Przewidywany na przyszły rok deficyt budżetowy w Chicago przekroczyć może nawet 500 milionów. Jednocześnie burmistrz Daley z miejskiej kasy pokryć chce połowę kosztów, jakie United Airlines poniosą w związku z przenosinami do centrum miasta.
Do tej pory wspomniane linie lotnicze otrzymały 5.5 mln. na wyposażenie nowych biur w Willis Tower, kolejne 10 mln. na pokrycie lokalnych podatków przy zakupie paliwa lotniczego oraz 25 mln. na wydatki związane z przenosinami z Elk Grove Village. W sumie ponad 40 milionów dolarów przekazanych firmie w nagrodę za wybór Chicago na centrum swej bazy operacyjnej. Richard Daley jednak na tym nie poprzestaje i domaga sie od rady miasta kolejnych 10 milionów dla United. Na co? Dokładnie nie wiadomo. Złośliwi twierdzą, że dla zaokrąglenia sumy. W sumie podatnicy zapłacą 50 mln. za to, że w budynku Wilis Tower pojawi się zarząd linii, a wraz z nim kilkanaście tysięcy pracowników. O tworzeniu nowych miejsc pracy raczej się nie mówi, gdyż większość zatrudnionych w United przybędzie z przedmieść razem z firmą. Według burmistrza koszty w ciągu najbliższych lat zwrócą się w postaci płaconych przez nich podatków od pensji, ale najważniejsze to poprawa wizerunku Chicago, jako miasta sprzyjającego wielkim korporacjom. Warto też dodać, że 50 mln. przekazanych w ciągu niespełna dwóch lat w prezencie dla United to ponad połowa całkowitych kosztów przenosin.
Na razie miasto płaci kilkanaście tysięcy dolarów za każdego pracownika, jakiego linie sprowadzą do śródmieścia.
Dzierżawa powierzchni biurowej w Chicago nie była przez linie w przeszłości brana pod uwagę, jako zbyt droga alternatywa dla Elk Grove Village. Poszukiwano innego budynku na terenie przedmieść. Jednak decyzja burmistrza o przyznaniu tak wysokich sum sprawiła, że United zdecydowały się na wynajęcie 400 tysięcy stóp powierzchni w Willis Tower, do niedawna znanemu jako Sears Tower.