Ryzykowna decyzja Illinois legalizująca maszyny do gier we wszystkich barach i klubach sprzedających alkohol na razie nie przyniosła korzyści budżetowi, wprowadziła natomiast sporo zamieszania wśród producentów tych urządzeń. Walka o nasz rynek dopiero się rozpoczyna.
Według podpisanego przez gubernatora rozporządzenia każde z 15 tysięcy miejsc posiadających licencję na sprzedaż alkoholu w Illinois będzie mogło ustawić maksymalnie pięć takich urządzeń. Daje to liczbę 75 tysięcy, które gdzieś trzeba będzie kupić, potem serwisować i z czasem wymieniać na nowe. Producenci z całego kraju już ostrzą sobie zęby na rynek wart miliardy dolarów. Kilka dni temu w salach konferencyjnych John Marshall Law School producent z Oklahomy zaprezentował kilka takich urządzeń, konkretnie skomputeryzowanych urządzeń do gry w wideo pokera. Zainteresowanie potencjalnych kupców było tak wielkie, że w ostatniej chwili trzeba było otworzyć dodatkowe pomieszczenia.
„To będą miliony, miliony – powiedział George Maroney, przedstawiciel Gambling Machine – Mozliwości są nieograniczone”.
Jednak legislatorzy uprzedzają, że zanim właściciele barów i klubów nocnych zaczną podpisywać umowy o dzierżawę powinni zainteresować się postępami prac nad przepisami wykonawczymi dotyczącymi nowego prawa. Według Illinois Gaming Board może to się stać dopiero pod koniec przyszłego roku, a najprawdopodobniej w 2011. Osobną sprawą są rozporządzenia lokalnych społeczności, co może się okazać największym problemem w rozwoju hazardu w naszym stanie. Illinois zezwoliło bowiem mniejszym jednostkom administracyjnym, takim jak powiaty, czy miasta, na samodzielne podjęcie decyzji w tej sprawie. Już kilkanaście rejonów zapowiedziało skorzystanie z tego prawa i wprowadzenie odpowiedniego zakazu. W ten sposób tylko część z 15 tysięcy przybytków kwalifikujących się do zamontowania u siebie np. wideo pokera, będzie mogła z nowego prawa skorzystać. Wywołało to komentarz ze strony burmistrza Chicago, który uważa, że takie powiaty i miejscowości nie powinny w związku z tym brać udziału w podziale zysków.
„Jeśli każdy zrezygnuje, to nie mamy szkół, dróg, mostów i parków – powiedział Daley – Nie można zabronić u siebie maszyn hazardowych i jednocześnie domagać się części zysków”.
Burmistrz dodał, że rozszerzenie hazardu w stanie nie jest może najlepszym rozwiązaniem, ale po wielu latach oczekiwania na fundusze na rozwój infrastruktury nie zamierza zaglądać darowanemu koniowi w zęby.
Jak widać podział przyszłych zysków już się rozpoczął, choć do uruchomienia pierwszych maszyn jeszcze co najmniej 15 miesięcy. Na razie walczą producenci, którzy oceniają, że do zarobienia jest w Illinois ponad miliard dolarów w pierwszych miesiącach obowiązywania prawa.
Jeśli chodzi o same maszyny, to nie wiadomo jeszcze jaki program będzie je obsługiwał. Wiadomo natomiast, że maksymalny, indywidualny zakład wynosił będzie 2 dolary, a maksymalna wygrana nie przekroczy 500 dolarów.