----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

02 lipca 2009

Udostępnij znajomym:

Od kilku miesięcy poszczególne rejony kraju walczą o 10 miliardów dolarów, jakie rząd federalny przekaże na rozwój kolei. Midwest, w tym stan Illinois, ma jeden z ciekawszych projektów i uznawany jest za niemal pewnego zwycięzcę.

 

Do niedawna istniał tylko jeden projekt zgłoszony do Waszyngtonu. Przewiduje on, wykorzystanie istniejącej trakcji kolejowej, która po przebudowie służyłaby nowym, zasilanym paliwem dieslowskim pociągom do rozwijania prędkości ok. 110 mil na godzinę.

W ten sposób unowocześnieniu uległoby kilkanaście połączeń w kilku stanach, między innymi na trasach: Chicago - St. Louis; Chicago - Madison -  Milwaukee; Chicago – Detroit – Pontiac. W późniejszym okresie podobny remont czekałby trasę z St. Louis do Kansas City. Chicago znalazłoby się w centrum nowej, szybszej sieci i tym samym pełniłoby rolę głównego dworca.

Gubernatorowie ośmiu stanów, czyli Illinois, Indiany, Iowa, Michigan, Minnesoty, Missouri, Ohio i Wisconsin skierowali do sekretarza transportu odpowiednie pismo, wskazujące na potrzebę przyznania pieniędzy rejonowi najbardziej dotkniętemu recesją. Plany rozbudowy kolei zaproponowała nowa administracja, dążąc do zmiany sposobu podróżowania Amerykanów, a także w ramach pomocy najbardziej dotkniętym bezrobociem rejonom kraju. Głównym konkurentem do federalnych pieniędzy jest Kalifornia, która jeszcze w listopadzie postanowiła przeznaczyć własne 10 miliardów jako dodatek do rządowej pomocy na budowę nowoczesnej, 800 milowej, szybkiej kolei łączącej San Francisco, San Jose, Los Angeles oraz Anaheim.

Jednak w Illinois pojawił się niedawno nowy projekt. Jego autorzy zamiast współpracy z siedmioma sąsiednimi stanami chcieliby wykorzystać pieniądze rządowe do budowy jednego odcinka pomiędzy Chicago i St. Louis. Byłaby to nowoczesna, szybka kolej, podobna do działających w Europie i Azji. Byłaby to jednocześnie pierwsza linia w USA, na której pociągi osiągałyby prędkość 220 mil na godzinę, co skróciłoby czas przejazdu z obecnych 5 do 2 godzin.

 Do tej pory średnia prędkość składów wynosi ok. 80 mph, a jedyna kolej zaliczana do szybkich łączy Boston z Waszyngtonem. Jej prędkość nie przekracza jednak 120 mph.

Według projektu linia mogłaby powstać nawet przed 2016 r. czyli przed ewentualną olimpiadą. Jej całkowity koszt zamknąłby się sumą 11.5 mld. dolarów. Cena nie zawiera jednak kosztów zakupu nowych, elektrycznych pociągów, ani ich utrzymania. Według pomysłodawców przerabianie starej trakcji dla podniesienia prędkości o 30 mil na godzinę nie ma sensu. Uważają oni, że USA powinny gonić resztę świata budując ultraszybką kolej, mogącą konkurować ze słynną francuską TGV, czy podobnymi pociągami japońskimi.

Projekt spotkał się z wielkim zainteresowaniem, jednak nie zabrakło sceptyków. Według nich byłoby to marnowanie pieniędzy. Przecież już można dojechać z Chicago do St. Louis – mówią. Decyzja w sprawie kontynuowania projektu zapadnie w ciągu najbliższych miesięcy.

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor