Szeryf powiatu Cook, Tom Dart, zasłynął w październiku ubiegłego roku, gdy sprzeciwił się wyrzucaniu na bruk najemców lokali, których właściciele w wyniku zaległości finansowych utracili tytuł własności na rzecz banku. Tym samym przyczynił się do złagodzenia sposobów eksmisji w powiecie.
To pierwszy taki przypadek w kraju, by w wyniku działania szeryfa - odpowiedzialnego przecież za eksmisję mieszkańców - złagodzone zostały przepisy dotyczące tego procederu. Tom Dart uznał pół roku temu, że natychmiastowe wyrzucanie na wniosek banku osób legalnie wynajmujących lokale może jest zgodne z prawem, ale na pewno niezgodne z jego sumieniem. Zakazał więc swym podwładnym przeprowadzania podobnych akcji do czasu wyjaśnienia tej sprawy z bankami.
Okazało się, że miał rację. Banki przejmując domy i mieszkania nie liczyły się z wynajmującymi je osobami i traktowały je jak właścicieli domagając się natychmiastowej wyprowadzki. Przepisy zostały w ubiegłym tygodniu złagodzone i od kilku dni cały proces przebiega inaczej.
Przede wszystkim instytucja finansowa przejmująca nieruchomość musi udowodnić, że nazwisko figurujące w dokumentach o eksmisji należy do osoby zamieszkującej apartament. Następnie biuro szeryfa aż trzykrotnie informuje o konieczności opuszczenia mieszkania i dopiero za czwartym razem siłą wyrzuca lokatorów.
Juz od kilku miesięcy sądy zezwalają najemcom na mieszkanie w lokalu przez 120 dni lub do końca umowy o wynajem, jeśli nie przekracza on 120 dni.
System jest w skali kraju unikalny i już nazywany "ludzkim" lub "grzecznym". Z innych powiatów nie tylko naszego stanu przyjeżdżają szeryfowie, by zapoznać się z wprowadzonym rozwiązaniem. Przyznają, że nie do końca zgadzają się z nim, ale liczba domów odbieranych przez banki rośnie, co sprawia, że stare metody przestają być skuteczne.
