Korki na autostradach są w zgodnej opinii wszystkich chicagowskich kierowców coraz większe. Ceny benzyny ponownie powoli pną się w górę. Jednak zaledwie 1.6 % mieszkańców naszej aglomeracji decyduje się na wspólny dojazd do pracy.
Doroczny sondaż IBM pokazuje, że znajdujemy się pod tym względem na dalekim miejscu w kraju. W Waszyngtonie na wspólny dojazd do pracy jednym samochodem, czyli tzw. carpool, decyduje się ponad 28% mieszkańców. Niewiele gorsze wyniki osiągają inne, duże miasta amerykańskie. Chicago i San Francisco stanowią wyjątek. Mimo rosnących kosztów posiadania i używania samochodu tylko nieliczni decydują się na grupowe, czyli tańsze, codzienne dojazdy do pracy. Mało tego, liczba ta spadła w ciągu ostatnich 12 miesięcy o prawie 4%. Główną przyczyną jest niższa, niż przed rokiem cena paliwa, ale także brak w Chicago i jego okolicach specjalnych linii na autostradach dla pojazdów z co najmniej dwiema osobami. W 2008 r. były gubernator, Rod Blagojevich, zaproponował stworzenie na kilku odcinkach stanowych autostrad tzw. zielonych linii, czyli pasów, po których poruszać się będą wyłącznie samochody z co najmniej kierowcą i pasażerem. Pomysł uznano za dobry, zwłaszcza, że sprawdza się w innych miastach, nikt jednak od ponad roku nie wie, jak wcielić go w życie, a później zmusić kierowców do korzystania z tego usprawnienia.
Zarząd autostrad przeznaczył wstępnie 80 mil dróg szybkiego ruchu na testy i próby, a cały projekt ma kosztować niewiele ponad 400 milionów dolarów. Zielonymi liniami stałyby się najprawdopodobniej lewe pasy, tak, jak ma to miejsce w innych stanach.
Na razie jednak nikt się nie spieszy, gdyż z najnowszych badań wynika, że kierowcy w Chicago długo bronić się będą przed niechcianym lub przymusowym pasażerem.