Każdy rozsądny system kulturowy wiedziałby, co począć z Annalisee Brasil. Ta 14-latka nie tylko ma wygląd południowoamerykańskiej piękności, ale jest jednym z najinteligentniejszych dzieci w jej wieku. W wieku lat trzech matka, Angi Brasil, zauważyła, że jej córka układa kartki ze słowami nie tylko w krótkie wyrażenia, ale w pełne, gramatycznie poprawne zdania. Po skończeniu sześciu lat, matka zabrała ją na test inteligencji. Dla Annalisee ćwiczenia były tak łatwe, że bawiła się z przeprowadzającymi test osobami – w jednym przypadku ustawiła klocki w poprawnym porządku, ale zrobiła to także w odwrotnej kolejności.
Angi nie życzy sobie, by publikowano wyniki testu inteligencji jej córki, ale wynosi ona powyżej 145, sytuując dziewczynkę na szczycie 0.1% populacji. Annalisee ma również talent do śpiewu: w ubiegłym roku, już w wieku lat 13, wygrała regionalny konkurs w szkole średniej organizowany przez National Association of Teachers of Singing.
Annalisee powinna być więc najlepszą uczennicą w jej rodzimej szkole w Longview, w Teksasie. Ale o ile trudno oczekiwać by mądre dziecko było również lubiane, to Annalisee jest mądra i ładna, i łatwo przewidzieć, że dobrze poradziłaby sobie w szkole. Ale aż do ubiegłego roku rodzice Annalisee, Angi – 53-letnia asystentka na uniwersytecie i 63-letni Marcelo, emerytowany pracownik salonu Caterpillar, nie mogli znaleźć szkoły, która przyjęłaby ich córkę, chyba że zapisana byłaby na poziomie jej rówieśników. Żadna ze szkół w Longview, ani nawet tak daleko jak w okolicy Dallas, nie była skłonna pozwolić Annalisee na przeskoczenie ponad dwóch klas. Powinna natomiast ominąć co najmniej trzy – realizowała program z klasy szóstej w wieku lat 7. Wiele szkół niechętnie podchodzi do przeskakiwania klas, pomimo że badania dowodzą, że jest to skuteczne zarówno pod względem akademickim jak i socjalnym dla uzdolnionych studentów, i że trzymanie ich w tyle może prowadzić do izolacji i zignorowania ich zdolności. Więc Angi samodzielnie uczyła Annalisee w domu.
Ale przeczuwała, że czegoś brakowało w życiu jej córki. Annalisee, która ma troje dorosłego rodzeństwa, nie posiadała bogatego środowiska socjalnego jak inne dzieci. W 13 roku życia przerosła umiejętności nauczania przez swą matkę. Rodzina rozważała posłanie jej do koledżu, ale wszyscy byli sceptyczni. Annalisee musiała dojrzeć socjalnie. Kiedy spotkałem się z nią w lutym, wykazywała problemy w kontaktach z innymi. „Muszę przyznać, że ludzie często odczuwają zagrożenie z mojej strony”, wyznała mi potwierdzając, że skromność nie należy do jej rozlicznych talentów. Opisała siebie jako „perfekcjonistkę” i stwierdziła, że inni uczniowie często przejawiali w stosunku do niej zazdrość.
