Ponad rok temu po raz pierwszy dowiedzieliśmy się o nowych urządzeniach do prześwietlania pasażerów korzystających z lotnisk w USA. Ich premiera została przesunięta w czasie ze względu na protesty kilku organizacji zwracających uwagę na zbyt szczegółowe zdjęcia sylwetki otrzymywane dzięki nim. W środę pierwszy skaner z nowej serii zadebiutował na lotnisku w Tulsa, w stanie Oklahoma, kolejne - w tym na O"Hare - pojawią się w ciągu kilku miesięcy.
Organizacja American Civil Liberties Union (ACLU) wciąż twierdzi, że nowe urządzenia odkrywają zbyt wiele i znacznie przekraczają potrzeby zdjęć wykonywanych dla bezpieczeństwa lotów. Władze lotnicze nie wzięły pod uwagę wcześniejszych protestów i zdecydowały się na instalację skanerów w ich pierwotnej formie. Innymi słowy, kontrolerzy w punktach kontrolnych zobaczą wszystko - każdy szczegół ciała.
W środę na lotnisku w Tulsa wszyscy pasażerowie po raz pierwszy poddani zostali nowym prześwietleniom. Nie są to testy, ale pełne wykorzystanie tych urządzeń. W najbliższym czasie trafia one do innych, dużych portów lotniczych. W Chicago, przede wszystkim na O"Hare spodziewać się ich można za kilka miesięcy. Prawdopodobnie jeszcze przed okresem wakacyjnym.
Nazywają się Millimeter Wave Machine screening i zaglądają nie tylko pod nasze ubrania, ale w głąb organizmu.
„Mogą pokazać na przykład problemy medyczne - mówi Ed Yohnka, przedstawiciel ACLU - sztuczne biodro, implanty piersi i inne, wszczepione do organizmu przez lekarzy przedmioty i urządzenia. Według niego przekroczona została pewna granica.
Transportation Security Administration przekonuje, że urządzenia te są konieczne, gdyż pokażą pasażera próbującego wnieść na pokład ukryte materiały wybuchowe w stałej lub płynnej formie. Niektórzy pasażerowie zgadzają się z tym i bez problemu poddają nowym prześwietleniom. Nie wszyscy jednak. Dla tych, którzy preferują tradycyjne metody przygotowane będzie specjalne stanowisko, na którym zostaną szczegółowo przeszukani przez pracowników TSA.
Osoba obsługująca Millimeter Wave Machine nie jest widoczna. Znajduje się w specjalnym, izolowanym pomieszczeniu, gdzie spogląda wyłącznie w ekran, nie widząc twarzy prześwietlanych osób. W razie problemów informuje o tym obsługę punktu kontrolnego.