Chodzi o mieszkańców aglomeracji chicagowskiej, których pomiędzy lipcem 2007. r, a lipcem 2008 r. przybyło 73,000. Wszystko wskazuje na to, że od daty ostatnich badań liczba ta wciąż rośnie i jest nas tu obecnie ponad 9.6 mln.
Skończyła się, przynajmniej na razie, masowa migracja do południowych, mniej zaludnionych stanów, takich jak np. Arizona. Sytuacja ekonomiczna ostatnich lat sprawiła, że coraz większa liczba osób postanawia zostać w wielkich skupiskach miejskich, gdzie łatwiej jest o pracę i odłożyć plany dotyczące przenosin na później. W tym samym czasie z mniej zurbanizowanych terenów całe rodziny migrują do dużych miast, takich jak Chicago, które pod względem przyrostu liczby mieszkańców znalazło się na siódmym miejscu w kraju.
Najbardziej zaludniony jest powiat Cook, w którym żyje 5.3 mln. osób, co jest drugim wynikiem w USA. Pozostałe, leżące w pobliżu Chicago powiaty - DuPage i Will - znalazły się w pierwszej setce. Powiat Kendall okazał się najbardziej popularny. Wprawdzie liczba jego mieszkańców w porównaniu do innych rejonów wciąż jest niska, ale ich przyrost jest rekordowy - od kwietnia 2000 do lipca 2008 wyniósł 90% - co postawiło go pod tym względem na pierwszym miejscu w Stanach Zjednoczonych.
Oto oficjalne dane wg. U.S. Census Bureau:
-Obszar Chicago-Naperville-Joliet: 9,569,624 mieszkańców
-Cook County: 5,294,664
-DuPage County: 930,528
-Lake County: 712,453
-Will County: 681,097
Warto też wspomnieć, że w 2007 r. odnotowano największy w historii przyrost naturalny w USA, przewyższający nawet powojenną liczbę urodzeń, nazywaną popularnie baby boom. Większość dzieci przyszła na świat w rodzinach imigrantów, co zgodne jest z prognozami US Census sprzed kilku lat. Według tych samych prognoz w 2060 r. w Stanach Zjednoczonych mieszkać będzie 468 mln. osób.
