----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

10 grudnia 2009

Udostępnij znajomym:

Takie pytanie mieszkańcy Chicago zadają sobie od ponad roku, a dokładnie od momentu, gdy w wyniku kryzysu ekonomicznego doszło do zerwania umów pomiędzy wykonawcami, a bankami finansującymi projekt budowy najwyższego budynku na kontynencie – Chicago Spire. Wydawało się, że wielka dziura w ziemi w pobliżu Lake Shore Drive nigdy nie zamieni się w tak oczekiwany wieżowiec. Kilka dni temu usłyszeliśmy wreszcie odpowiedź na to pytanie. Brzmi ona: Tak!

 

Budowa wieżowca zaprojektowanego przez słynnego Santiago Calatravę prawdopodobnie wreszcie, po długiej przerwie, ruszy do przodu. Stanie się tak dzięki umowie zawartej ze związkami zawodowymi, które chcąc zapewnić pracę swym członkom zdecydowały się pomóc w finansowaniu przedsięwzięcia.

Grupa związkowych funduszy emerytalnych prowadzi rozmowy z irlandzką firmą Shelbourne Developments na temat pożyczki w wysokości 170 milionów dolarów, która pomogłaby kontynuować rozpoczętą w 2007 r. budowę ponad 600 metrowego wieżowca. Byłby to najwyższy budynek na kontynencie północnoamerykańskim, który wyprzedziłby kanadyjską CN Tower w Toronto (553 metry), oraz nasz Willis Tower, niegdyś Sears (442 metry).

The Spire, czyli Spirala, na budowę której w 2007 r. zgodziło się miasto mogła być już w części ukończona. Jednak w wyniku światowego kryzysu przerwano jej finansowanie i przez ponad rok w centrum Chicago, niedaleko wybrzeża Michigan, widnieje jedynie wielka, betonowa dziura, która jest częścią fundamentów.

Pożyczone przez związki zawodowe pieniądze nie wystarczą oczywiście na dokończenie projektu. Zadowolą jednak banki, które domagają się spłaty części odsetek zanim zgodzą się na dalsze finansowanie. Przyszły właściciel musi też zapłacić zaległe 11 milionów projektantowi, który przerwał pracę, gdy nie otrzymał na czas obiecanego wynagrodzenia.

Przedstawiciele chicagowskich funduszy uważają, że planowana przez nich pożyczka jest jedynym rozwiązaniem. Budowa przyniesie 7.5 mln. godzin roboczych dla członków związków, które w tej chwili stawiają czoła prawie 30% bezrobociu.

Cały projekt, którego ukończenie potrwać ma ok. 4 lat, zapewni pracę ponad 1,000 osób.

Na razie niewiele mówi się o ryzyku dla związków, czyli potencjalnych stratach na inwestycji. Spirala ma być bowiem największym na świecie, ekskluzywnym budynkiem mieszkalnym, w którym zmieści się co najmniej 1,200 apartamentów. Czasy na ich sprzedaż nie są najlepsze – W Chicago znaleźć można dziesiątki tysięcy eleganckich kondominiów czekających na nabywcę.

Przedstawiciele związków nie martwią się tym zbytnio. Według nich przez lata jakie pozostały do ukończenia budowy sytuacja na rynku może się zmienić. Poza tym nie jest to jedyna inwestycja, więc ewentualne straty nie będą zbyt dotkliwe. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że wspomniane fundusze związkowe są jednym z większych inwestorów. W samym Chicago mają ponad miliardowe udziały w różnych budowach i projektach.

Apartamenty w słynnej już na cały świat, choć jeszcze nie istniejącej Spirali można już nabywać. Ceny zaczynają się od $750,000, jednak większość z nich to wydatek rzędu od 2 do 15 milionów dolarów.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor