W filmie „Gone in 60 seconds” Nicholas Cage musiał ukraść 50 samochodów w ciągu nocy. Chicagowskiej grupie udało się zabrać 18. Na tym kończą się wszelkie podobieństwa.
W sobotnią noc kilku mężczyzn pojawiło się na terenie McGrath Lexus przy ulicy Division. Kamery wewnętrzne pokazały jak kradną oni kilkadziesiąt zapasowych kluczy do samochodów wystawianych na parkingu dealera. 24 godziny później powrócili, tym razem w większej grupie. Jeden z samochodów staranował wjazdowa bramę, przez którą równym rządkiem wyjechało 11 nowych Lexusów wartości ponad 350 tysięcy dolarów.
Tej samej nocy podobne zdarzenie miało miejsce w Lake Bluff, w tamtejszym Imperial Motors, gdzie łupem złodziei padło sześć Jaguarów i jeden Land Rover. W sumie w ciagu jednego weekendu z obydwu miejsc wyprowadzono pojazdy o łącznej wartości ponad pół miliona dolarów.
„Początkowo wyglądało to na bardzo zorganizowaną akcję – mówi przedstawiciel policji – Okazało się jednak, że byli to amatorzy nie mający pojęcia o zabezpieczeniach pojazdów i planu pozbycia się ich”.
Grupę znaleziono dzięki urządzeniu GPS zamontowanemu w jednym z terenowych Lexusów. Okazali się nią mieszkańcy południa Chicago, którzy juz zaczęli sprzedaż i kradzionych samochodów na ulicach oferując je po kilkaset dolarów za sztukę, włączając w to Jaguara wartego 107 tysięcy dolarów.
Policja wciąż poszukuje kilku samochodów, które udało się grupie sprzedać. Prawdopodobieństwo ich znalezienia jest niewielkie. Wszystko wskazuje na to, że zostały już rozebrane na części, które niedługo trafią na czarny rynek.
Policjanci i dealerzy samochodowi zgodnie przyznają, że o podobnym zdarzeniu słyszeli po raz pierwszy, z wyjątkiem oczywiście wielkiego przeboju kinowego z 2000 r.