----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

17 grudnia 2009

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Wtorkowy start Dreamlinera był krokiem milowym w podniebnych przewozach pasażerskich. Kadłub i skrzydła w większości wykonane z tworzyw sztucznych wzmocnionych tytanem - rozwiązanie do tej pory stosowane wyłącznie w samolotach wojskowych; zużycie paliwa o 20% niższe; poważnie obniżony poziom hałasu. Po udanym starcie, 3 godzinnym locie i idealnym lądowaniu euforia zapanowała nie tylko na lotnisku w stanie Waszyngton, ale także w chicagowskiej, głównej siedzibie Boeinga.

 

„Start i lądowanie były niemal nudne – powiedział później jeden z głównych konstruktorów – Co dla eksperymentalnego samolotu jest niezwykle pomyślne”.

Podobnego zdania było ponad 12,000 osób zgromadzonych na lotnisku we wtorkowy poranek.

Wielki odrzutowiec bez najmniejszych problemów wzniósł się po raz pierwszy w powietrze, przez ponad 3 godziny krążył w pobliżu lotniska Paine Field wykonując  wszystkie testy, by w końcu bez najmniejszych problemów wylądować w tym samym miejscu. Roześmiany kapitan Michael Carriker i drugi pilot Randy Neville opowiadali później, że czuli się, jakby otwierali nowy rozdział w historii lotów. Trudno się im dziwić, skoro oblatywana przez nich po raz pierwszy maszyna uznawana jest za najnowocześniejszy samolot pasażerski na świecie. Mimo przesunięcia daty pierwszego lotu o dwa lata Boeing 787 Dreamliner wciąż z niecierpliwością oczekiwany jest przez dziesiątki linii lotniczych, które już w 2006 r. złożyły ponad 840 zamówień.

Decyzja o wykorzystaniu przez firmę tworzyw sztucznych w budowie była nie tylko rewolucyjną, ale również uciążliwą dla samego procesu powstawania maszyny.

Gotowe elementy produkowane przez międzynarodowych podwykonawców nie pasowały do siebie idealnie, później okazały się też za słabe. Stąd decyzja o wzmocnieniu konstrukcji tytanem i przesunięcie daty pierwszego lotu. W sumie decyzję taka podejmowano kilka razy, co naraziło Boeing Co. na poważne straty finansowe.

Mimo wszystko zamówienia w tej chwili opiewają na 840 sztuk, a ich całkowita wartość to ponad 140 miliardów dolarów.

„Pełnych możliwości samolotu nie poznamy dopóki nie przeleci on kilku tysięcy godzin” – mówią konstruktorzy zapewniając jednocześnie, że nie spodziewają się już większych problemów.

Pierwsze Dreamlinery trafia pod koniec 2010 r. do japońskich linii lotniczych, a w 2011 do pozostałych odbiorców, wśród których znajduje się m.in. LOT.

Podobnym do Dreamlinera produktem jest Airbus A350 XBW, Który jest jednak konstrukcją nieco bardziej konserwatywną, gdyż nie zrezygnowano w nim z użycia aluminiowych elementów obok nowoczesnych tworzyw sztucznych.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor