Kilka dni temu dwóch aldermanów Chicago zaproponowało, by w ramach oszczędności i wobec groźby ponad 500 milionowego deficytu zmniejszyć pensje policjantów i strażaków. W odpowiedzi usłyszeli, że 50 radnych to rozrzutność, a miasto świetnie sobie poradzi opłacając zaledwie 25 z nich.
Propozycja taka pojawiła się na stronie SecondCityCop.blogspot.com, prowadzonej przez anonimową osobę utrzymującą, iż jest czynnym, chicagowskim oficerem policji. Teoretycznie o całej sprawie można by natychmiast zapomnieć, gdyby nie fakt, że witryna ta jest niezwykle popularna wśród służb mundurowych i postrzegana przez wielu jako jedyne miejsce swobodnego wyrażania poglądów na temat polityki miasta, zwłaszcza w odniesieniu do jego bezpieczeństwa. Pomysł spodobał się natychmiast mieszkańcom Chicago i podchwycony został przez lokalne media. W błyskawicznej sondzie ulicznej poparła go większość pytanych. W tej chwili coraz liczniejsza grupa działaczy dąży, by pytanie na temat liczebności chicagowskiej rady miasta pojawiło się w referendum przy okazji przyszłorocznych wyborów. Juz zbierane są w tej sprawie podpisy. Przed nimi bardzo długa droga, a szanse powodzenia nikłe. Warto jednak przyjrzeć się liczbom.
-Wydatki na policję, straż pożarną i inne służby bezpieczeństwa stanowią aż 64% budżetu miasta. Łatwo byłoby więc znaleźć tu oszczędności, jednak na kilkanaście miesięcy przed wyborami nikt nie odważy się na cięcia w tych departamentach. Zwłaszcza, że przestępczość w Chicago wzrosła w ciągu roku o ponad 3% przy jednoczesnym obniżeniu liczebności policji, co motywowane było trudną sytuacją ekonomiczną. Pomysł niewielkiej redukcji pensji w tych departamentach uważany jest jednak przez wielu ekonomistów za dobry. Jednocześnie twierdzą oni, iż zmniejszenie liczebności rady miasta też mogłoby być jeszcze lepszym rozwiązaniem.
- Chicagowska, 40 osobowa rada miasta jest drugą, co do wielkości w kraju. Pełni tę funkcję każdy z aldermanów. Tylko nowojorska jest większa i liczy 41 członków. Pozostałe miasta, nawet te największe, mają po kilkunastu, a nawet kilku radnych, którzy reprezentują jednocześnie po kilka lub kilkanaście dzielnic (Los Angeles – 15 radnych, Miami – 5, Dallas – 14)
- Praca aldermana i jednoczesne obowiązki radnego są w Chicago traktowane jako zajęcia półetatowe. Ich wynagrodzenie z tego tytułu wynosi $110,000 do czego doliczyć należy premie, pokrycie kosztów prowadzenia biura, ochronę, służbowe wyjazdy i w wielu przypadkach samochody oddane do ich dyspozycji razem z kierowcą.
- Zmniejszenie o połowę liczebności rady miasta przyniosłoby minimum 10 milionów dolarów oszczędności rocznie. Prawdopodobnie więcej, jeśli weźmie się pod uwagę pieniądze, jakie każdy z nich dostaje na własne, niekontrolowane wydatki.
Najważniejsze pytanie brzmi, czy Chicago będzie w stanie funkcjonować w tak okrojonym składzie? Doświadczenia innych miast pokazują, że tak, a być może nawet znacznie lepiej. Na razie radni nie traktują propozycji zbyt poważnie i zastanawiają się nad 4% podwyżką swych pensji.