Nikt nie spodziewałby się od Richarda Daley skruchy wobec źle przeprowadzonej prywatyzacji miejskich parkometrów i innych, kontrowersyjnych decyzji z ostatnich kilku lat. Słusznie. Wprawdzie przykro mu, że musimy płacić więcej, oraz że prywatna firma nie wywiązuje się z zadania, jednak za samą umowę, jej zaniżoną wartość i częściową utratę kontroli nad chicagowskimi ulicami przepraszać nie będzie.
Całe miasto z napięciem oczekiwało serii spotkań burmistrza z mieszkańcami w ramach konsultacji budżetowych. Nie potwierdzona plotka głosiła, iż Daley przyjmie na swe barki ciężar odpowiedzialności za parkometrowe fiasko i wyjaśni całą sytuację. Zrobił to częściowo. Przyznał, że wzrost cen za parkowanie jest wysoki, prywatna firma okazała się nieprzygotowana do przejęcia obowiązków, nowe urządzenia psują się zbyt często, a na konsultacje rada miasta miała zbyt mało czasu. Nie powiedział jednak, że umowa była porażką, co odczuwa większość mieszkańców Chicago.
Richard Daley próbuje osłabić nadciągającą burzę – mówili uczestnicy spotkania – Jednak nie jest tego w stanie dokonać bez przyznania się do winy. Częściowe bicie w piersi nam nie wystarcza.
W najnowszej historii Chicago nie zdarzyło się, by administracja przeprosiła za popełniony błąd lub brzemienne w konsekwencje niedopatrzenie. Nie doczekaliśmy się wyjaśnień po zaoraniu lotniska Meigs, skandalu Hired Truck, czy korupcyjnych praktykach niektórych departamentów. Jednak żadna z tych spraw nie wywołała tak zmasowanej fali krytyki i nie ciągnęła się tak długo. Dzierżawa parkometrów może, co nie zdarzyło się do tej pory, wpłynąć na przyszłość osobowego składu administracji i rady miasta. Wiele osób podejrzewało, iż doprowadzą do tego problemy z odśnieżaniem ostatniej zimy, czy pozostawione przez nią miliony dziur w drogach. Nic takiego się nie stało. Mieszkańcy zaakceptowali wyjaśnienia i cierpliwie czekali na koniec sezonu. Tym razem nie chcą.
Oliwy do ognia dolać może olimpiada. Nawet wieczór poświęcony przyszłorocznemu budżetowi i bieżącym problemom miasta wykorzystano na jej promocję. Już niedługo może się okazać, że wszystkie dotychczasowe nieporozumienia pomiędzy władzami Chicago, a podatnikami zbledną w obliczu nadchodzących Igrzysk.