Inspektorzy federalni odkryli kilkanaście przypadków naruszenia przepisów bezpieczeństwa na płycie lotniska O`Hare, poważnie zagrażających samolotom podczas startów i lądowań.
Mówiąc wprost: na betonowych pasach największego chicagowskiego lotniska znaleziono śmieci, kamienie i drewniane kołki, które stanowią wielkie niebezpieczeństwo dla startujących i lądujących maszyn.
Oprócz tego federalna komisja uznała, iż porastająca lotnisko trawa jest zbyt wysoka i przyciąga na ten teren ptactwo – równie groźne dla silników odrzutowych.
Pisemne ostrzeżenie Federal Aviation Administration wpłynęło na biurka zarządu O`Hare jeszcze w ubiegłym miesiącu. Od tego czasu sytuacja nieco się poprawiła, choć komisja uważa, że bez dodatkowego przeszkolenia personelu naziemnego problemy będą się powtarzać. Poza tym agenci FAA zwrócili uwagę na nieścisłości w raportach wewnętrznych O`Hare. Każdego dnia lotnisko przeprowadza własne inspekcje pasów startowych, które powinny były zwrócić uwagę na widoczne problemy. Jednak w sprawozdaniach tych ani razu nie pojawiły się informacje na temat śmieci i kamieni na pasach startów i lądowań. W związku z tym o sytuacji powiadomiony został Chicago Department of Aviation, będący instytucją nadrzędną wobec O`Hare. Zarząd lotniska zapewnia, iż najpóźniej do końca listopada sytuacja zostanie skorygowana.
Niektórym może się wydawać, że FAA nieco wyolbrzymia problem. Jednak w opinii specjalistów płyta lotniska i przylegający do niej teren powinny być niemal sterylne. Mały kamień leżący na pasie może dostać się do silnika lub spowodować uszkodzenie zbiorników paliwa. Podobnie z drewnianymi kołkami służącymi do pomiarów geodezyjnych. Na terenie O`Hare znaleźć ich można setki pozostawione przez ekipy budowlane zajmujące się rozbudową chicagowskiego lotniska. Podobnie jest z gruzem i innymi odpadami budowlanymi.
Osobną sprawą są ptaki, które w niektórych sytuacjach mogą okazać się równie niebezpieczne, czego dowodzi choćby niedawny wypadek samolotu US Airways w Nowym Jorku. Maszyny korzystające z O`Hare nieustannie narażone są na spotkanie z nimi, gdyż najbliższa okolica obfituje w parki, małe jeziorka, czy łąki. Dlatego bardzo istotne jest, by wszelka roślinność porastająca płytę lotniska nie była wyższa, niż wymagane przez FAA 6 cali.
Najwięcej wymienionych wcześniej problemów komisja odkryła na końcowych odcinkach pasów, które zazwyczaj nie są wykorzystywane przez lądujące i startujące samoloty, a niezbędne są raczej w sytuacjach awaryjnych. Chodzi o dłuższe lądowanie, lub konieczność ponownego wzbicia się w powietrze po dotknięciu kołami płyty lotniska. Sytuacje te są na szczęście niezwykle rzadkie. Jednak gdyby do tego doszło, to samolot korzystający z takiego odcinka narażony byłby na poważne niebezpieczeństwo. Na odcinkach tych odkryto też mnóstwo pęknięć betonu i nierówności. Podobne problemy komisja zauważyła na najdłuższym pasie O`Hare służącym największym samolotom pasażerskim.
Władze O`Hare potraktowały wyniki kontroli bardzo poważnie. Część pracowników zajmujących się pilnowaniem porządku na płycie już została doszkolona. Kilkanaście dni temu zamknięto na 45 minut jeden z pasów i przeprowadzono dokładną jego kontrolę.
Funkcję Chicago Aviation Commisioner pełni Rosemarie Andolino, która wydaje się nie kontrolować w pełni wszystkiego, co dzieje się na chicagowskich lotniskach. Od ubiegłego roku odpowiedzialna jest ona bowiem za rozbudowę obydwu portów lotniczych – Midway i O`Hare. Przedstawiciele kilku linii lotniczych byli i są zdania, iż jedna osoba nie powinna zajmować się dwoma różnymi projektami tej wielkości i wielokrotnie zwracali na to uwagę departamentowi lotnictwa. Jednak burmistrz Richard Daley powierzając jej te obowiązki wyszedł z założenia, że lepiej, by odpowiedzialność spoczywała w jednych rękach. Wnioski raportu FAA wydają się potwierdzać obawy wyrażane przez linie i krytyków dokonań Rosemarie Andolino.