W następny piątek, 2 października, wszystko się wyjaśni. Albo czeka nas prawie 7 lat tematów olimpijskich, sprawozdań z postępu prac i przygotowań, zaciskania pasa i patrzenia na ręce władzom miejskim, albo po krótkiej dyskusji na temat niewykorzystanych szans zapanuje absolutna cisza na temat Igrzysk.
Tylko poważny, rozległy kataklizm mógłby zwrócić na siebie w tej chwili uwagę władz miasta. Wszystkie oczy skierowane są w stronę Kopenhagi, gdzie za kilka dni odbędzie się głosowanie w sprawie gospodarza olimpiady w 2016 r.
Jeśli MKOL przyzna nam takie prawo, będzie to niewątpliwy sukces burmistrza Daley, który praktycznie wszystko postawił na jedną kartę. Sprawy organizacyjne nie pozwolą na to, by ewentualne waśnie polityczne, czy afery w najmniejszym stopniu zagroziły jego pozycji. Z drugiej strony, jeśli MKOL wybierze kogoś innego, przyszłość obecnej administracji będzie poważnie zagrożona. W końcu pieniądze i energię wydaną na promocję i przygotowania można było wykorzystać inaczej. Zwłaszcza, że czasy są trudne, a miasto od ponad dwóch lat nieustannie stoi na krawędzi bankructwa. Przeciwnicy Richarda Daley tylko czekają na okazję, jaką może im dać przegrana w przetargu. Nie uprzedzajmy jednak zdarzeń i poczekajmy do października.
Na razie trwają ostatnie przygotowania. O większości z nich wiemy, gdyż trudno było się ukryć w ostatnich miesiącach przed zalewem informacji olimpijskich. Gwarancje finansowe podpisane, projekty obiektów i mieszkań dla sportowców przedstawione. Poparcie Białego Domu jest. Z komunikacją miejska gorzej, ale w ostatniej chwili coś się wymyśli. Przestępczość maleje. Trochę kiepsko z poparciem dla Igrzysk wśród mieszkańców, ale fakt ten jest skrzętnie przed członkami MKOL ukrywany. Właściwie to jesteśmy gotowi do finałowej prezentacji w przeddzień głosowania i, jak twierdzą członkowie naszej delegacji, mamy wielkie szanse na zwycięstwo. Pamiętano o najdrobniejszych szczegółach.
Na przykład chicagowska delegacja olimpijska wystąpi w Kopenhadze w strojach zaprojektowanych przez lokalnych projektantów. Podobno taki jest zwyczaj.
Panie ubierze Maria Pinto, absolwentka Art Institute of Chicago, której częstymi klientkami są m.in. Michelle Obama i Oprah Winfrey.
Panowie założą na siebie garnitury Hart, Schaffner & Marx. Firma ta już od 1872 r. szyje w Chicago ubrania męskie najwyższej jakości. Znaleźć je można w najdroższych sklepach odzieżowych w całym kraju. Garnitur Hart, Schaffner & Marx miał na sobie prezydent Obama podczas inauguracji. Inny znany projektant chicagowski, Lee Allison, wyposaży delegację w różne dodatki. Niezależnie od wyniku głosowania na pewno zaprezentujemy się w Kopenhadze dobrze.
Niestety, w ostatniej chwili pojawiają się też informacje mogące wzbudzić niepokój. Do takich zaliczyć można raport niezależnej grupy ekspertów Anderson Economic Group, który ostrzega, że spodziewany przez Chicago zysk z olimpiady w wysokości ponad 14 miliardów dolarów jest nierealny. Zamiast tego powinniśmy spodziewać się mniej, niż jednej czwartej tej sumy, czyli ok. 4 mld. Wysokie liczby przedstawiane przez komitet Chicago 2016 oraz władze miasta miały na celu uspokojenie opinii publicznej i przekonanie jej, że gwarancje finansowe podpisane przez nas z MKOL niczym nie grożą podatnikom. Chodziło również o roztoczenie wizji dobrobytu i popularności naszego miasta w świecie po zakończeniu Igrzysk. Plany te mogą być trudne do realizacji, gdyż 4 mld. to suma zbyt mała, by obudzić lokalną gospodarkę i podnieść stopę życiową mieszkańców. Z drugiej strony docierają do nas opinie z Atlanty, która przed kilkunastu laty była gospodarzem podobnej imprezy. Według tamtejszych, ówczesnych władz, informacja o zwycięstwie w przetargu jest 100 razy większa i bardziej radosna od zdobycia mistrzostwa w lidze NFL, a to już powinno do wielu przemówić.
Poszczególne miasta starające się o organizację olimpiady w 2016 r. w ostatniej chwili składają różne obietnice.
My zobowiązaliśmy się do zarobienia miliarda dolarów więcej, niż nasi konkurenci. Oczywiście dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Innymi słowy, próbujemy starym, chicagowskim zwyczajem kupić sobie głosy.
Rio obiecuje, że najbardziej roztańczony i rozśpiewany naród na świecie będzie wniebowzięty ewentualnym zwycięstwem na rywalami.
Madryt przekonuje, iż jest najlepszy, najbezpieczniejszym, najpewniejszym kandydatem. Do Kopenhagi wysyła króla Hiszpanii, który spokojnie ma to wyjaśnić.
Tokio zaskoczyło wszystkich. Japończycy posiedli chyba jakąś tajemnicę, gdyż obiecali najbardziej zielone wydarzenie sportowe w historii. Miliony gości, samochodów i samolotów nie tylko nie zanieczyszczą atmosfery, ale dzięki olimpiadzie powietrze w okolicach Tokio oczyści się.
Każdy robi co może. Każdy oczekuje zwycięstwa. Wśród faworytów w dalszym ciągu Rio i Chicago. Jednak do ostatniej chwili nic nie wiadomo. 2 października przed południem czasu chicagowskiego wszystko będzie jasne.