W parku stanowym w okolicy miejscowości Palos Hills policja spaliła w środę 12,000 funtów marihuany, która uprawiana była nielegalnie na jednej z polan leśnych. Przez kilka godzin w okolicy unosił się w powietrzu czarny, gęsty dym i niespotykany na co dzień, ale łatwo rozpoznawalny zapach.
Przedstawiciele stanowych i federalnych służb uważają, że uprawa była własnością zorganizowanej grupy. Według nich liczba krzewów, ich wartość przekraczająca 2.5 mln. dolarów oraz wybrane na hodowlę miejsce świadczyły o handlowym charakterze przedsięwzięcia.
„To nie są jakieś dzieciaki z sąsiedztwa uprawiające trawkę dla własnych celów” – ocenił dowódca Forest Preserve Police, Richard Waszak, wskazując 5 tysięcy krzewów marihuany ułożonych w stos gotowy do podpalenia.
Podobnego zdania są członkowie Drug Enforcement Agency, którzy zwracają uwagę na niebezpieczeństwa związane z podobnymi miejscami. Według nich sam narkotyk to tylko część problemu. Podobne hodowle są bowiem często chronione przez uzbrojone grupy lub ukryte pomiędzy drzewami pułapki, które mogą poważnie okaleczyć, a nawet pozbawić życia przypadkową osobę.