Izba Reprezentantów Illinois odrzuciła propozycję gubernatora dotyczącą 50% podwyżki stanowego podatku dochodowego. Pat Quinn ma jednak jeszcze prawie 10 tygodni na przekonanie legislatorów do zmiany zdania. Choć jest to mało prawdopodobne, gubernator wciąż może swój cel osiągnąć.
Wynik głosowania w Izbie śmiało można nazwać największą porażką Quinna od czasu objęcia przez niego najwyższego stanowiska w naszym stanie. Podniesienie podatku miało według niego uratować Illinois przed finansową zapaścią, uchronić setki programów stanowych i pozwolić na kontynuowanie planu inwestycji w infrastrukturę. Gubernator przekonany był, że jest to jedyne możliwe wyjście z obecnej sytuacji i wierzył głęboko, że zdanie to podziela większość legislatorów.
„Jestem nieco zawiedziony, że nie byliśmy w stanie zagwarantować wystarczających dochodów na kolejny rok fiskalny - powiedział po głosowaniu Quinn.
Przyznał jednocześnie, iż nie zamierza rezygnować ze starań o zebranie wystarczającej do przegłosowania ustawy liczby głosów.
Choć jest to mało prawdopodobne, należy się z taką ewentualnością liczyć. Do zwycięstwa zabrakło Quinnowi zaledwie 18 głosów należących zarówno do demokratów, jak i republikanów. W ciągu najbliższych kilku tygodni, jakie pozostały mu do ostatecznego sformułowania przyszłorocznego budżetu może on przeciągnąć na swoją stronę wahających się i przeciwnych podwyżce polityków. W swym arsenale posiada bowiem możliwość likwidowania w imię oszczędności setek programów stanowych, z których część wspomaga wyborców w okręgach reprezentowanych przez tych właśnie polityków. Rozmowy będą teraz toczyć się za kulisami, a o ich wynikach dowiemy się podczas kolejnego głosowania, już za kilka tygodni.
W razie niepowodzenia stan Illinois czekają poważne reformy finansowe. Wydatki z budżetu od lat znacznie przekraczają przychody, a według niezależnych agencji kontroli miliony dolarów wydawane są na nie przynoszące żadnego pożytku programy stanowe. Właśnie ten argument najczęściej pojawia się w rozmowach z przeciwnikami podniesienia podatków dochodowych. Uważają oni, iż jest to opcja ostateczna, którą można zastosować dopiero w chwili, gdy zlikwidowane lub ograniczone zostanie marnotrawstwo publicznych funduszy. Według gubernatora jest to niemożliwe. Podobno dokładnie przeanalizował on listę wydatków, poczynił odpowiednie oszczędności, a mimo to w przyszłorocznym budżecie zabraknie kilku miliardów dolarów. Nie zgadzają się z nim jak widać członkowie stanowego parlamentu, którzy odrzucili 50% podwyżkę podatku dochodowego wierząc, iż brakujące 7 miliardów znaleźć można gdzie indziej.
Jednym z posunięć oszczędnościowych gubernatora Quinna, a jednocześnie głównym argumentem za podwyżka podatku, może być wstrzymanie programu inwestycji w stanową infrastrukturę opiewającego na 26 miliardów, rozłożonego na najbliższe lata i już zatwierdzonego przez legislatorów.
Pośpiech Patricka Quinna dotyczący podwyżki związany jest również ze zbliżającymi się w 2010 r. wyborami gubernatora Illinois. Pamiętajmy, że objął on tę funkcję po usuniętym ze stanowiska Rodzie Blagojevichu i jedynie dopełnia obecnej kadencji. By kontynuować pracę musi wygrać przyszłoroczne wybory, co może być trudne w kilka miesięcy po podniesieniu podatków dochodowych. Dlatego im wcześniej tego dokona, tym większe ma szanse na późniejsze zwycięstwo. Zakładając oczywiście, że podwyżka jest jedyną alternatywą i, jak twierdzi wielu polityków, jest nieunikniona.