżenie podatków, zmniejszenie liczebności administracji i ogólnie dobre samopoczucie swych wyborców. Będą dla nowego gubernatora prawdziwym oparciem, pomogą mu we wszystkim. Czy już mogę porzucić ten temat?

Podobno wybierani przez nas politycy stworzeni są na nasz wzór i podobieństwo. Pochodzą z naszych dzielnic, odebrali podobne wychowanie, chodzili do podobnych szkół, od wczesnych lat wpajano im podobne wartości. Skoro większość z nich sprzedałaby własną rodzinę za kilka groszy, podpisała umowę z diabłem za jakąkolwiek korzyść majątkową, to czy oznacza to, że jesteśmy tacy sami? Przy pierwszej okazji wykorzystamy sytuację, naciągniemy prawo, postąpimy nieetycznie? Mam nadzieję, że nie. Chociaż...

W części informacyjnej obecnego wydania Monitora znaleźć można artykuł o 130 tysiącach dolarów znalezionych w Indianie na poboczu drogi. Proszę cofnąć się o kilka kartek i zapoznać z treścią. Gdy odpowiednia wzmianka na ten temat pojawiła się na stronie internetowej jednej z lokalnych gazet poniżej artykułu rozpętała się prawdziwa dyskusja wśród czytelników. Nie chodziło wcale o to, że średnio co miesiąc policja w Indianie znajduje walizki z tysiącami zagubionych dolarów, czy też o to, że należy przerwać znany wszystkim szlak narkotykowy. Większość wpisów dotyczyła trzech mężczyzn, którzy znalezione pieniądze oddali policji, otrzymując w zamian honorowe wyróżnienie za wzorową postawę obywatelską. Prawie wszyscy uznali ich uczynek za głupi. Wręcz ich wyśmiewano. Apelowano, by stan podzielił się z nimi znalezionymi pieniędzmi i w ten sposób wynagrodził, a nie za pomocą dyplomu, który można jedynie zawiesić na ścianie.

Tylko jedna osoba spośród ponad dwustu tam się wypowiadających wzięła ich częściowo w obronę. Pozwolę sobie fragment zacytować:

"Chciałbym wierzyć, że wśród nas wciąż znaleźć można kilka uczciwych osób. Od kiedy konieczne jest nagradzanie kogokolwiek za zrobienie tego, co jest właściwe? Myślę, że to najlepszy przykład na to, co jest chore w naszym kraju. Mamy chciwych polityków i społeczników dopytujących się za każdym razem co z tego będą mieli. Teraz tą zachłannością przesiąkamy wszyscy. Zacznijmy żyć godnie i uczciwie, a korzyści dla nas wszystkich na pewno się wkrótce pojawią".

My przesiąkamy zachłannością polityków, czy też oni wstępując na stanowiska już są tak nauczeni? A może pętla domysłów jest zamknięta i tak naprawdę nie ma już dla nas ratunku?

Na koniec proponuję nieco rozrywki. Będzie o sukniach, Pierwszej Damie i protestach niektórych projektantów mody.

Michelle Obama wzbudza wielkie zainteresowanie, zwłaszcza jej kreacje. Jak wiemy ubrania, w których pokazuje się publicznie pochodzą od kilku kreatorów mody, głównie z Chicago. Za każdym razem, gdy Pierwsza Dama lub jej córki włożą na siebie coś nowego produkt ten w ciągu kilku godzin znika ze sklepów bez względu na to, jaka cena widnieje na metce. Niestety, wszystkie zaopatrujące ją w ubrania projektantki są białe. Wzbudziło to wielki sprzeciw organizacji o nazwie Black Artists Association. Jedna z jej założycielek postanowiła wnieść oficjalny protest w tej sprawie. Do biura Pierwszej Damy już wkrótce wpłynie pismo domagające się wytłumaczenia zaistniałej sytuacji. Niektórzy czarni projektanci, uznani w świecie mody i szyjący kreacje dla wielu znanych postaci świata filmu odcięli się od tych komentarzy. Uznali, że nie należy mieszać indywidualnego gustu Michelle Obamy z polityką. Jednak pozostali, czyli większość, domagają się natychmiastowej zmiany. Ktoś wygrzebał nawet informację, iż ubrania dla żony prezydenta Lincolna szyła była niewolnica, Elizabeth Keckley. A skoro prezydent Obama we wszystkim chce naśladować Lincolna i porównuje się do niego na każdym kroku to nie może pozwolić, by Michelle nie ubierała się u czarnych projektantów. No kabaret...

Miłego weekendu.

Rafał Jurak

rafal@infolinia.com

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor