Mimo kilkunastu ekip każdego dnia łatających popękany asfalt, miejski departament transportu przyznaje, że liczba zgłaszanych przez kierowców dziur na ulicach miasta nie maleje. W niektórych dzielnicach zniecierpliwieni mieszkańcy sami postanowili zająć się problemem.
Mimo, że każdego dnia reperuje się ok. 4 tysięcy punktów to centrum 311, przyjmujące między innymi zgłoszenia w tej sprawie, wciąż odbiera kilka tysięcy zgłoszeń dziennie. Całkowita liczba miejsc wymagających naprawy w samym Chicago cały czas wynosi kilkanaście tysięcy.
Szefostwo departamentu postanowiło zmienić system pracy ekip mając nadzieję na polepszenie wyników. Zamiast wysyłać je do pracy pojedynczo stworzono pary, które wspólnie posuwać się będą w różnych kierunkach miasta po najruchliwszych ulicach miasta. Dzięki temu na głównych szlakach komunikacyjnych problem powinien zniknąć już niedługo. Niestety, oznacza to jednocześnie, iż mniejsze lub mało ruchliwe arterie będą musiały na reperacje dłużej poczekać.
Najpilniejszą potrzebą departamentu jest przyjęcie nowych, sezonowych pracowników. Wiosną każdego roku zatrudnianych jest 35 osób pomagających w porządkowaniu krajobrazu po zimie. Niestety, nie stanie się to wcześniej, niż na przełomie kwietnia i maja.
Służby powiatowe i stanowe nie radzą sobie lepiej. Cały rejon aglomeracji chicagowskiej przypomina księżycowy krajobraz, a walka z problemem postępuje bardzo powoli.
Dlatego niektórzy zniecierpliwieni mieszkańcy postanowili wziąć sprawy we własne ręce. W zachodniej części Chicago na kilku ulicach spotkać można ochotnicze ekipy sąsiedzkie.
Kupują w Home Depot worki mieszanki asfaltowej, która służy do wypełniania dziur w jezdni. Uklepują wszystko narzędziami ogrodniczymi, a następnie ubijają pożyczonym, ręcznym walcem. Jeden worek mieszanki przez nich używanej kosztuje 17 dolarów, a każdego dnia potrzebują ich kilkanaście. Nie narzekają jednak widząc wyraźną poprawę w okolicach ich domów. Zaczęli, bo tysiące telefonów do centrum 311 w sprawie niebezpiecznych dziur w ulicach pozostawało bez odpowiedzi. Miasto teraz zastanawia się, czy ich praca jest legalna i czy nie spowoduje większego niebezpieczeństwa na drogach, gdy kupiony w Home Depot materiał zacznie pękać.
„Nie chcemy przypadkowych ludzi na środku ulicy reperujących nawierzchnię - mówi rzecznik prasowy departamentu transportu. Dodaje, że łatane w ten sposób dziury nie wytrzymają długo, a najlepszym sposobem ich usunięcia jest zgłoszenie problemu do centrum 311.
„Zobaczymy ile wytrzymają" - mówią ochotnicy, którzy nie przejmując się konsekwencjami prawnymi swej działalności z zapałem zasypują, uklepują i walcują dziury w swych dzielnicach.