----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

07 maja 2009

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Wiemy już, że proces Blagojevicha może się opóźnić. Powodem jest ogromna liczba dokumentów i nagrań zgromadzonych przez prokuraturę, z którymi zapoznać się musi obrona byłego gubernatora. Oczekując na rozprawę możemy sięgnąć po książkę opisującą jego dzieciństwo, dojście do władzy i sposób jej sprawowania lub wybrać się na wycieczkę po Chicago w poszukiwaniu podobizny byłego gubernatora na ścianach budynków.

Dopiero w tym tygodniu strona oskarżająca przekazała zgodnie z wymogami prawa zgromadzone przez siebie materiały prawnikom reprezentującym Blagojevicha. Jest tam ponad 400 godzin nagranych rozmów telefonicznych oraz ponad milion stron dokumentów, co stanowi zaledwie część materiału.

Pobieżne choćby zapoznanie się z uznanymi za najważniejsze taśmami i dokumentami zająć może nawet kilka miesięcy, nie mówiąc już o przygotowaniu kontrargumentów. Oprócz wymienionych wcześniej materiałów do dyspozycji prawników jest jeszcze dodatkowe 2 miliony stron maszynopisu oraz 500 godzin rozmów, które uznane zostały za niezwiązane ze sprawą o korupcję, ale mogą być przydatne dla obrońców byłego gubernatora. Sam spis najważniejszych dowodów to aż 185 stronicowa książka, w której nie uwzględniono przecież wszystkiego.

Rod Blagojevich wciąż poszukuje pieniędzy na codzienne wydatki oraz koszty obrony. Sąd nie zezwolił na jego wyjazd z kraju i udział w programie telewizyjnym kręconym na Kostaryce. Sam zrezygnował z propozycji udziału w innym reality show kręconym w domu publicznym w Nevadzie ukazującym się w programie HBO. Lista ofert jest coraz mniejsza, a potrzeby coraz większe. Ostatnią nadzieją jest konto należące do jego komitetu wyborczego, na którym znajduje się ok. 3 mln. dolarów. Na razie fundusze te zostały zamrożone przez sąd, ale istnieje szansa, że były gubernator będzie mógł je wykorzystać na pokrycie wynagrodzeń prawników.

Na problemach gubernatora zarabiają za to inni. Kilka dni temu ukazała się książka zatytułowana „Pay to Play" autorstwa Elizabeth Brackett, dziennikarki stacji WTTW, która od wielu lat przybliżała widzom wydarzenia w Springfield i pracę byłego gubernatora. Podczas tych lat zgromadziła sporo materiału, włączając w to rozmowy z przyjaciółmi z dzieciństwa, najbliższą rodziną oraz opinie psychiatrów na temat niektórych zachowań. Z książki dowiedzieć się można między innymi, że:

- Od najmłodszych lat Rod Blagojevich chodził czesać włosy do stylisty, a nie jak inni w jego dzielnicy do fryzjera. Tajemnica jego idealnej i zawsze identycznej fryzury została więc częściowo wyjaśniona. Podobno były gubernator tłumaczył, że jest to przyzwyczajenie z ery disco, w której przecież dorastał.

- Po urodzeniu otrzymał imię Milorad. Jednak jego matka postanowiła skrócić je do Rod, by w pierwszej kolejności był Amerykaninem, dopiero później Serbem. Podobnie było w przypadku jego brata, Roberta. Jego pełne imię brzmi Bojidod.

- Blagojevich zawsze był ambitny. Jego życiorys to dobry przykład kariery od pucybuta do gubernatora. W szkole zawsze starał się dogonić i prześcignąć w sportach silniejszych i lepiej predysponowanych uczniów. Zaczynał od najprostszych prac: czyścił buty, dowoził pizzę, na Alasce mył naczynia po robotnikach budujących rurociąg, później próbował swych sił jako tłumacz w lokalnych sądach.

Autorka książki zainteresowała sie też powodem, dla którego Blagojevich więcej czasu spędzał w swym domu w Ravenswood, niż w siedzibie gubernatora w Springfield, czy chicagowskim biurze. Rozmawiała w tej sprawie nawet z lekarzami, którzy odesłali ją do słynnej Mayo Clinic i stworzonej przez tamtejszych specjalistów definicji „narcyzmu". Z jej obserwacji wynika, że były gubernator odczuwał zawsze silną potrzebę bycia zauważanym, a jednocześnie był osobą o wielu kompleksach. Jego zachowanie było więc podobno wynikiem tego niezdecydowania. Mimo tytułu „Pay to Play" książka niewiele mówi o korupcji w administracji, a raczej ogranicza się do mechanizmów, które na nią pozwalały i prywatnych powiązań głównego bohatera. Od kilku dni dostępna jest na terenie Chicago.

W czasie gdy prawnicy reprezentujący byłego gubernatora przygotowują się do obrony swego klienta w sądzie, on sam poszukuje sposobów na zdobycie pieniędzy na ich wynagrodzenia, a do księgarń trafia pierwsza książka na jego temat, w najmniej oczekiwanych zakątkach Chicago zaczęły na murach pojawiać się nowe graffiti. Przedstawiają one biegnącego w czarnym dresie Blagojevicha, dokładnie tak, jak zdjęcia przedstawiające go w prasie tuż po odwołaniu ze stanowiska. Jednak na popularnych zdjęciach gubernator biegał codziennie dla zdrowia starannie unikając rozmów z mediami, natomiast na coraz popularniejszych rysunkach ściennych wyraz jego twarzy świadczy, że przed czymś on ucieka.

Autorem obrazka jest lokalny artysta, Ray Noland, który sprzedaje go na plakatach za pośrednictwem strony internetowej. Tytuł „Run, Blago, Run..." nie pozostawia wątpliwości, że nie chodzi o codzienny jogging. Nolan nie przyznaje się do tworzenia graffiti przypominając, że jest to przecież zabronione. Twierdzi, iż rysunek mógł być ściągnięty z internetu i powielany w takiej formie przez innych. Przekonany jest też, że będzie ich coraz więcej. Na razie zobaczyć je można w kilku miejscach, między innymi na tyłach sklepu Macy"s przy 111 N. State Street, czy na podstawie wiaduktu przy ulicy 16-tej i Union Avenue.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor