Chicago wciąż szuka pieniędzy. Tym razem wykorzystać chce agencje zwykle asystujące instytucjom finansowym przy ściąganiu długów do podreperowania własnego budżetu. Już niedługo dziesiątki tysięcy osób zalegających z rachunkami za wodę, spóźnionych z płaceniem podatków lub zalegających z mandatami otrzyma odpowiednie pisma.
Miasto planuje zatrudnić profesjonalne firmy zajmujące się ściąganiem należności. Zajmą się one zaległymi mandatami, rachunkami miejskimi, podatkami i każdą spóźnioną opłatą, która może poprawić stan chicagowskiego budżetu.
Do tej pory miasto samo zajmowało się wysyłaniem listów dotyczących zaległości, od czasu do czasu zlecało to kancelariom prawnym. Wykorzystując agencje miasto otrzyma część odzyskanych pieniędzy nie uczestnicząc bezpośrednio w procesie ściągania długów. Firmy tego typu od lat znajdują się w centrum krytyki różnego rodzaju grup konsumenckich w związku z dość drastycznymi metodami, naruszaniem prywatności i ingerencją w punktację kredytową. Burmistrz Daley zdaje sobie z tego sprawę, przyznaje jednak, że nie ma wyjścia. Miasto ma potężny deficyt, a mieszkańcy winni są mu dziesiątki milionów dolarów – za same zaległe rachunki za wodę do kasy Chicago powinno trafić prawie 95 mln., a z mandatów kilka razy więcej.