System zaniedbał Annalisee, ale czy jakikolwiek jest w stanie dostosować się do jej rzadko spotykanych uzdolnień? W rzeczywistości najprościej i zupełnie bezpłatnie byłoby pozwolić jej przeskoczyć klasy, ale powszechne niezrozumienie korzyści z tego wynikających jest symptomem większego problemu: nasz system edukacyjny nie jest przystosowany do kształcenia swoich najbardziej obiecujących studentów. Jeszcze przed rozpoczęciem używania przez administrację Busha przesłodzonego terminu „nie pozostawienia żadnego dziecka w tyle” autorzy polisy edukacyjnej w Stanach Zjednoczonych martwili się przede wszystkim o dzieci na dole, te walczące z niedoborem środków czy inteligencji. Ale niespodziewanie uzdolnieni uczniowie rezygnują z nauki w takim samym stopniu jak nieuzdolnieni – około 5% obu grup opuszcza szkołę przed jej ukończeniem. W późniejszych latach ich życia jedna piąta tych, którzy z nauki rezygnują, sytuuje się na poziomie uzdolnionych. Wcześniej w roku bieżącym Patrick Gonzales z Department of Education przedstawił badanie wykazujące, że najlepsi studenci w sześciu innych krajach, obejmujących Japonię, Węgry i Singapur, osiągnęli wyniki znacznie wyższe z matematyki niż ich inteligentni rówieśnicy ze Stanów Zjednoczonych, którzy zdali podobnie jak Estończycy. Co oznacza że, trwonimy narodowe zasoby: umysły naszych młodych ludzi.
W latach 2004-2005, ostatnim, za który National Opinion Research Center (NORC) posiada dane, amerykańskie uniwersytety przyznały 43,354 doktoratów – więcej niż podczas 50 lat odkąd NORC zbiera informacje. Ale poziom ich wzrostu w Stanach Zjednoczonych spadł drastycznie od 1970, kiedy to osiągnął 15% rocznie, a od ponad dekady liczba doktoratów wzrosła poniżej 3.5% rocznie.
Do pewnego stopnia błogość jest wpisana w system. Amerykańskie szkoły wydają ponad 8 miliardów na edukację umysłowo opóźnionych. Wydatki na uzdolnionych nie są nawet kalkulowane w niektórych stanach, ale według najbardziej korzystnych obliczeń, nie poświęcamy więcej niż $800 milionów na programy dla zdolnych. Ale byłoby logiczne by wydać 10 razy tyle by podnieść poziom nisko zdających, w taki sam sposób jak doskonalimy tych z najwyższym potencjałem.
Zakładamy, że ci na poziomie co najmniej trzech standardowych poziomów poniżej średniej (którzy osiągają wynik 55 albo niższy na teście IQ) wymagają specjalnej edukacji. Ale uczniowie z poziomem IQ co najmniej trzech standardowych poziomów powyżej średniej (145 albo wyższym) często mają takie same trudności w kontaktach z innymi dziećmi i uczeniem się w przeciętnym tempie. Czy nie powinniśmy zrobić czegoś dla nich? To prawda, że reprezentują oni ekstremalne poziomy IQ. Z 62 milionów dzieci w wieku szkolnym w Stanach Zjednoczonych, tylko 62 tysiące wykazuje poziom inteligencji powyżej 145. Podobna jest liczba tych z niskim poziomem poniżej 55. To wprawdzie niska liczba, ale występuje w każdej społeczności, w każdej grupie demograficznej. Co z nimi zrobić? Zmarnotrawiony potencjał jest zawsze nieszczęściem, ale być może to te potężne umysły, jeśli właściwie kształcone, mogą pewnego dnia wynaleźć lekarstwo na leukemię czy zatrzymanie globalnego ocieplenia czy też mogą stać się kolejnymi James Joyce czy choćby J.K. Rowling?
W koncepcji edukacji publicznej opartej na zasadzie nie pozostawienia żadnego dziecka w tyle, wzniesienie każdego na minimalny poziom jest ważniejsze niż pozwolenie uczniom na wybicie się ponad ich możliwości. Dla szkół ważniejsze stało się identyfikowanie słabości niż kultywowanie zdolności. Dziwne jest jednak to, że polisa nie pozostawienia żadnego dziecka w tyle, sporządzona i wprowadzona w życie za czasów administracji republikańskiej, jest w założeniu impulsem egalitarnym. Zmusiła ona szkoły do subsydiowanie edukacji najmniej uzdolnionych, a programy dla uzdolnionych ucierpiały. W roku 2002, w którym prezydent podpisał to prawo, Illinois ucięło $16 milionów z edukacji dla uzdolnionych, a Michigan zredukowało $5 milionów z $500,000. Wydatki federalne spadły z $11.3 milionów w roku 2002 do $7.6 milionów w roku bieżącym.
Wszyscy odczuwamy potrzebę stworzenia nowego modelu edukacji dla uzdolnionych, a także zrozumienia, że intelektualne talenty stanowią zagrożone bogactwo. Pomysł tego typu przyczynił się do powstania Davidson Academy of Nevada, w Reno, założonej przez zamożną parę, Janice i Robert Davidson. Szkoła została zaklasyfikowana przez legislaturę stanową jako publiczna i bezpłatna. Akademia rozpocznie swój drugi rok działania 27 sierpnia i jakkolwiek kształci jedynie 45 uczniów, to są to najinteligentniejsze dzieci w kraju. Uczniowie w wieku od 11 do 16 lat kształcą się na poziomie przewyższającym przynajmniej trzy klasy ich poziom wiekowy (a w niektórych przypadkach wyczerpały program matematyki na poziomie bakalarackim). Wśród uczniów Academy znajduje się była mistrzyni stanowych rozgrywek szachowych, półfinalistka w programie Discovery Channel Young Scientist Challenge w wieku 11 lat (do udziału w konkursie przyjmuje się dzieci od lat 14) i chłopiec, który w wieku lat 12 zajął czwarte miejsce w olimpiadzie z ortografii i geografii w stanie Nevada zarezerwowanej dla 15-latków. W ubiegłym roku szkoła zarejestrowała Annalisee Brasil, która wraz z matką przeniosła się o około 1,700 mil do Reno.
Szkoła odrzuca amerykańskie przekonanie, że wszyscy mogą być uzdolnieni, jeśli tylko wystarczająco spróbują. Wielu administratorów szkolnych sprzeciwia się grupowaniu według zdolności w oparciu o teorię, że potęguje ono nierówności społeczne, ale w Davidson Academy 45 wybranych studentów jest dzielonych w grupy z łatwiejszym i trudniejszym programem nauki angielskiego, matematyki i przedmiotów ścisłych. Szkoła otwarcie stawia pytania dotyczące amerykańskiej edukacji: Czy w celu zapewnienia równości kosztem doskonałości nie zaszliśmy zbyt daleko? Jeśli tak, czy rozwiązaniem jest segregowanie najinteligentniejszych dzieci?
Jak ich postrzegamy?
W sensie kulturowym traktujemy pojęcie geniusza ambiwalentnie. Podziwiamy Einsteina, ale z drugiej strony nikim nie pogardzamy bardziej jak tym, który wie wszystko. W jednym z sondaży przeprowadzonym przez Gifted Education Press Quarterly, 3,514 uczniów szkoły średniej zostało zapytanych czy woleliby być piękni, mądrzy czy też wysportowani. Przeważająca grupa 54% ankietowanych wybrała bycie najmądrzejszym, 37% chciało być najbardziej wysportowane, a 9% opowiedziało się za wyglądem. Ale jedynie 0.3% ankietowanych stwierdziło, że powodem dla którego chcieliby być najmądrzejsi była popularność. Uwielbiamy atletyczne gwiazdy, jak Tiger Woods czy zdobywców nagród Academy Award, jak Anna Paquin. Ale marsowy, poważny, denerwujący kujon był zawsze pogardzanym typem. Intelektualna zdolność fascynuje, ale odrzuca.
Wychowawcy od dawna zastanawiali się, co zrobić z wysoce uzdolnionymi dziećmi. Już w roku 1926 profesor z Columbii, Leta Hollingworth, zauważyła, że dzieci, których iloraz inteligencji wynosi od 125 do 155 posiadają „społecznie optymalny” poziom inteligencji, a ci, których poziom inteligencji wynosi ponad 160, są często izolowane społecznie z racji tego, że zbyt różnią się od swych rówieśników przypominając bardziej małych dorosłych niż dzieci. Czytając Hollingworth przypomniałem sobie o Annalisee, która w wieku lat 13 przemawiała w formie jasnych, dobrze wymodulowanych fragmentów, jakby była bardziej komentatorem telewizyjnym czy profesorem koledżu. Dla osoby dorosłej efekt jest zupełnie przyjemny, ale wyobrażam sobie, że inne dzieci traktowały precyzję Annalisee jako nieco dziwną.
W czasach Hollingworth, kiedy byliśmy nieco mniej wrażliwi na snobizm, nie było tak trudno przeskoczyć klasy. Ale począwszy od połowy lat 1980. szkoły często zmuszały uzdolnionych studentów by zostali na swoich poziomach wiekowych, nawet jeśli dziecko z ilorazem inteligencji na poziomie 160, które uczy się na poziomie przeciętnego dziecka z ilorazem 100 ma się nijak do przeciętnego dziecka uczącego się wespół z opóźnionym, a znajdującym się na poziomie inteligencji wynoszącym 40. Rzecznicy uzdolnionych są zdania, że do najbardziej szkodliwych sposobów nauczania należy tak zwane „nauczanie kooperatywne”, w którym zdolne dzieci są łączone w pary z przeżywającymi trudności. Profesor wychowania Miraca Gross z University of the New South Wales w Sydney nazwała obecny system „programem zamkniętym... w którym eufemistycznie określa się klasy integracyjnymi.” Uzdolnieni studenci, odnotowuje profesor, nie czują się jednak zintegrowani.
Zakładamy zwykle, że wysoce uzdolnieni poradzą sobie sami – są przecież mądrzy, nieprawdaż? Niezrozumienie, że geniusz po prostu się ujawnia związane jest z naszymi mieszanymi uczuciami dotyczącymi inteligencji: wiemy, że Alex Rodriguez musiał ćwiczyć zanim został znanym graczem baseballu, ale nie traktujemy specjalistycznych szkół dla gimnastyków czy tenisistów jako elitarnych, jak została już określona Davidson Academy. Ale uzdolnienia ujawniające się na boisku sportowym i, powiedzmy, w laboratorium nie są tak bardzo odmienne. Jak napisał profesor z Columbii, Abraham Tannenbaum: „Uzdolnienie wymaga umożliwiającego go kontaktu społecznego.” Jak mięśnie, surowa inteligencja nie zbuduje niczego, jeśli nie będzie ćwiczona.
Niejednokrotnie zastanawiamy się jak rozpoznać czy nasze dziecko jest uzdolnione. Prawdziwie uzdolnione dziecko jest niemal zawsze samoukiem. Weźmy na przykład Max Oswald- Selis. Przeprowadził się do Reno z Sydney ze swoją matką, Gael Oswald, by mógł uczęszczać do szkoły Davidsonów. Ma 12 lat. Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, czytał artykuł o Sądzie Najwyższym. Lubi szermierkę. I łacinę, ponieważ „jest ona rygorystycznym językiem... Funkcjonuje prawdopodobnie przynajmniej 28 końcówek dla każdego czasownika, ponieważ istnieją pierwszo-, drugoosobowe, i trzecioosobowe formy pojedyncze i mnogie dla każdego czasu...” Dywagował tak przez jakiś czas. Max nie miał dobrych kontaktów z rówieśnikami w Sydney i później w Kent, w Wielkiej Brytanii, gdzie wraz z matką przeniósł się w poszukiwaniu odpowiedniej szkoły – i gdzie, jak powiedział, został ugryziony na podwórku.
Max jest jedynym synem Gael, więc kiedy nauczył się czytać w wieku lat 3, matka mówi, że nawet nie nauczyła go alfabetu – nie była pewna, czy jest to niezwykłe. Kiedy w wieku lat 4, czytał z medycznej książki w gabinecie lekarza, ten zasugerował przeprowadzenie testu na inteligencję. Jako czterolatek posiadał umiejętności językowe 13 latka. Przeskoczył przedszkole, ale ciągle był znudzony, ku rozpaczy swojej matki. Żaden system nie będzie w stanie go utrzymać, myślała.
Gael, nauczycielka matematyki, rozpoczęła poszukiwania programu dla uzdolnionych i dowiedziała się, że uzdolnione dzieci stają się odizolowanymi dorosłymi.” Kończą jako dorośli w depresji...nie mając przyjaciół i przeżywając trudności w funkcjonowaniu,” – mówi. W rzeczywistości badania dowodzą, że uzdolnione dzieci w odpowiednio stymulującym środowisku – nawet jeśli oznacza to umieszczenie ich w klasach z o wiele starszymi uczniami – radzą sobie dobrze. W University of New South Wales profesor Gross przeprowadziła długoterminowe badanie około 60 Australijczyków, których poziom inteligencji podczas testu przeprowadzonego w końcu lat 80. przekroczył 160. Obecnie większość z 33 studentów, którym nie pozwolono na przeskoczenie klas, ma nieprzychylny stosunek do edukacji, a przynajmniej troje z nich zrezygnowało ze szkoły. „Ludziom tym przyszło z trudnością utrzymanie przyjaźni, ponieważ byli w dużym stopniu socjalnie wyizolowani w szkole, mieli o wiele mniej doświadczenia w rozwijaniu i utrzymywaniu relacji socjalnych,” – napisała Gross. „Kilkoro wymagało terapii. Dwoje było leczonych na depresję.” W przeciwieństwie do tego, 17 dzieci, którym umożliwiono przeskoczenie przynajmniej trzech klas, w większości otrzymało tytuły doktoranckie i posiada wielu przyjaciół.
W Davidson Academy wszystkie dzieci przeskakują klasy szybko – w niektórych przypadkach skończyły ponad dwa lata w jednym roku. Nie ma klasy szóstej, dziewiątej ani żadnej innej, a jedynie trzy kierunki: podstawowy, przygotowujący do koledżu i przygotowujący do koledżu z elementami prac badawczych. Programy są zindywidualizowane i otwarte – niektórzy studenci uczestniczą w angielskim na poziomie przygotowującym do koledżu, ale w matematyce na poziomie podstawowym.
Fundatorzy
Najważniejsza korzyść, jaką Academy oferuje studentom jest jednak natury socjalnej, a nie akademickiej. Jednym z głównym powodów, dla których Jan i Bob Davidson założyli szkołę było dostarczenie stymulującego środowiska dla wysoce uzdolnionych. Poprzez inny ich projekt, Davidson Institute for Talent Development pomagają każdego roku około 1,200 wysoce uzdolnionym studentom na terenie całych Stanów Zjednoczonych, którzy potrzebują wsparcia w wyperswadowaniu ich szkołom, by umożliwiły im przeskoczenie klas albo spotkania z im podobnymi dziećmi. Często tracą one czas w przeciętnych klasach, co denerwuje Boba Davidson: „jest to naganne by posłać czytające już dziecko do przedszkola... Ktoś musi za to odpowiedzieć! To emocjonalna tortura.” Jego pogląd na uzdolnienie wyraża prosta analogia: Wychowawcy często „chcą, by wszyscy mieli równe prawa. Ale to w naszym świecie niemożliwe. Chciałbym równać się z Michaelem Jordanem pod względem jego talentu w koszykówce, ale nigdy nie będę w stanie.”
Ale tak nieskomplikowany pogląd na inteligencję – który szacuje poziom IQ i umysłowy potencjał, posiada jedną z niecodziennych konsekwencji dla Davidson Academy: nie odzwierciedla ona demografii Ameryki. Aż 26 z 45 studentów to chłopcy; jedynie dwoje jest czarnoskórych. W sumie 16 stanowią mniejszości. Szkoła prawdopodobnie nigdy nie będzie reprezentowana proporcjonalnie przez dziewczęta i Afroamerykanów w stopniu proporcjonalnym do ich demograficznej statystyki, z racji tego, że więcej chłopców osiąga lepsze wyniki na teście inteligencji. I z przyczyn dla nikogo niezrozumiałych, Afroamerykanie nie osiągają wyników wyższych niż przeciętne – co dla niektórych świadczy o stronniczości samych testów.
Nie wszyscy w Academy wyznają podobny pogląd na inteligencję. Na przykład dyrektor edukacji, Robert Schultz, podkreśla znaczenie umiejętności towarzyskich, pasji i wytrwałości w osiągnięciu długoterminowego sukcesu. Fundatorzy zwracają jednak uwagę na fakt, że szkoła służy niedocenianej grupie społecznej – dzieciom, którzy ze względu na ich wysokie IQ, są wyizolowani ze społeczeństwa.
Nowa izolacja?
Bez względu na to jak wysokie jest ich IQ, to są to nadal dzieci pokonujące wyboistą drogę do dorosłości. Hormony się kłębią, wzrasta temperament. Chłopcy popychają, dziewczęta plotkują, jedno dziecko kopie drugie podczas siatkówki. „Mają dobry stosunek do sportów grupowych, ale naprawdę uwielbiają indywidualne sporty – wspinaczka była dużym przebojem”, mówi nauczycielka wychowania fizycznego. Ma się jednak czasami wrażenie, że studenci Academy są samotnie w grupie. Chłopiec, który był kiedyś pobity w innej szkole, wyznaje: „Nie mogę powiedzieć, że mam tu wielu przyjaciół, ale nie jestem znienawidzony... Ta szkoła wydaje mi się trochę klikowata.”
Academy okazuje się być skuteczna dla Annalisee Brasil, nawet jeśli rozdział na dwa domy uderzył po kieszeni jej rodziców. Nawiązała przyjaźnie w szkole i na uniwersytecie, gdzie tego lata studiowała wstępny rachunek różniczkowy przygotowując się do kursu na poziomie koledżu. Rozwinęła również zainteresowanie biochemią. Pod względem specjalnym, Annalisee uczy się w końcu jak utrzymać dobre kontrakty towarzyskie z innymi biorąc lekcje szydełkowania. „Musiałam przyzwyczaić się do osądu przez innych,” – wyznaje. „Kłócimy się dużo, ponieważ jesteśmy wszyscy inteligentnymi ludźmi mającymi własne zdanie, a to nie zawsze dobrze wychodzi. Niekiedy mam zbyt osobiste podejście do spraw. Wiesz, jestem przecież wrażliwą artystką, na nieszczęście.”
Uczniowie szkoły Davidsonów czują się mniej wyizolowani, ale czy w Academy nie stworzono innego rodzaju izolacji dla studentów? Dyrektor edukacji zapytany o to odpowiedział, że szkoła kształci również „cechy obywatelskie i rozwój społeczny.” I ostrzegł przed alternatywą: „Zasadniczo ci osobnicy pozostawieni są sobie samym (w normalnych szkołach) i naprawdę mają trudności ze znalezieniem miejsca dla siebie.. W każdym razie, chyba że wyniki zostaną uznane za niedostateczne (w przypadku Einsteina był on uznany za głuchego) poprzez szkolny personel, szkoła nie pomaga wcale. Trwa to do dziś.”
Obecnie programy dla uzdolnionych często akceptują nielicznych, pracowitych uczniów i zadają im dodatkowe eseje i organizują wycieczki, co nie jest prawdziwie przyspieszonym kursem nauki dostosowanym do zdolności ucznia. Idealnie, systemy szkolne powinny dążyć do utrzymywania najbardziej utalentowanych studentów poprzez kombinację pominięcia klas i inne podejścia (podwójną rejestrację w koledżach lokalnych, przyspieszenia programowe bez pominięcia ocen) by upewnić się że uczniowie nie zrezygnują z nauki i nie wyjadą do Nevady. Najlepszym sposobem podejścia wobec Annalisee Brasil jest umożliwienie jej rozwoju w jej własnej społeczności – poprzez pozwolenie na przeskoczenie klas w jej własnym tempie. Nie powinniśmy tak bardzo obawiać się tych, którzy mogą osiągać wyniki lepsze niż reszta z nas.”
Na podst. „Time” oprac. E.Z.