Najwyższy budynek na zachodniej półkuli, znany dotąd jako Sears Tower, już w lipcu, zgodnie z zapowiedziami sprzed kilku miesięcy, oficjalnie zmieni nazwę. Gorączka związana z przemianowaniem go na Willis Tower rośnie.
Na popularnej witrynie Facebook od marca funkcjonuje strona zrzeszająca przeciwników zmiany nazwy wieżowca. Odwiedziło ja już prawie 20 tysięcy osób, z których aż 95% zapowiada, że nowej nie będzie używać, pozostając przy znanym od kilkudziesięciu lat Sears Tower. Wśród pozostałych mieszkańców Chicago panuje powszechne przekonanie, że nasze miasto zbyt szybko traci największe i najważniejsze symbole. Jako przykład podaje się niedawne przejęcie sieci Marshall Field"s przez nowojorskie Macy"s.
Joe Plumeri, prezydent Willis Holding Group Ltd., urodzony i zamieszkały do tej pory w amerykańskim stanie New Jersey zauważa oburzenie części mieszkańców. Przyznaje, że transformację można było przeprowadzić inaczej, bez wzbudzania negatywnych emocji. Dodaje jednak, iż nie ma dla niego znaczenia jak ulica nazywać będzie teraz wieżowiec, dla niego może to nawet być „Big Willie", ważne jest to, że zapowiadana zmiana nazwy już przyniosła jego firmie wielkie korzyści. Dzięki dziesiątkom artykułów i prywatnym dyskusjom zwiększyła się rozpoznawalność nazwy firmy i oferowanych przez nią produktów, a to jest dla niego najważniejsze. Przy okazji zapewnia, że kojarzenie zmiany nazwy z brytyjską inwazją jest mylne. Firma założona została wprawdzie w Londynie, ale było to 181 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło, czego dowodem jest choćby stanowisko głównego dyrektora piastowane przez niego, Amerykanina z New Jersey. Plumeri przypomina również, że jest to korporacja międzynarodowa, świadcząca swe usługi w ponad 190 krajach na całym świecie.
Willis Group posiada na terenie aglomeracji chicagowskiej pięć biur, które postanowiono przenieść do najwyższego budynku w mieście. Tym samym firma ta stała się jednym z największych dzierżawców powierzchni Sears Tower i uzyskała prawa do nadania nowej nazwy popularnemu drapaczowi chmur.
Dotychczasowa nazwa związana była ze znaną siecią Sears, Reobuck&Co, która nabyła prawa do nazwy w 1970 r. tuz po zakończeniu budowy. W 1992 r. zlikwidowano jednak w wieżowcu ostanie biuro kompanii, a prawa do nazwy Sears Tower wygasły w 2003 r. Oficjalnej nazwy jednak nie zmieniano, gdyż nie pojawiła się do tej pory żadna konkretna oferta.
Willis Group nie płaci ekstra za nazwę. Prawo to przyznał jej właściciel budynku w zamian za wydzierżawienie ponad 140 tysięcy stóp kwadratowych powierzchni biurowej dla ponad 500 pracowników. Umowa przewiduje cenę $14.50 za jedną stopę kwadratową powierzchni, co jak na warunki panujące w centrum Chicago jest ceną okazyjną.
Właściciel budynku już kilkukrotnie w przeszłości próbował zachęcić potencjalnych dzierżawców do wynajmowania powierzchni w wieżowcu obiecując prawa do nazwy.
Na przykład w 2005 r. zaoferowano taką możliwość firmie CDW Corp. zajmującej się handlem elektroniką, która jednak odmówiła i postanowiła powiększyć swe biura w innym punkcie miasta.
Prawo do nadania własnej nazwy w zamian za wynajęcie powierzchni otrzymał też niedawno Amerykański Komitet Olimpijski. Jego władze postanowiły jednak pozostać w Kolorado i nie przenosić swych biur do Chicago.
Symbol Chicago i jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków w USA oraz na świecie nie jest pierwszym, który zmieni nazwę:
- U.S. Cellular Field. Od 1910 r. zespół White Sox rozgrywał swe mecze na stadionie Comiskey Park, nazwanym tak na cześć jego twórcy i właściciela Charlesa Comiskey. Nawet gdy w 1991 r. zbudowany nowy obiekt po drugiej stronie ulicy i przeniesiono tam rozgrywki ligowe nazwa pozostała. Zmieniono ją dopiero w 2003 r. gdy prawa do nazwy wykupiła firma U.S. Cellular.
- Rosemont Horizon już nie ma, a wciąż tysiące mieszkańców aglomeracji Chicago używa tej nazwy. Chodzi oczywiście o obecną Allstate Arena. W 1999 r. jedna z największych firm ubezpieczeniowych, Allstate, kosztem 20 milionów dolarów wykupiła prawa do nazwy.
- Jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Chicago, nie spotykanym nigdzie indziej była sieć sklepów Marshall Field"s. Wykupienie ich we wrześniu 2006 r. przez nowojorskie Macy"s spowodowało lawinę protestów. Do tej pory grupy zajmujące się pielęgnowaniem historii Chicago domagają się powrotu dawnej nazwy.
W niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się kolejnej zmiany. W lutym 2008 r. właściciel stadionu Wrigley Field ogłosił, że gotów jest sprzedać prawa do nazwy tego obiektu, uznawanego przez wielu za jeden z najważniejszych w sportowej historii miasta. Na razie konkretnej oferty nie ma, ale można spodziewać się, że wkrótce się taka pojawi. Ciekawostką jest, że Wrigley Field nie jest pierwszą nazwa tego miejsca. W momencie oddawania stadionu do użytku w 1914 r. nazwano go Weeghman Park, a następnie w 1920 r. przemianowano na Cubs Park. Ówczesny właściciel drużyny Cubs, Wiliam Wrigley, postanowił w 1926 r. nazwać stadion swoim imieniem.
Jedna, związana z Chicago nazwa obiektu prawdopodobnie długo jeszcze nie ulegnie zmianie, niezależnie od ofert jakie się mogą pojawić. Chodzi o Soldier Field.
Gdy w 2001 r. najsłynniejszy i niewątpliwie największy stadion w Chicago poddano wielkiej renowacji pojawiły się plotki o potencjalnej zmianie nazwy. Znalazło się nawet kilku chętnych, zaproponowane zostały określone, niemałe sumy. Jednak remont zbiegł się w czasie z atakami 11 września, początkiem tzw. „Wojny z Terrorem" i późniejszym wysłaniem żołnierzy do Afganistanu i Iraku. Władze Chicago zobowiązały się wówczas, że Soldiers Field zawsze będzie częścią nazwy stadionu.