----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

10 grudnia 2009

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Kopenhaga okazała się niewypałem. Takie mam wrażenie. Owszem, przywódcy wielu krajów świata dyskutowali na temat ochrony naszej planety, składali obietnice, lub ich unikali. Podobnie jak na każdym podobnym szczycie w ostatnich latach. Coś tam postanowiono, jakieś wnioski się pojawiły. Jeśli chodzi o działanie, to dopiero zobaczymy jak to będzie wyglądało. Na pewno było w tym czasie w Kopenhadze kolorowo, głośno i wesoło.

  Niepokoi mnie jednak fakt, że uznano wspólnie, iż winnymi zanieczyszczeń wspólnego powietrza są wyłącznie kraje rozwinięte, bo przemysł wymyśliły i jako pierwsze zaczęły na wielka skalę go rozwijać. Teraz, w opinii reszty świata, muszą za to zapłacić. Pozostali natomiast, mają w tym nieznacznie pomagać. Ma to wyglądać tak:

- Kraje rozwinięte zostały zobowiązane do poważnego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych w ciągu najbliższych lat. Owszem, można to zrobić, ale związane jest to z wielkim kosztem i sporymi stratami dla i tak kulejącej ekonomii światowej.

- Kraje rozwijające się, do których wcale nie należy wyłącznie środkowa Afryka, ale także Chiny, czy Indie, zostały zobowiązane do nieznacznego w tym samym czasie zmniejszenia prędkości, z jaką z roku na rok powiększają produkcje tych samych gazów cieplarnianych. Innymi słowy nie mają niczego ograniczać, a jedynie nieco zwolnić.

- Kraje rozwinięte będą finansowo pomagały słabszym w osiągnięciu wyznaczonego celu.

Czegoś nie rozumiem. Czyżby Stany Zjednoczone i zachodnia Europa zostały za coś ukarane, bo tak to wygląda.

 

Sarah Palin wyruszyła w trasę. Oficjalnym i głównym celem tej podróży jest promowanie swej książki, o której powiedzieć nie mogę nic, bo widziałem jedynie okładkę. Obiecuję tę zaległość nadrobić i w przyszłości kosztem niecałych $20 stan swojej wiedzy uzupełnić.

Nie książka jednak, a miejsca przez nią odwiedzane wywołują najwięcej komentarzy. Gdyby jakikolwiek republikański kandydat na urząd prezydenta chciał spotkać się z wyborcami i próbował sprzedać swoją osobę i poglądy, to śmiało mógłby skopiować mapy, którymi obecnie posługuje się Palin.

Może to właśnie jest jej celem? – zastanawiają się niektórzy.

Nie książka, ale wybory w 2012 r.?

W końcu odwiedziła stan Iowa, który kojarzy się przede wszystkim z prawyborami i jest najlepszym poletkiem doświadczalnym dla mierzących wysoko polityków.

Nikt nie przyjeżdża tu przez przypadek – mówią eksperci. Mają rację. Podczas regularnej trasy promującej książkę, nawet omawiającej sprawy polityczne, stan ten nie pojawia się w ogóle, albo gdzieś na końcu. Więc, przygotowuje się do startu w wyborach?

Być może tak właśnie jest. Była kandydatka na urząd wiceprezydenta zasmakowała popularności, zobaczyła, że ma spore poparcie i już bez zbędnego bagażu w postaci współkandydata bada nastroje i własne szanse na udział w wyborach.

Pewnie znów narażę się wielu osobom, ale mimo upływu czasu wciąż mnie do siebie nie przekonała. Mało tego, wraz z upływem czasu i pojawiającymi się kolejnymi informacjami na jej temat coraz bardziej przekonany jestem, że byłaby kiepskim kandydatem. Na głębsze analizy przyjdzie czas, gdy okaże się, że podejrzenia niektórych sprawdziły się i była gubernator Alaski rzeczywiście przymierza się ponownie do Białego Domu. Na razie wszystko zależy od jej kolegów i koleżanek. To oni zadecydują o udzieleniu ewentualnego poparcia. Sądzę jednak, że nie zrobią tego. Partia republikańska jest chwilowo zauroczona Palin i zaskoczona jej większą, niż można się było spodziewać popularnością. Zastanawia się więc, jak można to wykorzystać. Z drugiej strony wspomniana partia dała temu krajowi wielu naprawdę dobrych polityków, do których w opinii coraz większej liczby osób, Sarah Palin nie należy.
 

Na naszym małym, chicagowskim podwórku bez większych zmian. Tematy nieustannie te same, najwyżej nieco odgrzane. Przez ostatnich kilka dni z okładek dzienników znów z uśmiechem spoglądał na nas Blagojevich. Przez chwilę myślałem, że powrócił do władzy albo zamierza ją w najbliższych wyborach odzyskać. Nic z tego.

Podpisywał książkę, a ponieważ sprzedaje się jej sporo, to i uśmiech gościł mu na twarzy. Pisanie książek przez upadłych wielkiego świata jest w tym kraju rzeczą powszechną. Kto to kupuje? W większości przypadków nikt, jednak gdy chodzi o byłego gubernatora, to podobno są to trzy grupy: jego sympatycy, przeciwnicy i poszukiwacze śmiesznych prezentów.

Jedni chcą wiedzieć, jak to z tą korupcją naprawdę było, inni przekonać się, że nawet w książce kłamie,  kolejni idą na imprezę i nie mają pomysłu na głupi prezent. Blago nic sobie z tego nie robi. Każdy sprzedany egzemplarz to czysty zysk.

Temat książki i uśmiechów przysłonił nieco fakt, że od jego aresztowania w grudniu ubiegłego roku minęło już 12 miesięcy. Przez ten czas nie zmieniło się nic. Kompletnie nic. Zawsze wydawało mi się, że w momencie, gdy od władzy odsuwany jest skorumpowany polityk i kilkuset jego popleczników, to pozostali robią wszystko, by choć częściowo naprawić otaczający ich świat. U nas nie było nawet takiej próby. W ciągu roku nowy, podobno uczciwy i ambitny gubernator podpisał dwie kontrowersyjne poprawki do kodeksu etycznego, którym posługują się w Springfield. W ostatniej, sprzed dwóch dni, ograniczył sumy, jakie można wpłacać na konta starających się o posady polityków. Niestety, nie obowiązuje to najważniejszych w naszym parlamencie, przewodniczących obydwu izb, którzy mogą dawać ile chcą, komu tylko chcą. W ten sposób wzmocniono tylko ich władzę i zwiększono zależność innych polityków od nich. To jaki to ma sens? Blagojevich pewnie teraz się śmieje na głos. Doskonale wie, że nie był ani wyjątkiem, ani jedynym, który wykorzystywał swoją pozycję. Może spokojnie podpisywać książki, udzielać się w tv i bez niepokoju czekać na rozprawę. Zwłaszcza, że z biura jego prawników ktoś wykradł wszystkie dokumenty i taśmy z podsłuchów. Pewnie niedługo pojawią się one w internecie. Miłego weekendu.

 

Rafał Jurak

rafal@infolinia.com

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor