----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

08 października 2009

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

W pochmurne popołudnie na początku października do rozległego kompleksu parkowego w pobliżu Willow Springs na południowych przedmieściach Chicago weszła kilkunastoosobowa grupa mężczyzn ubranych w wojskowe mundury polowe i długą broń automatyczną. Ich pojawienie się zostało zauważone. Niemal natychmiast przestraszeni mieszkańcy powiadomili o tym lokalny departament policji.

 

Na wszelki wypadek na pomoc sprowadzono posiłki z pięciu pobliskich miasteczek. Pojawiła się też policja stanowa i powiatowa. W sumie na miejsce zjechało aż 35 samochodów patrolowych. Las, z którego zaczęły dobiegać przytłumione odgłosy strzałów, został szczelnie otoczony. Przez donośne megafony wezwano grupę do odłożenia broni i wyjścia z parku. Prawdopodobnie tylko dzięki temu uniknięto tragedii.

Przebrani w wojskowe ubrania mężczyźni kolejno wychodzili spomiędzy drzew. W lesie znaleziono później kilkadziesiąt doskonałych kopii broni palnej wykorzystujących sprężone powietrze i strzelających plastikowymi kulami(zdjęcie). Oprócz tego odkryto urządzenie do złudzenia przypominające ładunek wybuchowy, który na wszelki wypadek zostało zdetonowane. Cała sprawa zakończyła się chwilą strachu dla mieszkańców i bawiących się w wojsko mężczyzn, a także kilkoma mandatami i upomnieniami. Mogło być jednak inaczej.

Zamiast używania megafonów policja mogła zagłębić  się w las. Strzelający z wiatrówek gracze mogli pomylić  ich z inną drużyną. Policjanci mogli odpowiedzieć ogniem, zwłaszcza, że większość używanej w zabawie broni nie spełniała jednego, podstawowego warunku: na końcu lufy nie było pomarańczowej nasadki informującej otoczenie, iż jest to zwykła wiatrówka. Poza tym karabiny wykonane były z metalu, miały podobna wagę i odwzorowane były z zachowaniem najmniejszych szczegółów. W zabawie też nie brała udziału młodzież – wiek zatrzymanych wahał się od 25 do 35 lat.

Zabawy i gry wojenne stają się coraz bardziej popularne. Jednocześnie są coraz bardziej niebezpieczne, gdyż departamenty policji w całym kraju notują rosnącą liczbę wypadków. Najczęściej dochodzi do tragicznych pomyłek. Osoba posiadająca taką broń przekonana jest, iż wszyscy dookoła zauważą różnicę. Bywa inaczej.

Kilka dni temu w Wirginii aresztowano człowieka, który przyniósł wiatrówkę do kościoła. Po nabożeństwie planował postrzelać w pobliskim lesie, zamiast tego spędził kilka godzin w areszcie. Kilka dni wcześniej w innej części kraju dwóch nastolatków strzelało do przejeżdżających samochodów. Był środek nocy. Policjant zauważył ich ukrywających się za budynkiem. Jednocześnie ujrzał podłużny, ciemny kształt sztucera w rękach jednego z nich. Wydobył własną broń i wtedy dostrzegł pomarańczowe zakończenie lufy.

Zdarzały się jednak przypadki tragiczne, również  w Chicago, zwłaszcza w prywatnych ogródkach działkowych za domami, na których ćwiczono strzelanie do celu. Dla policji jeśli coś wygląda jak broń to jest nią, dopóki nie okaże się, że jest inaczej. Niektórzy czasami o tym zapominają.

Zabawy w wojsko też nie są zabronione, powinny jednak odbywać się w wyznaczonych miejscach lub po uprzednim powiadomieniu policji. Na wszelki wypadek. Odnosi się to nie tylko do wiatrówek, ale także popularnego paintballa. Zwłaszcza, jeśli na miejsce gier wybieramy parki i lasy powiatowe w pobliżu skupisk miejskich.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor