Po sierpniowych publikacjach Illinois Department of Employment Security wydawało się, że sytuacja na rynku pracy w naszym stanie zaczyna się stabilizować. Przeczą temu jednak najnowsze liczby.
Bezrobocie w Illinois wyniosło we wrześniu 10.3% i jest najwyższe od grudnia 1983 r., czyli od prawie 26 lat. W tym samym okresie ubiegłego roku zmagaliśmy się z 6.7%, które już wtedy uznawane było za wysokie.
Ekonomiści twierdzą, że najnowsze liczby nie powinny być zaskoczeniem:
„Wskaźnik bezrobocia jest zawsze nieco opóźniony – mówi Fred Giertz z University of Illinois – Mimo, że rynek zaczął nieco lepiej funkcjonować, to na zwiększenie liczby miejsc pracy musimy poczekać”.
Uważa on, że poprawa sytuacji ekonomicznej niekoniecznie związana jest z dodatkowymi miejscami pracy. W czasie kryzysu podwyższa się produktywność pracowników, w związku z czym w momencie rozwoju firm nowi nie są natychmiast potrzebni.
Z drugiej strony sytuacja może być znacznie gorsza, niż pokazują oficjalne dane. Liczbę bezrobotnych oblicza się na podstawie informacji pochodzących z biur zatrudnienia. Nie uwzględniają one przypadków, w których ktoś zrezygnował już z poszukiwań nie mogąc przez wiele miesięcy znaleźć zatrudnienia lub przestał pobierać zasiłek. Jeśli uwzględni się takie przypadki to rzeczywista liczba bezrobotnych może być nawet o 2.5% wyższa i we wrześniu wynosić prawie 13%.
Średnia dla całego kraju była wyższa we wrześniu o 0.1% i wyniosła 9.8%, co podobnie jak w Illinois jest najwyższym wynikiem od 1983 r.