Tuż po listopadowych wyborach prezydenckich, wygranych przez Baracka Obamę, Chicago roztoczyło policyjną opiekę nad jego domem, położonym w dzielnicy Hyde Park. Od 1 października ochroną posiadłości zajmować się będzie wyłącznie Secret Service.
Chicagowska policja nie była zobowiązana prawem do ochrony budynku, uczyniła to jednak w wyniku porozumienia z rządem federalnym, który obiecał pokryć większość wydatków na ten cel. Uzbierało się ich do tej pory 2.2 mln. dolarów, z czego 1.5 mln. Chicago ma wkrótce otrzymać z Waszyngtonu w ramach wcześniejszej umowy. Pozostałą sumę, czyli ponad 650 tysięcy, wyłoży miasto. Powszechnie uważa się, że opóźnienia w spłatach ze strony Secret Service są głównym powodem odwołania ochrony prezydenckiej posiadłości. Burmistrz Richard Daley przekonany jest jednak, że miasto otrzyma należne mu pieniądze. Podobnego zdania jest departament policji.
Na razie trwa stopniowe przekazywanie odpowiedzialności za bezpieczeństwo domu agentom federalnym. 1 października oficjalnie jego ochroną zajmie się Secret Service, co nie oznacza wcale – jak mówi rzecznik policji – że patrole znikną z tamtej okolicy.
