----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

30 lipca 2009

Udostępnij znajomym:

Lotnisko O‘Hare od lat kojarzone było głównie z opóźnieniami startów i lądowań. Nie pomagały ograniczenia federalne, lokalne programy i zatrudnianie dodatkowej obsługi. Nagle, w ciągu zaledwie kilku miesięcy, sytuacja uległa poprawie.

 

Od początku 2009 r. liczba przylotów zgodnych z rozkładem, czyli w granicach 15 minut od wyznaczonej godziny, wzrosła na największym chicagowskim lotnisku o 27% w porównaniu do roku ubiegłego. Mało tego, pobiliśmy pod tym względem porty lotnicze w Dallas, Atlancie, czy Denver, do tej pory stawiane jako przykład dla O‘Hare.

Władze Chicago i zarząd lotniska przekonują, że poprawę sytuacji zawdzięczamy oddanemu do użytku w listopadzie ubiegłego roku nowemu pasowi startów i lądowań. Dzięki niemu kontrolerzy są w stanie sprowadzić jednocześnie na ziemię trzy samoloty zamiast dotychczasowych dwóch. Do opinii tej przychyla się rzecznik prasowy United Airlines zwracając uwagę, że reprezentowane przez niego linie niemal natychmiast po otwarciu nowego pasa zauważyły różnicę.

Sytuacja ma się jeszcze poprawić. Do 2014 r. planowane jest oddanie do użytku kolejnych trzech pasów, które pozwolą na obniżenie średniego czasu opóźnień do zaledwie sześciu minut, co postawi O`Hare na jednym z pierwszych miejsc w kraju pod względem punktualności.

Oczywiście nie wszyscy zgadzają się z takim wytłumaczeniem zaobserwowanej na lotnisku poprawy. Niektórzy twierdzą, że zawdzięczamy ją kryzysowi ekonomicznemu, który ograniczył liczbę nie tylko podróżnych, ale przede wszystkim komercyjnych lotów.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor