Wybrano już datę - 1 maja. Będzie to czwarta od 2006 r. demonstracja zwolenników zmiany prawa imigracyjnego w USA.
„Zrobiono wiele, by rozwiązać problemy banków, przemysłu motoryzacyjnego i innych, wielkich korporacji - mówili w ubiegłym tygodniu przedstawiciele organizacji proimigracyjnych podczas zapowiedzi majowego protestu - Jak dotąd nie rozwiązano jednak problemów zwykłych ludzi".
Uwaga ta skierowana była do członków Kongresu, od których zależy przyszłość nielegalnych imigrantów w Stanach Zjednoczonych, w tym w Chicago.
„Chcemy decyzji w sprawie nie 25 tysięcy, czy 50 tysięcy osób, ale 12 milionów nieudokumentowanych mieszkańców kraju" - domagali się organizatorzy.
Tegoroczny marsz będzie miał być może większe, niż dotychczas znaczenie. Wiąże się to z powolnymi zmianami w polityce rządu federalnego, który powoli odchodzi od organizowania niezapowiedzianych nalotów w miejscach pracy.
W latach ubiegłych wiosenne marsze proimigracyjne gromadziły w centrum miasta nawet kilkaset tysięcy zwolenników reform, z czego najliczniejszą grupę stanowili Latynosi.