----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

19 marca 2009

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

W związku z proponowanymi podwyżkami stanowymi wiele osób zaczęło zastanawiać się, ile naprawdę podatków ukrytych jest w każdym zakupie, sprzedaży, czy nawet rozrywce. Okazuje się, że o większości z nich nie wiemy, lub nie zdajemy sobie sprawy z ich wysokości.

„Ludzie, którzy ustanawiają poziom podatków nie chcą, byśmy je widzieli" - mówi John Tillman, szef Illinois Policy Institute, organizacji kontrolującej ich wzrost - Dlatego większość z nich jest dobrze ukryta".

Płacąc w sklepie alkoholowym za butelkę Jack Daniels nie wiemy, że aż 11 dolarów to podatki. Każda paczka papierosów byłaby w Chicago tańsza o 4 dolary gdyby nie podatki. Tankując do naszego samochodu 20 galonów benzyny powinniśmy wiedzieć, że przy obecnych cenach prawie 9 dolarów z tego co zapłacimy to podatki. Gdyby nie one, to nasz serwis telefoniczny byłby tańszy o prawie 11%.

Mieszkaniec Chicago sprzedając dom musi zapłacić $10.50 od każdego tysiąca dolarów uzyskanego ze sprzedaży. ktoś mógłby powiedzieć, że to niewiele. Jednak przy nieruchomości sprzedanej za 300 tysięcy dolarów to ponad 3 tysiące mniej w kieszeni właściciela.

Podwyżki często wynoszą kilka lub kilkanaście centów, co nie jest zawrotną sumą. Jednak poszczególne podatki dokładają się i w efekcie każdy produkt, czy usługa jest prawie dwukrotnie droższa.

„Za wyrobienie prawa jazdy uiszczamy opłatę. Opłata to tylko inne określenie podatku" - twierdzi Tillman.

Przypomina, że bilet do kina opatrzony jest 9% „opłatą" dla miasta, a posiłek w chicagowskiej restauracji to kolejna „opłata" w wysokości prawie 12%.

Organizacja, której przewodniczy Tillman rozmawia często z mieszkańcami Illinois. Większość z nich przekonana jest, że nie da się zatrzymać wzrostu podatków.

„To nieprawda. Trzeba działać." - mówi przewodniczący Illinois Policy Institute.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor