Senator Roland Burris obiecał zebrać fundusze na rzecz byłego gubernatora, Roda Blagojevicha, w trakcie usilnych starań o nominację do Senatu Stanów Zjednoczonych. We wtorek władze federalne ujawniły zapis rozmowy telefonicznej, która została potajemnie nagrana w dniu 13 listopada ubiegłego roku, o około miesiąc przed aresztowaniem Blagojevicha. Uczestniczyli w niej senator Burris i brat byłego gubernatora, Robert Blagojevich, który kierował zbiórką funduszy. W trakcie rozmowy Robert Blagojevich oznajmia Burrisowi, że próbuje obsadzić wakujące miejsce w Senacie. Burris odpowiada, że chciałby pomóc, ale sam również jest zainteresowany nominacją i martwi się o zachowanie pozorów.
Wyjaśnia więc, że „Ma to tak wiele negatywnych konotacji, że Burris próbuje kupić nominację od gubernatora za miejsce w Senacie."
Senator obawia się, że prasa o wszystkim się dowie. Zamiast tego sugeruje zgromadzenie środków pod imieniem swego partnera, Tima Wrighta. Rozmowa powraca raz po raz do tematu nominacji i zbiórki funduszy, a Burris powtarza, że chce znaleźć sposób by pomóc gubernatorowi i jednocześnie zdobyć nominację do Senatu.
Ujawniona rozmowa telefoniczna dowodzi, że senator z Illinois nie jest wprawdzie tak skorumpowany jak sam Rod Blagojevich, ale nie jest również tak nieposzlakowanym obywatelem, jak chciałby, żebyśmy wszyscy wierzyli. Najwięcej kontrowersyjne etycznie jest jednak nie tyle to co powiedział, ile że nie ujawnił tego podczas zeznawania przed komisją parlamentarną Illinois rozważającą postawienie gubernatora w stan oskarżenia.
O ile Burris mógł zapomnieć szczegóły swej rozmowy do czasu, kiedy zjawił się przed stanową komisją sensacją, to trudno byłoby uwierzyć, że zapomniał jak dwa miesiące wcześniej błagał o miejsce po Baracku Obamie w Senacie Stanów Zjednoczonych obiecując, że zrobi wszystko, co w jego mocy by zdobyć pieniądze na rzecz Blagojevicha.
Stanowisko, które Burris zaprezentował w nagraniu rozmowy, nie uzasadnia usunięcia go z urzędu przed końcem kadencji. Burris nie oferował wystarczająco dużo pieniędzy by kupić miejsce w Senacie, jednak tyle by utrzymać swą kandydaturę, jeśli wybór miałby być podjęty w normalnych parametrach polityki, nie zaś jawnej aukcji, w którą Blagojevich, jak twierdzą oskarżyciele federalni, był zaangażowany.
Zakładając, że nagrana rozmowa stanowi najgorsze ze wszystkiego, mieszkańcy Illinois mogą z pewnością poradzić sobie sami z oczyszczeniem podwórka w następnych wyborach.