Prywatna firma autokarowa z Chicago, Jackson Coach Lines, wykorzystywana była do przewozu narkotyków i gotówki pomiędzy Detroit, a miasteczkiem Tucson w Arizonie. Osoby udające pasażerów otrzymywały $1,000 za przejazd, wynagrodzenie kierowców wynosiło $2,000.
Adarus Mario Black od lat zajmował się zaopatrywaniem w narkotyki rynku Detroit. Swój towar kupował w Arizonie, a przewoził go w wycieczkowych autokarach chicagowskiej, prywatnej firmy. Na pokładzie samochodu wszyscy byli opłaceni. Kierowca otrzymywał $2,000, a każda z udających turystę osób po $1,000. W luku bagażowym podróżujących na południe autobusów znajdowało się nawet do kilku milionów dolarów, w drodze powrotnej były to już zakupione na miejscu narkotyki, najczęściej marihuana i kokaina.
Na niecodzienny sposób przemytu wpadli agenci z Wisconsin, którzy przez kilka miesięcy śledzili wycieczki organizowane przez Jackson Coach Lines. W 2007 r. aresztowano właściciela firmy, który w zamian za ochronę przed Adarusem Blackiem zgodził się na współpracę i w tym tygodniu odpowiadać będzie przed sądem w Milwaukee. Ochrona była mu potrzebna, gdyż inni świadkowie, przede wszystkim wynajmowani przez niego kierowcy mogący świadczyć w procesie, zostali zamordowani na rozkaz Blacka. On sam w obawie przed ujęciem wymknął się do Meksyku, gdzie przeszedł serię operacji plastycznych. Zmienił nie tylko rysy twarzy, ale także linie papilarne. Mimo wszystko dzięki śledzeniu operacji bankowych agenci federalni ujęli go w Kalifornii. W listopadzie stanie przed sądem w Detroit.
Prokurator J. Michael Buckley twierdzi, że Black jest jednym z najsprytniejszych i najbardziej niebezpiecznych przestępców z jakim przyszło mu się zetknąć podczas ponad 20-letniej kariery. Świadczy o tym wykorzystanie chicagowskiego przewoźnika do przewozu milionów dolarów i zakupu ton narkotyków, a także bezwzględność w stosunku do potencjalnych świadków.